W tym tygodniu w Sejmie mieli zetrzeć się zwolennicy i przeciwnicy zmian w inspekcjach związanych z żywnością. Projekt jednak spadł z porządku obrad.
Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o Państwowej Inspekcji Bezpieczeństwa Żywności na razie nie dojdzie więc do skutku. Przewiduje on likwidację lub częściowy demontaż kilku urzędów i połączenie ich w jeden. Oznaczałoby to m.in. poważne perturbacje w sanepidzie i przeniesienie jego pracowników spod nadzoru resortu zdrowia w kompetencje Ministerstwa Rolnictwa. Plany nie spodobały się pracownikom terenowych oddziałów inspekcji sanitarnej, którzy zorganizowali akcję protestacyjną. Ostro przeciw zmianom wystąpiła m.in. Solidarność i jest to prawdopodobnie jeden z głównych powodów wycofania projektu.
Projekt ewoluuje
– Cały czas zmienia się kształt tej ustawy i pomysły, więc zobaczymy, w jakim kierunku ostatecznie to pójdzie – mówi Tomasz Latos z PiS, który jest wiceszefem sejmowej komisji zdrowia. I dodaje, że najbardziej prawdopodobne jest, iż nowa inspekcja żywności powstanie obok sanepidu. – Tak, by nie naruszać kompetencji inspekcji sanitarnej. Ale czy tak się stanie, zobaczymy – kończy poseł.
Wśród polityków PiS brakuje przekonania co do zmian forsowanych przez resort rolnictwa. – To spełnienie postulatów dużych producentów, nawet nie rolników. I okazja do głębszego wyczyszczenia niektórych instytucji z ludzi związanych z poprzednimi ekipami. Gdyby ustawa była głosowana w tym kształcie, nie wiem, co bym zrobił, bo byłaby po prostu szkodliwa społecznie – mówi DGP jeden z parlamentarzystów.
Pełnomocnik rządu przeciw
Co ciekawe, reformę mającą na celu połączenie inspekcji w jedną, kosztem obecnej struktury GIS, ma wdrażać były wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas. W kwietniu powołano go na pełnomocnika rządu do spraw organizacji struktur administracji publicznej właściwych w zakresie bezpieczeństwa żywności. Nominację w imieniu premier wręczył mu minister rolnictwa. A jeszcze kilka miesięcy wcześniej Pinkas był przeciwnikiem forsowanych przez resort rolnictwa zmian w inspekcji, czego dowodem jest m.in. pismo, do jakiego dotarł DGP, skierowane do wielkopolskiej Solidarności. Pinkas stwierdza w nim, że jest obawa co do tego „czy inspekcja o tak rozległych i odmiennych obszarach działania będzie w stanie zawsze priorytetowo traktować bezpieczeństwo i zdrowie ludzkie”. Ponadto w liście jest napisane, że celem nadrzędnym bezpieczeństwa żywności jest zapewnienie wysokiego poziomu zdrowia publicznego, więc „istotnym jest, aby to właśnie Minister Zdrowia był odpowiedzialny za koordynację bezpieczeństwa żywności, w tym stanowienie prawa”.
Od pola do stołu
Nowa inspekcja – według rządowego projektu – miałaby realizować zadania Inspekcji Weterynaryjnej, Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa oraz Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Urzędy te zostałyby zlikwidowane. Ponadto przejęłaby część zadań Państwowej Inspekcji Sanitarnej i Inspekcji Handlowej. Podobny pomysł PiS zgłaszał, gdy poprzednio sprawował władzę, pojawiał się też za koalicji PO-PSL, ale ostatecznie się z niego wycofano.