Na co dzień skłóceni posłowie z klubów PO, PiS, PSL i SP wystąpili ze wspólną inicjatywą zmiany przepisów, która zakaże pracy w handlu nie tylko – jak obecnie – w święta, lecz także w niedzielę. Ich zdaniem trudno uznać, że funkcjonowanie wszystkich placówek handlowych w taki dzień jest uzasadnione koniecznością zaspokajania codziennych potrzeb ludności.
Na politycznych gierkach parlamentarzystów zatem skorzystają pracownicy. Czy jednak na pewno?
– To szalony, absurdalny pomysł pokazujący ignorancję gospodarczą osób, które go zgłaszają. Jego przyjęcie to w obecnej, kryzysowej sytuacji samobójstwo. W Polsce 60 proc. PKB generuje rynek wewnętrzny, więc jego ograniczenie przełoży się na wyniki gospodarcze – podkreśla Maria Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHiD).
Jego zdaniem kilkadziesiąt tysięcy osób, nie tylko z handlu, szybko straci zatrudnienie. Zakaz spowoduje, że część sieci handlowych upadnie lub wycofa się z Polski. Według POHiD tylko w hiper- i supermarketach może zostać zlikwidowanych ponad 25 tys. miejsc pracy.
Jednak nie wszyscy przedsiębiorcy krytykują poselską inicjatywę. Naczelna Rada Zrzeszeń Handlu i Usług (NRZHiU), organizacja samorządu małych i średnich przedsiębiorstw, jest zaangażowana w działania Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Wolna niedziela”, który zbiera podpisy pod obywatelskim projektem wspomnianej zmiany.
– Konieczność pracy tysięcy kobiet w tym dniu pozbawia rodziny możliwości wspólnego spędzania czasu – uzasadnia Mariola Roguska-Kopańczyk, dyrektor generalna NRZHiU. Jej zdaniem zmiany mogą przynieść dodatkowe etaty w jednostkach związanych z kulturą i wypoczynkiem, z których usług skorzystają rodziny.
Projektem zaskoczeni są związkowcy z NSZZ „Solidarność”, którzy od lat walczą o wolne niedziele. Spodziewają się prób torpedowania tej inicjatywy. – Praktyka pokazuje, że argumenty finansowe się nie bronią. Już dziś kilka świąt przypada w niedziele. Obroty np. przed Zielonymi Świątkami uzyskiwane w marketach były wyższe niż w przeciętną sobotę. Zrekompensowały one brak możliwości handlu w świąteczną niedzielę – mówi Alfred Bujara z NSZZ „Solidarność”.
Autorzy projektu proponują także wpisanie stacji benzynowych do katalogu miejsc, w których praca jest dozwolona w niedziele i święta. Obecnie są one otwarte, ponieważ umożliwiła to interpretacja PIP.
Na razie nie wiadomo, od kiedy przepisy miałyby wejść w życie.