Sześciu na jedno miejsce – średnio tylu kandydatów będzie się ubiegało o status urzędnika służby cywilnej podczas czerwcowego egzaminu. Najlepsi mogą liczyć na stały dodatek do pensji i stabilniejszą pracę.
W tym roku do korpusu służby cywilnej trafi zaledwie 200 urzędników mianowanych. Tak niski limit nie zraża pracowników instytucji rządowych do składania wniosków o przystąpienie do postępowania kwalifikacyjnego. Kolejny rok z rzędu Rada Ministrów zdecydowała się na tak małą liczbę mianowań. Podobnie ma być w następnych dwóch latach.
Z danych Krajowej Szkoły Administracji Publicznej (KSAP) wynika, że o status urzędnika mianowanego chce się ubiegać 1,1 tys. osób. Mianowania muszą się jednak zmieścić w limicie, a to oznacza, że uzyskają je tylko najlepsi spośród tych, którzy zaliczą postępowanie. Przy czym o mianowanie będzie też występowało 32 tegorocznych absolwentów KSAP. Limit stopnieje więc do 168 osób.
– W służbie cywilnej mamy ponad 1500 wyższych stanowisk, a liczba urzędników mianowanych wynosi zaledwie ok. 6 tys. (wobec planowanych ok. 12 tys.). Oznacza to, że nadal mamy za mało urzędników, spośród których należałoby rekrutować osoby na stanowiska kierownicze. Limit mianowań powinien co najmniej powrócić do – i tak obniżonego w stosunku do pierwotnych planów – poziomu 500 osób rocznie – mówi DGP Jan Pastwa, dyrektor KSAP.
Wszyscy chętni spośród ok. 113 tys. pracowników służby cywilnej mogą jeszcze do soboty składać dokumenty w celu przystąpienia do trudnego egzaminu. Osoby te muszą mieć trzyletni staż pracy w korpusie. Te z krótszym o rok doświadczeniem mogą przystąpić do postępowania za zgodą dyrektora generalnego.
Na początku mianowany urzędnik otrzymuje 880 zł miesięcznie dodatku służby cywilnej, ale wraz ze zdobywaniem kolejnych stopni może on wzrosnąć aż do 5 tys. zł. Osobie z takim statusem przysługuje też dodatkowy urlop wypoczynkowy, który maksymalnie może wynieść 12 dni.