Zgodnie z propozycją zmian w dniu wolnym od pracy (chodzi przede wszystkim o sobotę) pracownikowi przysługiwałby na jego wniosek, lub w razie braku możliwości udzielenia dnia wolnego, dodatek do wynagrodzenia za każdą godzinę pracy.
Obecnie obowiązujące przepisy mówią, że pracownikowi, który wykonywał pracę w dniu wolnym od pracy wynikającym z rozkładu czasu pracy w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy, przysługuje w zamian inny dzień wolny od pracy udzielony pracownikowi do końca okresu rozliczeniowego, w terminie z nim uzgodnionym.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej ekspertka prawa pracy Konfederacji Lewiatan Grażyna Spytek-Bandurska wyraziła opinię, że jest to bardzo dobra inicjatywa, na której zyskają głównie pracownicy.
"Na wprowadzeniu tych zmian zyskają przede wszystkim pracownicy, gdyż nastąpi wyrównanie ich sytuacji prawnej. Obecnie osoby, którym przyjdzie pracować w sobotę są w świetle prawa gorzej traktowane, ponieważ ich pracodawca ma obowiązek wyłącznie oddać im dzień wolny" - mówiła. "W nadzwyczajnych sytuacjach pracodawcy nie mają - zgodnie z prawem - możliwości zrekompensować im tego dodatkiem z tytułu pracy w godzinach nadliczbowych" - dodała.
Tymczasem - powiedziała - zupełnie inne zasady regulują pracę w niedzielę lub święta. W takich wypadkach pracownicy mają możliwość wyboru - dnia wolnego lub dodatku za nadgodziny.
"Projekt zmian w Kodeksie pracy zakłada wyrównanie tej sytuacji. Liczymy na zrozumienie problemu i (na to), że projekt będzie dalej procedowany" - podkreśliła.
Ekspertka Lewiatana poinformowała również, że podczas prac nad projektem jej organizacja przedstawi propozycję poprawki. "Chodzi o to, aby rozważyć możliwość wypłaty dodatku za nadgodziny w układzie miesięcznym, a nie na koniec okresu rozliczeniowego, który może być dłuższy niż miesiąc i wynosić trzy, cztery miesiące, bądź nawet dłużej" - wskazała. "Comiesięczne rozliczanie dodatku za nadgodziny jest łatwiejsze i prostsze, a pracownik nie musi czekać aż skończy się okres rozliczeniowy" - dodała.
Od samego początku projekt zmian w Kodeksie pracy budzi sprzeciw m.in. związków zawodowych. Podczas niedawnego zjazdu NSZZ Solidarność w Bielsku Białej związkowcy przyjęli stanowisko, w którym wskazali, iż zezwolenie na płacenie za dzień wolny na wniosek pracownika w praktyce doprowadzi do pracy przez sześć dni w tygodniu. Według związkowców z "S" pracodawcy będą wymuszali na pracownikach, by wnosili o zapłacenie za przepracowany wolny dzień.
Negatywnie do projektu odniósł się też SLD. "Zrobimy wszystko, by zablokować tę antyspołeczną propozycję, jeśli ona się pojawi, bo głosy są podzielone w Platformie, na razie. Ale słyszymy, że projekt jest przygotowywany, dlatego bijemy na alarm" - mówił kilka dni temu rzecznik Sojuszu Dariusz Joński.
Do zarzutów wobec projektu odniósł się podczas czwartkowej konferencji ekspert Lewiatana Jeremi Mordasewicz. "Mamy tu do czynienia z pewną barierą psychologiczną (...). Tu nie ma mowy o sześciodniowym tygodniu pracy" - zapewnił.
Jednocześnie mówił, że są firmy, w których pracownicy domagają się tego, by pracować więcej i otrzymywać za to dodatkowe środki.
"Pozwólmy Polakom wybierać. Pozwólmy tym, którzy są bardziej dynamiczni, więcej pracować" - apelował. Tłumaczył, że wprowadzenie tych zmian może przyczynić się do zwiększenia dochodów pracowników.
Eksperci Lewiatana podkreślili też, że zgodnie z projektem noweli zachowane zostaną przepisy ochronne dotyczące ustalania czasu pracy. Chodzi o limit 150 godzin nadliczbowych w roku kalendarzowym, zachowanie co najmniej 11 godzin odpoczynku dobowego i 35 godzin odpoczynku tygodniowego. Nadal obowiązywał będzie też 48-godzinny tydzień pracy łącznie z godzinami nadliczbowymi.