Projekt ograniczenia umów terminowych przygotowano w resorcie pracy, który obecnie prowadzi konsultacje międzyresortowe i społeczne w tej sprawie. Autorzy proponują, by maksymalny czas trwania umów terminowych wynosił 36 miesięcy. Trzecia umowa nadal byłaby umową stałą - na czas nieokreślony.

Zdaniem Solidarności propozycje te są lepsze niż to, co mamy w tej chwili, ale nie idą wystarczająco daleko.

"Ustalenie 36 miesięcy jako maksymalnego czasu stosowania umowy na czas określony, to zdecydowanie za długo. Związki zawodowe domagają się 18 miesięcy. Ale to i tak lepiej, niż do tej pory, gdy nie było żadnego ograniczenia. Znane nam są przypadki umów na dwadzieścia kilka lat. Sam miałem w ręku kopię umowy młodego człowieka na 42 lata (do emerytury)" - przekazał PAP rzecznik "S" Marek Lewandowski.

Obecne przepisy prawa pracy nie mówią o żadnych ograniczeniach co do czasu trwania umów na czas określony. Obowiązuje jedynie ograniczenie, jeśli chodzi o liczbę takich umów - pracodawca może zatrudnić tę samą osobę tylko dwa razy na czas określony, trzecia umowa z mocy prawa staje się umową na czas nieokreślony. Warunkiem jest jednak, by przerwa między umowami nie przekraczała jednego miesiąca, co pracodawca może ominąć.

"Proponowane obecnie zmiany w Kodeksie pracy to efekt skutecznej skargi złożonej 2 lata temu przez NSZZ “Solidarność” do Komisji Europejskiej" - wskazał Lewandowski.

W marcu 2014 r. Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że dwutygodniowy okres wypowiedzenia dla umów terminowych bez względu na długość zatrudnienia jest dyskryminujący.

Według przedstawiciela "S" KE po zbadaniu sprawy i otrzymaniu wyjaśnień od polskiego rządu nakazała zmiany w 4 sprawach. Pierwsza - okres wypowiedzenia, powinien być tak samo liczony jak przy umowach na czas nieokreślony (zależny od stażu). Druga - zbyt słabe zabezpieczenie pracownika w nadużywaniu umów na czas określony (zbyt krótki 1-miesięczny okres przerwy pomiędzy umowami). Trzecia - brak precyzyjnej definicji charakteru pracy uzasadniającego zastosowanie umowy o pracę (tzw. praca cykliczna). I czwarta - brak ograniczeń czasowych stosowania umowy.

W projekcie MPiPS znalazła się też zatem propozycja, by okres wypowiedzenia umów terminowych, wynoszący obecnie dwa tygodnie, był taki sam, jak przy umowach zawartych na czas nieokreślony: dla osób zatrudnionych do pół roku - dwa tygodnie, do trzech lat - miesiąc, dla pracujących dłużej niż trzy lata - trzy miesiące.

"Istotą nadużywania umów na czas określony są dwie rzeczy: okres wypowiedzenia i brak konieczności uzasadniania wypowiedzenia umowy. Dlatego pracodawcy tak chętnie po to sięgają. Jeśli ustawodawca wprowadzi nakazane przez Unię zmiany, sytuacja +czasowiczów+ radykalnie się poprawi" - stwierdził Lewandowski.

"Czekamy na kolejne decyzje" - podsumował.