Wprowadzenie dłuższego okresu rozliczeniowego nie oznacza przyzwolenia na niepłacenie za pracę w godzinach nadliczbowych - mówi dr Marcin Wojewódka, radca prawny z Kancelarii Wojewódka i Wspólnicy.
Obecnie w Sejmie trwają prace nad nowelizacją przepisów o czasie pracy. Czy ten projekt może mieć wpływ na zarobki wielu pracowników?
Tak, jak najbardziej. Jeśli wejdą w życie przepisy będące przedmiotem prac parlamentarnych, to zostanie wprowadzona możliwość 12-miesięcznego okresu rozliczeniowego czasu pracy oraz ruchomej godziny jego rozpoczynania i kończenia. Ta pierwsza kwesta już budzi wiele emocji, zarówno po stronie zatrudnionych i związków zawodowych, jak i licznych pracodawców.
Na czym polega główna zmiana?
Zgodnie z planowaną nową treścią art. 129 par. 2 kodeksu pracy w każdym systemie czasu pracy, jeżeli będzie to uzasadnione przyczynami obiektywnymi lub technicznymi czy dotyczącymi organizacji pracy, okres rozliczeniowy będzie mógł być przedłużony, nie więcej jednak niż do 12 miesięcy. Okres rozliczeniowy to w uproszczeniu czas po upływie który trzeba sprawdzić, czy pracownik świadczył obowiązki w godzinach nadliczbowych. Jeśli propozycja ta zostanie wprowadzona, to obowiązkiem firmy będzie zapłata za tę pracę w godzinach nadliczbowych, chyba że udzieli pracownikowi wolnego w odpowiednim wymiarze. W praktyce 12-miesięczny okres rozliczeniowy oznacza, że zatrudniający będzie w stanie tak zorganizować pracę w dłuższym okresie, aby nie zachodziła potrzeba nadgodzin.
Jak to ma wyglądać w praktyce?
Jeśli pracownik w jakimś czasie będzie spędzał w firmie więcej niż ustawowe 8 godzin dziennie, to w przyszłości zostanie mu to zrekompensowane odpowiednio krótszą pracą. Przykładowo, jeśli w jednym tygodniu marca 2013 r. zatrudniony będzie pracował przez 5 dni w tygodniu po 10 godzin, to na przykład w listopadzie także przez 5 dni będzie pracował tylko po 6 godzin. Tym samym te dwie godziny pracy dzienne w marcu nie będą dla zatrudnionego godzinami nadliczbowymi, a normalnym czasem pracy.
Wiele organizacji pracowniczych podnosi, iż taka zmiana w zakresie okresu rozliczeniowego, czyli uelastycznienie rynku pracy, oznacza, że firmy łatwiej unikną płacenia np. za nadgodziny, dodatkowe prace, czy też umożliwią płacenie raz na rok.
Takie zarzuty są bezpodstawne. Wprowadzenie 12-miesięcznego okresu rozliczeniowego nie oznacza przyzwolenia na niepłacenie przez pracodawcę za pracę wykonaną w godzinach nadliczbowych. Jeśli bowiem zatrudniony będzie ją świadczył, to otrzyma za nią pensję.
Czy wydłużenie okresu rozliczeniowego nie spowoduje, że znikną nadgodziny?
Może prowadzić do sytuacji, gdy dana praca, która w krótkim okresie rozliczeniowym byłaby świadczona w nadgodzinach, nie będzie tak traktowana w razie zastosowania okresu dłuższego. A to oznacza, że pracownik nie otrzymałby stosownych dodatków. Wydłużenie okresu rozliczeniowego zwiększa prawdopodobieństwo, że pracownik nie otrzyma takiej gratyfikacji, gdyż czas pracy w wyższym wymiarze w jednym miesiącu pracodawca będzie mógł zrekompensować niższym wymiarem w innym miesiącu. Trzeba więc jasno powiedzieć, że na skutek wydłużenia okresu rozliczeniowego zatrudniony może dostać za ten sam czas pracy do kieszeni mniejsze wynagrodzenie, niż to, które dostałby, gdyby okres rozliczeniowy był krótszy, choć w zamian dostanie czas wolny. Ale to jedyna konsekwencja potencjalnie negatywna dla pracownika.
Czy zmiany niosą jednak korzyści dla pracowników?
Zmiana z pewnością jest korzystna dla pracodawców, gdyż zyskują oni skuteczne narzędzie pozwalające im dostosowywać efektywny czas pracy pracownika do potrzeb zakładu pracy. Długi okres rozliczeniowy to świetne rozwiązanie dla firm, gdzie występuje sezonowość działalności, np. w branżach spożywczej czy budowalnej, jak też w usługach sezonowych. W długiej perspektywie czasowej zmiany są też jednak korzystne dla wielu pracowników, gdyż powodują, że pracodawca nie musi podejmować działań ograniczających jego koszty w czasie, gdy ma mniej zleceń i pracy dla zatrudnionych. Moim zdaniem wprowadzane rozwiązanie wpływa długoterminowo na pewność zatrudnienia.