Jeśli propozycja rządu przejdzie, w przyszłym roku najniższa płaca zwiększy się o około 6,7 proc. – bardziej niż średnie wynagrodzenie w przedsiębiorstwach (5,7 proc.). Według Jeremiego Mordasewicza, eksperta PKPP Lewiatan, podwyżka minimalnego wynagrodzenia w takiej skali to maksimum, na jakie mogą się zgodzić przedsiębiorcy.
Jak mówi, w firmach trzeba będzie dostosować pozostałe wynagrodzenia: podwyżki będą dotyczyły głównie pensji zbliżonych do minimum, a ich skala będzie maleć wraz ze zbliżaniem się wynagrodzeń do średniej krajowej (ok. 3,7 tys. zł). – Mówiąc obrazowo: murarz zawsze musi zarabiać dwa razy więcej niż jego pomocnik – mówi Jeremi Mordasewicz.
Ekonomistów taka perspektywa nie przeraża. Podwyżka najniższego wynagrodzenia do 1600 zł to mało, by nakręcić spiralę żądań płacowych, która mogłaby grozić wzrostem inflacji. Skąd ta pewność? Na początku tego roku płaca minimalna wzrosła aż o 8,2 proc. – z 1386 zł do 1500 zł brutto. Tymczasem z danych GUS za kwiecień wynika, że wzrost średniej płacy to około 3,4 proc. w skali roku. Niewiele, szczególnie w obliczu 4-proc. inflacji. Zatem presji płacowej nie było.
– Gdy w styczniu nastąpił wzrost średniego wynagrodzenia w przedsiębiorstwach o 8,1 proc., niektórzy ekonomiści wiązali to właśnie z podwyżką minimalnej pensji. Ale z czasem okazało się, że był to efekt wypłat dodatkowych bonusów i premii, więc wyższe minimum nie miało na to dużego wpływu – wyjaśnia Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium.
Wysokość płacy minimalnej / DGP
Jednak o ile w skali całej gospodarki podwyżka płacy minimalnej nie jest specjalnie szkodliwa, to już dla niektórych branż może się okazać niemałym problemem. Zwłaszcza tych, które płacą swoim pracownikom najmniej, jak choćby producenci odzieży. Przeciętnie zarabia się u nich około 1970 zł. To niewiele w porównaniu ze średnią, ale wzrost tych pensji jest szybszy niż przeciętnej płacy w przedsiębiorstwach. Oprócz stycznia, kiedy wynik dla całego przemysłu był zaburzony wypłatami premii w górnictwie, pensje w przemyśle odzieżowym w każdym miesiącu tego roku rosły szybciej od średniej. W kwietniu o 4,3 proc. rok do roku. Ma to skutki uboczne: producenci odzieży najmocniej – o 8,7 proc. w skali roku – zredukowali liczbę etatów w swoich firmach. To największy spadek zatrudnienia w całym sektorze przedsiębiorstw.