W przyszłym roku płaca minimalna za pracę będzie musiała w przybliżeniu wynosić co najmniej 1599 zł. Taki wzrost wynika z przepisów i założeń do budżetu państwa.
Od 1 stycznia 2013 r. minimalne wynagrodzenie za pracę będzie musiało wzrosnąć o co najmniej 99 zł, czyli o 6,6 proc. Obowiązkowa podwyżka wynika z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Zgodnie z nią wysokość najniższej pensji musi być podwyższona o prognozowaną inflację oraz 2/3 wskaźnika wzrostu PKB (jeśli płaca minimalna stanowi mniej niż połowę przeciętnego wynagrodzenia za pracę). Dodatkowo przy ustalaniu minimalnego wynagrodzenia uwzględnia się także różnicę między prognozowaną a rzeczywistą inflacją w poprzednim roku.
O tym, ile w praktyce wyniesie podwyżka najniższej płacy, zdecyduje rząd wraz z partnerami społecznymi podczas negocjacji w Komisji Trójstronnej. Nie będzie mogła to być jednak kwota niższa od 1599 zł. Propozycję wysokości minimalnego wynagrodzenia rząd musi przedstawić partnerom społecznym do 15 czerwca.
– Jej wysokość musi uwzględniać np. inflację, ale trzeba też pamiętać, że coraz wyższe koszty pracy mogą utrudniać zatrudnienie. Dlatego będziemy namawiać partnerów z Komisji Trójstronnej do wprowadzenia rozwiązania, zgodnie z którym wynagrodzenie minimalne byłoby różnicowane terytorialnie i branżowo – mówi Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP.
Podwyżki najniższej pensji / DGP
Podkreśla, że dobrym pomysłem jest także ustalanie najniższej płacy w poszczególnych zakładach pracy (np. w układzie zbiorowym lub regulaminie pracy). Dla przykładu w Biedronce po ostatniej podwyżce wynosi ona obecnie 1870 zł i jest o 1/4 wyższa od tej obowiązującej powszechnie na podstawie ustawy.
– Nic nie stoi na przeszkodzie, aby już teraz w poszczególnych branżach wprowadzać płacę minimalną wyższą od tej krajowej. Problem polega na tym, że pracodawcy nie wyłonili swojej reprezentacji, która mogłaby takie porozumienie zawierać. Chętnie przystąpilibyśmy do takich rozmów, tylko nie mamy partnera – mówi Henryk Nakonieczny, członek prezydium Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
Terytorialne różnicowanie płacy minimalnej byłoby zdaniem związkowców nie tylko niezgodne z konstytucją, ale też niepraktyczne.
– Bo jaka płaca miałaby obowiązywać np. osobę mieszkającą pod Warszawą, która dojeżdża do pracy w stolicy? I kto by to sprawdzał – pyta Henryk Nakonieczny.
W tle tegorocznych negocjacji w sprawie najniższej pensji w Sejmie trwają prace nad obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, który przygotował NSZZ „Solidarność”. Zakłada on uzależnienie jego wysokości od wzrostu gospodarczego. Jeśli roczny wzrost PKB przekroczyłby 3 lub 4 proc., szybciej rosłaby też minimalna płaca. W innym przypadku stosowany ma być dotychczasowy sposób ustalania najniższego wynagrodzenia (czyli w Komisji Trójstronnej).
Pojutrze projektem ma się zająć komisja polityki społecznej rodziny, do której skierowano go po pierwszym czytaniu w Sejmie (odbyło się ono 15 lutego). Zdaniem wnioskodawców ma on duże szanse na uchwalenie, bo popierają go m.in. kluby PiS, RP i PSL, a PO nie wyklucza poparcia po pracach w komisji.
Gdyby nowe przepisy obowiązywały już w tym roku, płaca minimalna i tak byłaby obliczana na dotychczasowych zasadach (prognozowany wzrost PKB nie przekracza bowiem 3 proc.). W 2013 r. nie mogłaby być zatem niższa od 1599 zł. Gdyby jednak trzeba było je stosować także rok temu, wynagrodzenie minimalne w 2012 r. wynosiłoby 1591 zł, a nie 1500 zł.
To, ile wynosi najniższe wynagrodzenie, ma znaczenie nie tylko dla najmniej zarabiających (nie mogą zarabiać mniej), ale także dla pozostałych pracowników. Powiązana jest z nim bowiem wysokość wielu innych świadczeń, w tym m.in. wysokość dodatku za pracę w nocy, minimalna wysokość odszkodowań za dyskryminację i mobbing oraz maksymalna wartość odpraw.