W największych agencjach pracy tymczasowej, takich jak Adecco, Randstad, Work Serwis, ManpowerGroup czy Work Express, trwa rekrutacja do prac sezonowych. Ofert jest o 15 – 20 proc. więcej niż rok temu i branża liczy na wzrost obrotów kwartał do kwartału o co najmniej 13 – 15 proc.
Jak co roku, duży popyt jest na pracowników do prac polowych w rolnictwie, budownictwie, a także w punktach usługowych i gastronomii. Zarobki w tych segmentach kształtują się zwykle od 8 do 10 zł za godzinę, ale chętnych wcale nie jest wielu. – Ludzie szukają przede wszystkim lżejszych prac przy produkcji, w sklepach, magazynach, np. przy pakowaniu towarów – mówi Artur Ragan z Adecco. – Stawki są co prawda niewiele wyższe, ale praca lżejsza – dodaje.
Kolejek chętnych nie ma też w agencji ManpowerGroup, która w swojej bazie ma kilkadziesiąt ofert pracy na stanowiska administracyjne, produkcyjne, a także w handlu. – Na niektórych można zarobić ok. 20 zł brutto, ale widocznie Polacy wolą jeszcze wyjechać na długi weekend, niż już zabierać się do pracy– mówi Monika Styczyńska z ManpowerGroup.
Z danych, jakie uzyskaliśmy w poszczególnych agencjach, wynika, że do pracy w polu lub na budowach Polacy wolą jeździć za granicę. Stawki są tam znacznie wyższe, a teraz po osłabieniu się złotego wobec euro nawet przy zbiorze szparagów można zarobić ponad 4 tys. zł netto. W Niemczech np. robotnik rolny zarabia 600 – 700 euro netto miesięczenie, a w Holandii stawki są nawet o 10 proc. wyższe. Jeszcze więcej można zarobić jako kelner lub barman. W tych profesjach zarobki kształtują się od 600 do 1100 euro netto miesięcznie.
Duży popyt za granicą jest także na fachowców z branży budowlanej: spawaczy, dekarzy, glazurników, malarzy. Najlepsi (ze znajomością języka i kwalifikacjami) mogą liczyć nawet na 2 tys. euro miesięcznie. Podobne stawki są dla kierowców ciężarówek – tylko w Niemczech czeka na nich 22 tys. miejsc pracy.