Dawno, dawno temu kolej oznaczała renomę i prestiż. Żyją jeszcze ludzie pamiętający czasy, gdy kolejarze z dumą nosili mundury PKP, a pasażerowie według czasu odjazdu pociągów regulowali zegarki.
Ale świat się zmienia. Potem było coraz gorzej. Dziesięciolecia rozwoju motoryzacji i otwarcie Polski na Europę po okresie komuny sprawiły, że przesiedliśmy się do samochodów, drogom żelaznym wyrosła konkurencja w postaci autostrad, tras szybkiego ruchu i obwodnic, dzięki którym z punktu A do punktu B dojeżdżamy szybko i bezpośrednio. Kolej traciła pasażerów, zwalniała niepotrzebnych pracowników, dzieliła się na spółki. Ale do dziś pozostało jej gigantyczne, przez lata niewykorzystywane bogactwo – nieruchomości.
One mogą pomóc odbudować nadwerężoną potęgę. Jest jednak duże niebezpieczeństwo, że w PKP nie wyciągają nauki z doświadczeń ostatnich lat. Ciągnąca się w nieskończoność przebudowa infrastruktury kolejowej na tyle obrzydziła podróżowanie, że miliony klientów zrezygnowały z jeżdżenia pociągami. Teraz słyszymy np. zapowiedzi zamknięcia na długie miesiące trzech najważniejszych warszawskich dworców. Oby się nie okazało, że podróżni zapomną, do czego one służą.