Mało się psuje, szybko jeździ, ale wozi powietrze. Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR podsumował miesiąc pociągu pendolino na polskich torach. 14 grudnia pierwszy szybki skład zabrał podróżnych jadących z Krakowa do Warszawy. Furgalski przyznał, że stan techniczny składów jest bardzo dobry.

Do najpoważniejszej usterki doszło na początku stycznia. Zepsuły się wtedy hamulce. Pasażerowie musieli dwie godziny czekać na podstawienie innego pociągu. Mimo to, zdaniem eksperta, można mówić o pozytywnym zaskoczeniu sprawnością pendolino. Przyznał on, że dotychczas choroby wieku dziecięcego pociąg przechodzi wyjątkowo łagodnie.

Ekspert zwraca jednak uwagę na niepokojące zjawisko. Chodzi mianowicie o małe zainteresowanie podróżami pendolino. Ze statystyk wynika, że pociągi były zapełnione w połowie. Adrian Furgalski uważa, że jest to wina złego systemu sprzedaży biletów. Przewoźnikowi powinno zależeć na sprzedaniu jak największej liczby miejsc, choćby za kilka złotych. Niestety tuż przed podróżą bilety kosztują najwięcej, czyli 150 złotych. niezdecydowani podróżni wybiorą wtedy tańszy transport kołowy.

W ciągu miesiąca sześć osób musiało za podróż zapłacić 650 złotych. Tyle wynosi opłata za wejście na pokład pendolino bez ważnego biletu. Zdaniem eksperta, należy jak najszybciej zlikwidować tę karę, choćby ze względu na zagranicznych turystów. Furgalski zwraca uwagę, że owszem, na dworcach można usłyszeć komunikaty ostrzegające przed karą. Ale są one wygłaszane wyłącznie po polsku. Zagranicznego turystę przyzwyczajonego do tego, że bilet można kupić w pociągu, może więc spotkać przykra niespodzianka. Co więcej, zdaniem eksperta, w pociągach, które nie są zapełnione, jest możliwość techniczna, by sprzedawać bilety na pokładzie.

Od 14 grudnia pociągi pendolino wyjechały w trasę 700 razy. Zabrały prawie 200 tysięcy pasażerów. Zdecydowana większość kursów rozpoczęła się i zakończyła o czasie.