Prokuratura weszła do siedziby Volkswagena. Przeszukano biura w centrali firmy w Wolfsburgu, a także w innych niemieckich miastach. Śledczy chcieli zabezpieczyć dokumenty i nośniki danych, które mogą przydać się w śledztwie dotyczącym afery spalinowej.

Prokuratura chce wiedzieć, kto dokładnie odpowiada za oszustwo. Postępowanie w tej sprawie wszczęto pod koniec września. Trzy tygodnie temu Volkswagen przyznał, że montował w swoich samochodach oprogramowanie zaniżające dane, dotyczące emisji spalin.

Chodzi o blisko 11 milionów samochodów z silnikiem diesla.

Na początku przyszłego roku ma się rozpocząć gigantyczna akcja serwisowa. Właściciele pojazdów z niewłaściwym oprogramowaniem będą wzywani do warsztatów. Cała afera może kosztować Volkswagena kilkadziesiąt miliardów euro.