Przepisy nie przesądzają, czy stronom umów przysługuje odszkodowanie za wypowiedzenie w związku z wprowadzeniem stawki godzinowej. Zdecydują o tym sądy.
Jeszcze tylko przez niecałe dwa tygodnie strony mogą renegocjować wysokość wynagrodzenia w związku z wprowadzeniem od 1 stycznia 2017 r. minimalnej stawki godzinowej dla zleceniobiorców i samozatrudnionych. Wnioski o zawarcie porozumienia w tej sprawie można przedstawiać do 31 grudnia tego roku. Dotyczy to zarówno umów o wykonanie zamówienia publicznego (jeżeli postępowanie o udzielenie zamówienia zostało wszczęte przed 1 września 2016 r.), jak i zwykłych zleceń lub umów o świadczenie usług (zawartych przed 1 września 2016 r.).
Zdaniem ekspertów to racjonalna procedura – skoro ustawodawca wprowadza obowiązek wypłaty minimalnej stawki, to powinien też umożliwić dostosowanie trwających już umów do nowych reguł. Jednak w praktyce może ona wywoływać wątpliwości. Przepisy nie przesądzają bowiem, czy wcześniejsze rozwiązanie umowy przez jedną ze stron (ze względu na brak porozumienia co do podwyżki) będzie wiązało się z koniecznością wypłaty odszkodowania tej drugiej. Nie określają też, czy możliwa będzie renegocjacja umowy z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków (na podstawie art. 3571 k.c., czyli klauzuli rebus sic stantibus).
Sporna sprawa
Zgodnie z art. 8 i 11 nowelizacji ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę (z 22 lipca 2016 r., Dz.U. poz. 1265) brak porozumienia co do zmiany wspomnianych umów uprawnia każdą ze stron do ich rozwiązania z zachowaniem okresu wypowiedzenia określonego w kontrakcie lub z zachowaniem dwumiesięcznego wymówienia.
– Jeśli jedna strona rozwiąże w ten sposób umowę, druga może ponieść szkodę. Zamawiający wykonanie zamówienia publicznego może np. nie zdążyć z przeprowadzeniem nowego przetargu publicznego w ciągu dwóch miesięcy. A jednocześnie ustawa z 22 lipca 2016 r. nie sugeruje, że takich przypadkach wyłączona jest odpowiedzialność odszkodowawcza – wskazuje Adam Kraszewski, radca prawny z kancelarii Gessel.
Zasady renegocjowania umów / Dziennik Gazeta Prawna
Jego zdaniem w omawianej sytuacji trzeba liczyć się z tym, że kontrahent będzie dochodzić rekompensaty z tytułu wcześniejszego rozwiązania umowy (w tym kar umownych, jeśli są zastrzeżone w kontrakcie).
– Przemawia za tym także to, że strony takich umów są najczęściej podmiotami profesjonalnymi, które ponoszą ryzyko w związku z prowadzoną działalnością. Oczywiście okoliczności każdego przypadku trzeba będzie badać odrębnie. Ostatecznie to sądy zdecydują, czy możliwe jest dochodzenie odszkodowania – dodaje Adam Kraszewski.
Szanse na dochodzenie roszczeń sceptyczniej ocenia Grzegorz Ruszczyk, radca prawny i partner w kancelarii Raczkowski Paruch. – Wydaje się, że skoro ustawa wskazuje procedurę zmiany treści umów i dopuszcza możliwość ich wcześniejszego rozwiązania, to wyłączone jest dochodzenie odszkodowania z tego tytułu – wskazuje.
Podkreśla, że nie wynika to wprost z przepisów. Jednak za taką interpretacją przemawia cel ich wprowadzania. Ustawodawca zachował się w tej kwestii racjonalnie, tzn. dostrzegł, że strony trwających umów mogą mieć problemy z nowym obowiązkiem, i przewidział rozwiązanie, które umożliwi im dostosowanie się do zmiany. Podobnie jak mecenas Kraszewski podkreśla, że wątpliwości te rozstrzygną sądy.
Nieprzewidziana zmiana
Nowe przepisy nie przesądzają też, czy wspomniane umowy będzie można modyfikować wyłącznie na podstawie art. 9–11 ustawy, czy też dopuszczalne będzie powołanie się na art. 3571 k.c. Ten ostatni stanowi zaś, że jeżeli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy, sąd może oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy.
– Ustawa nie wyłączyła stosowania tego przepisu, więc trzeba się z tym liczyć. Oczywiście chodzi o przypadki, gdy strony zawierały umowy w momencie, gdy nie można było jeszcze przewidzieć wprowadzenia stawki godzinowej, a więc na pewno przed datą uchwalenia ustawy w tej sprawie, czyli 22 lipca 2016 r. – uważa Adam Kraszewski.
Również ta kwestia jest jednak odmiennie oceniana. – Ustawodawca przewidział pozasądową procedurę zmiany treści umów. A to sugeruje, że art. 3571 nie ma zastosowania w omawianych przypadkach – twierdzi Grzegorz Ruszczyk.
Również tę wątpliwość ostatecznie rozstrzygną sądy.