Do końca roku służba zamierza przyjąć ok. 2,5 tys. osób. W ten sposób chce zlikwidować istniejące wakaty. Związkowcy mają wątpliwości, czy przy obecnych warunkach znajdą się chętni.
Do końca roku służba zamierza przyjąć ok. 2,5 tys. osób. W ten sposób chce zlikwidować istniejące wakaty. Związkowcy mają wątpliwości, czy przy obecnych warunkach znajdą się chętni.
Trwający protest służb mundurowych, które domagają się podwyższenia zarobków i odwrócenia reformy emerytalnej, spowodował, że wrócił problem wakatów w policji. Związki zawodowe ostrzegają, że jeśli nic się nie zmieni, pod koniec roku może brakować ponad 6 tys. policjantów.
Problem wakatów w policji nie jest niczym nowym. W 2011 r. było ich aż 7127, w 2013 r. – 6191, a w 2014 r. – 5440. Do tego stan etatowy określany corocznie w ustawie budżetowej wynosił 102 309. Dopiero teraz został zwiększony do 103 309.
– Liczba wakatów nie jest większa niż w latach ubiegłych – twierdzi podkomisarz Robert Opas z Wydziału Prasowo-Informacyjnego Biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji. – Obecnie są 5353 wakaty w garnizonach policyjnych, a więc w odniesieniu do 2015 r. (kiedy stan etatowy policji był niższy) mówilibyśmy o 4353 wakatach – dodaje.
Podkomisarz zapewnia, że KGP robi wszystko, żeby znaleźć chętnych do służby. – W bieżącym roku od stycznia do lipca przyjęto 1781 funkcjonariuszy, a wobec około 5 tys. osób prowadzone jest obecnie postępowanie związane z doborem do służby – podkreśla Robert Opas. – W marcu i kwietniu limity przyjęć zostały całkowicie zapełnione, a wrześniowe, październikowe i grudniowe wynoszą odpowiednio 1100, 140 i 1200 osób – dodaje.
KGP ma świadomość, że są regiony Polski, gdzie stan bezrobocia jest bardzo niski, a zarobki w firmach prywatnych wyższe, niż oferują instytucje publiczne. – Tam chętnych do służby w policji jest mniej, chociaż nadal więcej niż wakatów – podkreśla Robert Opas.
Takie podejście do braków kadrowych zaskakuje związkowców.
– To próba bagatelizowania problemu. Dla nikogo w Polsce nie jest tajemnicą, że brakuje policjantów – tłumaczy Rafał Jankowski, przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych. – I będzie jeszcze gorzej, bo ze służby będą odchodzić doświadczeni funkcjonariusze szukający lepiej płatnej pracy. Sposobem rozwiązania problemu jest podpisanie przez rząd porozumienia w sprawie realizacji postulatów dotyczących m.in. podwyżek uposażenia, godzin nadliczbowych czy przywrócenia pełnej odpłatności za pierwsze 30 dni chorobowego – dodaje.
Policyjni związkowcy podkreślają, że sposobem na przyciągnięcie do służby jest zmiana zasad naboru.
– Obecne zasady są po prostu kiepskie – zauważa Rafał Jankowski. – Informatyk mający walczyć z hakerami musi przejść taki sam test sprawnościowy, jak osoby ubiegające się o przyjęcie do prewencji, gdzie będą ścierać się z kibicami. Podobnie jest z dochodzeniówką, do której powinni trafiać prawnicy. Ale ilu z nich chce się sprawdzać na torze przeszkód? – pyta.
Ale to nie koniec problemów. – Mamy coraz więcej przypadków, że młodzi ludzie, którzy przeszli cały proces rekrutacji, po krótkim okresie zwyczajnie uciekają ze służby – ujawnia Wojciech Chociej, wiceprzewodniczący Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów Województwa Podlaskiego. – Nie podoba się im zarówno system pracy, jak i płacy. I bez większych pieniędzy nawet na Podlasiu trudno będzie znaleźć chętnych, bo nawet w naszym garnizonie jest 150 wakatów – dodaje.
Eksperci nie mają wątpliwości, że nabór do służb mundurowych zależy od sytuacji na rynku pracy.
– Obecnie mamy rynek pracownika. A to oznacza, że pracodawcy poszukujący rąk do pracy powinni oferować wyższe wynagrodzenie. Inaczej muszą się liczyć z brakiem pracowników – mówi Andrzej Strębski, niezależny ekspert ubezpieczeniowy. – Niestety ta prosta zasada nie jest stosowana w służbach mundurowych. W efekcie dochodzi do sytuacji, że im więcej można zarobić na wolnym rynku, tym trudniej jest znaleźć chętnych do policji – dodaje.
Okazuje się, że także zaopatrzeniowy system emerytalny nie stanowi już wystarczającej zachęty do wstępowania do formacji siłowych. A to dlatego, że osoby z najkrótszym stażem nie mają już możliwości odchodzenia na emeryturę bez względu na wiek po 15 latach służby. Funkcjonariusze zatrudnieni po raz pierwszy po 31 grudnia 2012 r. będą mogli ubiegać się o emeryturę mundurową dopiero po ukończeniu 55. roku życia, o ile udowodnią co najmniej 25 lat służby.
– Podzielono więc policjantów. W tej samej komendzie, na takich samych stanowiskach swoje obowiązki wykonują osoby mające prawo do dwóch różnych emerytur. I dlatego coraz mniej osób decyduje się na wstąpienie do służby. Bo chociaż w przeszłości zarobki także nie były oszałamiające, to jednak istniała możliwość przejścia na emeryturę w wieku 35 lat – podkreśla Andrzej Strębski.
Taką diagnozę potwierdzają związkowcy.
– Do policji nie przyjdzie 20-latek, do emerytury bowiem będzie musiał pracować 35 lat. Jeśli rząd zniesie przymus pracy do 55. roku życia, to więcej osób zdecyduje się na służbę – podsumowuje Wojciech Chociej.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama