W tym roku polscy przedsiębiorcy mogą zgłosić oferty pracy nawet dla miliona przybyszy ze Wschodu.
Od kilku lat utrzymuje się bardzo duże zapotrzebowanie na pracowników zza wschodniej granicy, zwłaszcza z Ukrainy, mimo dość wysokiego bezrobocia występującego w naszym kraju. Na przykład w końcu ubiegłego roku w pośredniakach zarejestrowanych było prawie 1,6 mln osób bez zajęcia. A mimo to zapotrzebowanie na pracowników ze Wschodu wzrosło ponaddwukrotnie do 781 tys. osób – dla tylu osób wymienionych z imienia i nazwiska zgłosili w powiatowych urzędach pracy oferty zatrudnienia polscy pracodawcy. Jednak z różnych powodów liczba pracujących na tej podstawie cudzoziemców jest znacznie niższa. Między innymi dlatego, że część pracodawców zgłasza dużo więcej osób, niż chce zatrudnić, ponieważ obawia się, że nie wszyscy przyjadą. Poza tym ta sama osoba może być rejestrowana kilkakrotnie – za każdym razem, gdy zmienia pracodawcę. Ponadto nie wszyscy cudzoziemcy otrzymują wizę na podstawie oświadczenia pracodawcy, która pozwala bez zezwolenia podejmować pracę w ciągu sześciu miesięcy, ale nie częściej niż raz na 12 miesięcy. Zdarza się również i tak, że część cudzoziemców, którzy otrzymali polską wizę na podstawie oświadczenia pracodawcy, traktuje ją jak furtkę, dzięki której może wyjechać na Zachód, nie zatrzymując się w naszym kraju.
– W tym roku liczba ofert pracy skierowanych do cudzoziemców zza wschodniej granicy może się jeszcze zwiększyć nawet do miliona – ocenia Mirosław Bieniecki, prezes Instytutu Studiów Migracyjnych. Jego zdaniem jest to prawdopodobne, ponieważ zwiększa się jeszcze zainteresowanie Ukraińców pracą w Polsce. – Między innymi dlatego, że mniej z nich wyjeżdża do pracy w Rosji w związku z konfliktem z tym krajem. A dużo Ukraińców pracowało tam np. na budowach i w handlu – wyjaśnia Bieniecki.
Przybywa Ukraińców, którzy chcą pracować w Polsce również dlatego, że mogą u nas zarobić znacznie więcej niż w swoim kraju. W końcu ubiegłego roku przeciętna płaca wyniosła u naszego sąsiada 4,5 tys. hrywien – to zaledwie 765 zł. Tymczasem, jak informuje Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP, cudzoziemcy zatrudnieni na umowę o dzieło przy zbiorze jabłek zarabiają miesięcznie 2–3 tys. zł. Ukraińcy pracują najczęściej w sadownictwie, na plantacjach malin i truskawek, w przemyśle, transporcie, handlu oraz przy opiece nad dziećmi i osobami starszymi.
Ponad milion śmieciówek
W 2014 r. na umowach-zleceniach i umowach o dzieło pracowało 1,3 mln osób – twierdzi GUS. Dodatkowe informacje o skali nietypowych form zatrudnienia przyniosły wyniki badań aktywności ekonomicznej ludności. Według nich w pierwszych dziewięciu miesiącach 2014 r. co najmniej milion osób osiągało dochody na podstawie innej formy umowy niż ta zgodna z kodeksem pracy.