Od lipca 2013 r. w urzędach wojewódzkich powinny już działać centra usług wspólnych. Miały się zająć m.in. obsługą finansowo-księgową, kadrową, zamówieniami publicznymi dla różnych jednostek administracji zespolonej. Część instytucji, np. kuratoria, inspekcja handlowa, farmaceutyczna, weterynaryjna, ochrony środowiska, nadzoru budowlanego czy transportu drogowego miały zostać zlikwidowane.
Te rozwiązania wciąż nie zostały uchwalone. Przyczyną jest ostry sprzeciw szefów likwidowanych jednostek. Do projektu założeń ustawy o utworzeniu wojewódzkich centrów usług wspólnych oraz o zmianie niektórych ustaw zastrzeżenia zgłosiło około 70 instytucji. W efekcie Michał Boni, minister administracji i cyfryzacji oraz autor założeń, musiał zmierzyć się z kilkuset uwagami.
Kolejna próba porozumienia się przynajmniej z członkami rządu i pozostałymi urzędami ma się odbyć jeszcze w tym miesiącu.
– 27 maja organizujemy konferencję uzgodnieniową dla instytucji, których zastrzeżeń nie uwzględniliśmy. Mamy nadzieję, że na tym spotkaniu wszelkie wątpliwości zostaną rozwiane – przekonuje Artur Koziołek, rzecznik prasowy Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji (MAiC).
Będzie na nim omawiany nowy projekt założeń, który zawiera wiele ustępstw wobec urzędów. Nowy dokument został skrócony z 24 do 14 stron.
Zgodnie z nim zmiany mają wejść w życie dopiero od przyszłego roku. MAiC nie zgodził się natomiast, aby z powodu rosnącego bezrobocia ich wdrożenie przesunąć o pięć lat. Ministerstwo nie przychyla się też do pomysłu, aby kuratoria bezpośrednio podlegały resortowi edukacji.
Projektodawca wciąż podtrzymuje, że w poszczególnych inspektoratach jest zbyt dużo stanowisk obsługowych. Sięgają one ponad 20 proc. ogółu. W efekcie do likwidacji przeznaczonych ma być 10 instytucji, w tym m.in. inspektoraty ochrony środowiska, inspekcja handlowa, weterynaryjna czy też nadzoru budowlanego. W każdym urzędzie wojewódzkim będzie musiało powstać co najmniej jedno centrum usług wspólnych, które usprawni organizację pracy urzędów i umożliwi oszczędności.
W pierwotnej wersji założeń szef resortu administracji zakładał, że zmiany spowodują redukcję około 1,4 tys. etatów. Z tej ostatniej wynika, że o liczbie zwalnianych mają decydować urzędy wojewódzkie. Pracownicy przejęci przez wojewodę z likwidowanych jednostek, którzy nie otrzymają propozycji etatu do końca maja 2014 r., stracą zatrudnienie.
Ponadto odstąpiono też od wskazania, że na realizację prowadzonej reformy trzeba zabezpieczyć ponad 11 mln zł. W projekcie nie znalazły się też szacunki o kwotach oszczędności osiągniętych dzięki zmianom w poszczególnych latach.
– Będzie to pozorna regulacja. Sprowadzi się do zmiany nazw komórek organizacyjnych urzędów wojewódzkich – wskazuje dr Stefan Płażek, adwokat, adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jako przykład podaje likwidację gospodarstw pomocniczych, która w większości urzędów zakończyła się przejęciem nawet 90 proc. pracowników.
Finał prac nad wspomnianym projektem może być podobny do tego dotyczącego rządowej ustawy o racjonalizacji zatrudnienia. W tym przypadku determinacja urzędników, którzy nie godzili się na zmiany, również była bardzo duża. Zgłosili ponad 600 uwag. Ponadto prezydent za ich namową skierował tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, który 14 czerwca 2011 r. ostatecznie uznał ją za niezgodną z ustawą zasadniczą.
Etap legislacyjny
Uzgodnienia resortowe założeń do ustawy