120 tys. członków korpusu służby cywilnej otrzymało od szefów ostrzeżenia, że nie wolno im agitować w kampanii wyborczej. Przepisy ani wysłane pisma nie precyzują, o jakie sytuacje chodzi.
120 tys. członków korpusu służby cywilnej otrzymało od szefów ostrzeżenia, że nie wolno im agitować w kampanii wyborczej. Przepisy ani wysłane pisma nie precyzują, o jakie sytuacje chodzi.
/>
Claudia Torres-Bartyzel, szefowa służby cywilnej, 23 lipca 2015 r. poprosiła dyrektorów generalnych, aby przypomnieli pracownikom, że nie mogą publicznie manifestować swoich poglądów politycznych, co – jak argumentowała – zdarza się im czynić na forach internetowych. Dyrektorzy przesłali więc do podwładnych pisma, w których zaapelowali o zachowanie neutralności politycznej przy wykonywaniu obowiązków służbowych oraz nieangażowanie się w działania, które mogą wskazywać na czynny udział w kampanii wyborczej. W niektórych urzędach członkowie korpusu służby cywilnej musieli się pod tym dokumentem podpisać. Szefowie powoływali się na art. 78 pkt 2 ustawy z 21 listopada 2008 r. (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1111 ze zm.), który stanowi, że członkowi korpusu służby cywilnej nie wolno publicznie manifestować poglądów politycznych. Wskazali też par. 17 zarządzenia prezesa Rady Ministrów nr 70 z 6 października 2011 r. w sprawie wytycznych w zakresie przestrzegania zasad służby cywilnej oraz w sprawie zasad etyki korpusu służby cywilnej.
Problem polega na tym, że przepisy te nie precyzują, co należy rozumieć przez neutralność polityczną i publiczne manifestowanie poglądów. Na forach rozgorzała więc dyskusja urzędników, co ich przełożeni mogą mieć na myśli.
– Obowiązująca ustawa o służbie cywilnej jest przestarzała, analogowa w cyfrowym świecie, bo proces informatyzacji administracji ją ominął. Nie znajdziemy tam przepisów odnoszących się do podpisu elektronicznego czy wypowiedzi prezentowanych przez członków korpusu służby cywilnej w internecie – zauważa urzędnik ministerstwa.
– Odnosząc się do pism przypominających o apolityczności korpusu, należy zauważyć, że nie mają one mocy sprawczej, a odgórna inicjatywa uważana jest powszechnie za formę zastraszania wyborców z budżetówki – dodaje.
Również orzecznictwo nie jest tu zbyt bogate. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 13 listopada 2003 r. (sygn. akt K 51/02) wskazuje, że neutralność polityczna korpusu służby cywilnej stanowić ma gwarancję, nieodzownej dla prawidłowego wykonywania zadań państwa, stabilności kadry urzędniczej w sytuacji zmieniających się w demokratycznym państwie rządów. Z kolei wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 22 listopada 2012 r. (sygn. akt III Apo 14/2012) rozstrzyga tylko, że samo kandydowanie z listy partyjnej nie może być utożsamiane z publicznym manifestowaniem poglądów. Sąd dodał, że to pojęcie przekłada się na publiczne głoszenie przekonań, poglądów czy własnego sposobu myślenia.
– Gdyby pracownik służby cywilnej brał udział w kampanii wyborczej, głosząc swoje poglądy, toby je publicznie manifestował. Jeżeli kandydując, nie uczestniczył w kampanii, to nie złamał zakazu – tłumaczy prof. Krzysztof Rączka, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, autor komentarza do ustawy o służbie cywilnej.
Urzędnicy wskazują jednak, że z powodu braku przepisów i jasnych wytycznych nie jest rozstrzygnięte, czy mogą na portalach społecznościowych np. śledzić polityków i rozmawiać z nimi.
– Członek korpusu służby cywilnej, który nawet nie wskazuje miejsca pracy, ale można go zidentyfikować, bo jest podpisany na Facebooku z imienia i nazwiska, narusza zakaz apolityczności, jeśli np. wstawi lajka partii politycznej – przekonuje dr Stefan Płażek, adwokat, adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem przełożony może wobec takiej osoby wszcząć postępowanie dyscyplinarne.
– Urzędnicy muszą sobie uświadomić, że manifestowaniem przez nich poglądów politycznych jest wszystko to, co jest skierowane do przestrzeni publicznej. A internet się do niej zalicza – zastrzega dr Aleksander Proksa, radca prawny, były prezes Rządowego Centrum Legislacji.
– Jeśli urzędnik napisze na portalu, że jest przeciwko in vitro, to wyraża swój pogląd, a jeśli doda, że nie popiera partii, która wprowadziła takie rozwiązanie, to już łamie prawo – podkreśla.
Zdaniem ekspertów osoby, które wybierają karierę urzędniczą, muszą sobie uświadomić, że w życiu publicznym wolno im mniej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama