Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) złożyła ambitną obietnicę: od 2015 r. żadna osoba, która zarazi się wirusem HIV, nie będzie musiała z tego powodu umrzeć. – W czwartej dekadzie od ujawnienia infekcji możemy żywić nadzieję, że plaga została powstrzymana – mówił wczoraj sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon z okazji dnia walki z AIDS.
Optymizm jest na miejscu zwłaszcza dzięki spektakularnemu postępowi nauki. Dzięki zestawowi nowych leków osoba, u której chorobę wykryje się wystarczająco szybko, może z nią żyć przez dziesięciolecia.
Już dziś połowa spośród 34 milionów osób zarażonych wirusem na bieżąco przyjmuje leki. Dzięki temu tylko w ubiegłym roku udało się zapobiec 700 tys. zgonów na świecie – podaje WHO. W tym samym czasie na AIDS zmarło 1,8 mln osób, o 5 proc. mniej niż rok wcześniej. Liczba nowych infekcji, 2,7 mln, była co prawda o 21 proc. niższa niż w szczytowym 1997 roku. Jednak z tej liczby aż 390 tys. to dzieci. – Każdego dnia tysiąc dzieci jest zakażanych wirusem HIV przez matki. A tego można by uniknąć – mówiła Leila Pakkala, dyrektor UNICEF.
AIDS staje się w coraz większym stopniu chorobą Trzeciego Świata, głównie Afryki Subsaharyjskiej. We Francji, drugim po Niemczech najludniejszym kraju Unii, w 2010 r. zaraziło się nią już tylko 7 tys. osób. W 57 proc. złapali wirusa przy stosunkach heteroseksualnych, w 42 proc. – homoseksualnych, a w 1 proc. – przy wstrzykiwaniu narkotyków.
Jednak malejące zagrożenie powoduje, że ludzie coraz rzadziej się badają. W Stanach Zjednoczonych, gdzie liczba HIV – pozytywnych sięga 1,2 mln, tylko 28 proc. przyjmuje niezbędne leki. Malejący strach przed AIDS może paradoksalnie zagrozić deklarowanemu przez WHO celowi.