Firmie marzy się 10-proc. udział w rynku samochodów używanych
Co roku około 1,7 mln pojazdów zarejestrowanych w kraju zmienia właściciela. Czeska firma AAA Auto, która uruchomiła właśnie w podwarszawskim Piasecznie swój pierwszy salon używanych samochodów, chce być za dwa lata numerem jeden w tym segmencie rynku.
– Jeszcze w tym roku, we wrześniu, chcielibyśmy otworzyć kolejny taki salon, tym razem w Katowicach – deklaruje Karolina Topolová, prezes AAA Auto. W kolejnych latach firma planuje powiększać sieć o 3–5 placówek. – Zaczniemy prawdopodobnie od Gdańska. Polski rynek ma ogromny potencjał i chcemy to wykorzystać – dodaje Topolová. W efekcie w 2020 r. Czesi chcieliby dysponować w Polsce co najmniej 15 salonami. Koszty uruchomienia jednej takiej placówki szacują na ok. 2 mln euro.
Według szefowej AAA Auto, choć w Polsce funkcjonują komisy oraz sprzedaż samochodów poleasingowych, nasz rynek używanych aut jest wciąż zdominowany przez transakcje pomiędzy osobami fizycznymi. Trudno w tej sytuacji wskazać konkretny podmiot, który miałby największy udział w tym rynku. Czesi poważnie jednak myślą o zostaniu liderem. I to w ciągu dwóch lat.
Obecnie firma AAA Auto, będąca jednym z największych sprzedawców używanych aut w Europie Środkowej, ma łącznie 35 placówek – 21 w Czechach, 12 na Słowacji i po jednej na Węgrzech (salon uruchomiła w ubiegłym roku) oraz właśnie w Polsce. Na dwóch pierwszych rynkach, które uważa za swoje rodzime, jest liderem. – Nie ma co prawda żadnych oficjalnych statystyk, które pozwoliłyby to obiektywnie ocenić, ale szacujemy, że w Czechach mamy ok. 18-proc. udział, a na Słowacji ok. 10 proc. – wylicza Topolová. – Bardzo trudno przewidywać, jakie udziały moglibyśmy zdobyć nad Wisłą. Uważam, że gdyby było to w okolicach 10 proc., to moglibyśmy mówić o wielkim sukcesie – dodaje szefowa AAA Auto.
Czeski diler już raz próbował podbić polski rynek. Było to w zeszłej dekadzie. W 2008 r. firma zamknęła trzy funkcjonujące wtedy placówki i wycofała się z Polski, zaś jej ówczesny prezes i właściciel Anthony Denny deklarował, że wkroczenie na nasz rynek było wielkim błędem i AAA Auto już nigdy do Polski nie wróci.
Historia czeskiej spółki to klasyczny przykład, że w biznesie nigdy nie należy mówić „nigdy”. Nie bez znaczenia jest to, że w zeszłym roku firma zmieniła właściciela – teraz jest kontrolowana przez fundusz Abris. Ma nowy zarząd i nowe plany międzynarodowej ekspansji.
– Zaraz po tym, jak poprzednio weszliśmy na polski rynek, wybuchł największy od dziesięcioleci kryzys finansowy. Zanim biznes zdążył się rozwinąć, w branży zapanowała stagnacja. W tej sytuacji byliśmy zmuszeni wyjść z tych rynków, które nie były wtedy dochodowe – tłumaczy dzisiaj Topolová. Polska była jednym, choć niejedynym z takich rynków. AAA Auto wycofało się również z Rumunii i Węgier. Na ten ostatni rynek firma już wróciła, w planach ma również powrót na rynek rumuński.
Zdaniem Dariusza Balcerzyka z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar w ciągu kilku ostatnich lat w Polsce nie doszło do żadnych radykalnych zmian na rynku używanych aut. – Transakcje dotyczą głównie najstarszych i przez to najtańszych samochodów – mówi nam ekspert. Takie auta mają często niejasną historię, a ich stan techniczny może być niebezpieczny. – W tej sytuacji pojawienie się na rynku takiej firmy jak AAA Auto, która sprawdza oferowane samochody i daje gwarancję ich legalności, jest bez wątpienia zaletą – mówi Balcerzyk. W jego opinii, jeśli skala biznesu czeskiego dilera będzie wystarczająco duża, jego pojawienie się na naszym rynku może spowodować, że dojdzie na nim do pozytywnych zmian.