Wejście w życie nowych stawek uposażenia dla samorządowców bez odpowiednich przepisów przejściowych zrodziło wiele wątpliwości.
Radni mają czas do końca czerwca na obniżkę wynagrodzeń wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, starostów i marszałków. W tym samym czasie trzeba też zastosować wypowiedzenia zmieniające płace ich zastępców.
To pokłosie wejścia w życie 19 maja 2018 r. rozporządzenia Rady Ministrów z 15 maja 2018 r. w sprawie wynagrodzeń pracowników samorządowych (Dz.U. poz. 936), które m.in. obniża o 20 proc. stawki minimalnych i maksymalnych pensji zasadniczych włodarzy i ich zastępców. O ile o wysokości pensji osób z wyboru decydują radni, to w przypadku zastępców decyzje podejmują bezpośrednio ich przełożeni w porozumieniu z sekretarzem urzędu.
Wynagrodzenie zasadnicze samorządowych włodarzy / Dziennik Gazeta Prawna
O ile mniej
Dla samorządowców, których pensje zasadnicze kształtują się na poziomie najwyższej możliwej stawki przewidzianej w rozporządzeniu płacowym, zapowiadana przez rząd obniżka o 20 proc. będzie bolesna. Na przykład burmistrz Oławy, który otrzymuje wynagrodzenie zasadnicze w maksymalnej kwocie 6 tys. zł, po zmianach może liczyć co najwyżej na 4,8 tys. zł. Pensja zasadnicza marszałka województwa podkarpackiego wynosi tyle, ile przewiduje maksymalnie rozporządzenie, czyli 6,5 tys. zł, a po zmianach w najlepszym wypadku może wynieść 5,2 tys. zł. Z kolei starosta wieluński i burmistrz Wyszkowa otrzymują 5,9 tys. zł (maksymalna stawka to 100 zł więcej), a po zmianach uposażenie maksymalne wyniesie dla nich 4,8 tys. zł.
Mniej obniżkę odczuje prezydent Lublina, który obecnie może liczyć na pensję zasadniczą w wysokości 6,2 tys. zł, a otrzymuje tylko 5350 zł. – Od 1 lipca zgodnie z rozporządzeniem w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych pensja zasadnicza prezydenta określona będzie w przedziale od 3,8 tys. zł do 5 tys. zł – wskazuje Joanna Bobowska z urzędu miasta w Lublinie. Nie wiadomo jeszcze, czy radni zmniejszą mu uposażenie tylko o 350 zł, czy więcej.
– Radni mogą zdecydować o jeszcze głębszych cięciach, aby pokazać mieszkańcom, że włodarzom nie zależy na pieniądzach, ale na służbie gminie – mówi prof. Bogumił Szmulik, radca prawy, ekspert ds. administracji publicznej. Jego zdaniem takie ustawki radnych sympatyzujących z wójtem lub burmistrzem mogą mieć miejsce, bo przecież po wyborach będzie można to odkręcić.
Nowe czy stare
Rozporządzenie nie określa w przepisach przejściowych, czy po obniżce uposażeń włodarzy należy wydać nowe uchwały, znowelizować je, a może pozostawić bez zmian. Podstawą do wydania poprzednich było rozporządzenie z 2009 r. Jeden z legislatorów z Kancelarii Senatu, który prosi o anonimowość, uważa, że dla porządku należy we wszystkich gminach wydać nowe uchwały. Są jednak miasta, które w obecnych nie mają wpisanej kwoty zasadniczego wynagrodzenia. Jest w nich jedynie zapis, który stanowi, że uposażenie jest równe maksymalnej stawce określonej w rozporządzeniu płacowym. Tak jest na przykład w Krakowie.
– Trudno powiedzieć, czy rada miasta planuje zmiany tej uchwały. Wydaje się, że nie jest to konieczne. Określa bowiem ona wynagrodzenie nie kwotowo, ale jako maksymalne wynikające z rozporządzenia – tłumaczy Barbara Skrabacz-Matusik, zastępca dyrektora wydziału organizacji i nadzoru Urzędu Miasta w Krakowie.
Jeden z członków zarządu Polskiego Towarzystwa Legislacyjnego uważa, że nie ma potrzeby wydawania nowej uchwały pod warunkiem, że w dotychczasowej nie ma odesłania do konkretnego przepisu lub załącznika rozporządzenia, które już nie obowiązuje.
Podobnego zdania jest Mirosław Chrapusta, dyrektor wydziału prawnego i nadzoru w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie.
Chęć bojkotu
Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich przyznaje, że nie jest pewne, czy w ogóle radni będą się zajmować zmianą uchwał. I dodaje, że wielu z nich chce zbojkotować zmiany.
– Nie mam sygnałów o takich zachowaniach – mówi Mirosław Chrapusta. – Dla porządku i przejrzystości uchwały powinny być przyjęte, ale jeśli radni nie zdecydują się na to, zaporą w wynagradzaniu będą maksymalne stawki z rozporządzenia i nikt nie powinien powyżej nich zarabiać. Oczywiście jeśli będą takie sytuacje, to będziemy wkraczać i podejmować odpowiednie czynności zastępcze – dodaje.
– O ile dla pracownika wypłacanie wynagrodzenia według starych, wyższych stawek nie wiązałoby się z negatywnymi skutkami, bo pracodawca może płacić więcej, niż przewiduje uchwała, to już rada mogłaby się narazić na zarzut ze strony regionalnej izby obrachunkowej, że doszło do naruszenia dyscypliny finansów publicznych – przestrzega dr Jakub Szulc z Uniwersytetu Gdańskiego.
Wice z wyższą stawką
To niejedyne dylematy, jakie mają gminni włodarze. Od 1 lipca 2018 r. należy też obniżyć pensje zastępcom wójtów, burmistrzom, prezydentom miast, starostom i marszałkom. Nie trzeba tego robić, jeśli ich obecne wynagrodzenie zamyka się w nowych widełkach płacowych.
– Kompletnie nie wiemy, co zrobić, jeśli np. zastępca prezydenta miasta nie przyjmie nowych warunków. Wtedy musimy go odwołać, ale z zachowaniem okresu wypowiedzenia. Jeśli był od początku kadencji, będą to trzy miesiące – mówi Marek Wójcik.
– Jeśli do załatwiania tej sprawy prezydent miasta zabierze się np. w połowie czerwca, to będzie musiał zastosować wobec swojego zastępcy wypowiedzenie zmieniające warunki płacy. A kiedy jego podwładny nie zgodzi się na takie zmiany, to będzie przez kolejne trzy miesiące otrzymywał wynagrodzenie w dotychczasowym wymiarze, mimo że te stawki nie będą już obowiązywać – mówi dr Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Katedry Prawa Samorządowego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– Jeśli w okresie wypowiedzenia zastępca będzie otrzymywał pensje według nowej stawki, to powinien odwołać się do sądu pracy – podkreśla Płażek.
Mirosław Chrapusta także uważa, że wobec zastępców włodarzy należy zastosować wypowiedzenie zmieniające, choć nie jest to do końca takie jednoznaczne, bo można też bronić tezy, że od 1 lipca 2018 r. z mocy prawa zastępca powinien zarabiać mniej bez dodatkowych czynności prawnych.