Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że kłopot z nadmiernym zadłużeniem mają tylko nieliczne samorządy.
– Po trzech kwartałach bieżącego roku dług wszystkich jednostek wynosi blisko 68 mld zł i jest o 1,8 proc. niższy niż przed rokiem – zapewniała wczoraj w Sejmie Zdzisława Wasążnik, dyrektor departamentu finansów samorządu terytorialnego w MF.
W ten sposób ustosunkowała się do dezyderatu, który w listopadzie zgłosili do resortu finansów posłowie z komisji do spraw kontroli państwowej. Ich niepokój wzbudziła m.in. rosnąca liczba zobowiązań wymagalnych i coraz większa kwota odsetek za ich nieterminową płatność czy też przesuwanie na kolejne lata spłaty długów i coraz wyższe z tego powodu koszty ich obsługi. Wnioski na temat problemu samorządów z zachowaniem płynności finansowej oraz przestrzeganiem ustawowych wskaźników zadłużenia oparli m.in. na raporcie Krajowej Rady Regionalnych Izb Obrachunkowych.
– Problem nadmiernego zadłużenia samorządów nie jest powszechny i dotyczy tylko pojedynczych jednostek – przekonywała Zdzisława Wasążnik. Wskazywała, że po trzech kwartałach tego roku tylko 64 jednostki (tj. 2,3 proc. ogółu) miały kłopoty z uchwaleniem budżetu, gdyż przekroczyły indywidualny wskaźnik obsługi zadłużenia (od 1 stycznia 2014 r. zastąpił dopuszczalny poziom długu równy 60 proc. dochodów). Jej zdaniem sytuacja, gdy ponad 3/4 samorządów ma zadłużenie w wysokości 40 proc. dochodów, jest bezpieczna i nie zagraża płynności finansowej.
Z danych MF wynika też, że wzrost zobowiązań wymagalnych wynosi niespełna 0,5 proc. w porównaniu do analogicznego okresu w 2013 r. I to głównie z powodu niewpłacenia przez województwo mazowieckie do budżetu państwa bieżących rat janosikowego.
– Zwracam uwagę, że w 2011 r., gdy samorządy masowo zadłużały się na potrzeby inwestycji finansowanych z UE, z deficytem borykało się 38 proc. jednostek. Dziś jest ich 40 proc. – mówił poseł Mariusz Błaszczak (PiS), przewodniczący komisji.