Celem jest jak najszybsze eliminowanie niezgodnych z prawem praktyk. Jeśli najlepszym rozwiązaniem będzie sankcja finansowa, to będziemy ją stosować. Jeśli perswazja – to na nią postawimy - mówi w wywiadzie dla DGP Adam Jasser, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów

Przebudowuje pan urząd. To nauka płynąca z przypadku Amber Gold? Wyciągnięcie wniosków z krytyki, że urząd działa rutynowo i nie jest w stanie szybko reagować?

Zmiany, jakie zaproponowałem, są ewolucją i wzmocnieniem działań, które urząd do tej pory podejmował. Naszą intencją jest, byśmy mogli szybko i skutecznie eliminować patologie pojawiające się na rynku. Konsument będzie stał w centrum zainteresowania urzędu. Niebawem wchodzą w życie dwie istotne ustawy dotyczące ochrony konsumentów i rynku. Zmiany strukturalne, które już przedstawiłem wszystkim pracownikom w centrali i delegaturach, pomogą nam lepiej przygotować się na wprowadzenie nowych przepisów.

Jak to ma wyglądać?

Struktura będzie bardziej czytelna. Zostanie wzmocniony pion konsumencki. Będzie nadzorowany przez jednego z wiceprezesów i znajdą się w nim wszystkie dotychczasowe departamenty związane z ochroną najsłabszych uczestników rynku, czyli również bezpieczeństwo produktów, inspekcja handlowa i laboratoria. Rozszerzone zostaną kompetencje dotychczasowego departamentu konsumenckiego, którego głównym zadaniem będzie szybkie reagowanie na problemy konsumentów, monitorowanie rynku, w tym nowych produktów i reklam.

Przypuśćmy, że zobaczyłby pan dziś reklamy Amber Gold. Co urzędnicy UOKiK by zrobili?

Nie będę się odnosił do konkretnych przykładów. Na pewno jeśli pojawią się sygnały z rynku o jakiejś nieprawidłowości, a z analizy prawnej czy ekonomicznej będzie wynikało, że reklama wprowadza w błąd, będziemy reagować. Może to być wszczęcie postępowania i próba ukarania podmiotu czy kampania edukacyjna, a także szybkie poinformowanie konsumentów o ryzyku za pomocą mediów. Każda sprawa będzie traktowana indywidualnie. Jako prezes urzędu nie mogę stawiać hipotez, która z dróg zostanie wybrana w konkretnym przypadku.

Czyli w sprawach konsumenckich urząd będzie bardziej ofensywny?

Ja nie używam takich określeń, ale będziemy bacznie przyglądać się wszystkim zjawiskom budzącym zaniepokojenie na rynku. Będziemy szukali patologii i na bieżąco decydowali, którym z narzędzi można je usunąć. To nie muszą być od razu postępowania zakończone sankcjami finansowymi. Wyobrażam sobie sytuację, w której na przykład działania podejmujemy wspólnie z radą etyki reklamy. Może się bowiem okazać, że prawo nie jest łamane, ale mimo wszystko reklama z różnych względów budzi kontrowersje. Takie działania mogą być podejmowane także z innymi regulatorami.

To także element zmian?

Dla nas kluczowa jest współpraca z innymi instytucjami, w tym przede wszystkim z sektorowymi regulatorami. Chcielibyśmy być z nimi w sieci na rzecz konkurencji. Przykładowo, trudno sobie wyobrazić skuteczne działania UOKiK w sektorze finansowym bez bliskiej współpracy z Komisją Nadzoru Finansowego. Częścią sieci powinni być też rzecznicy konsumentów, którzy mają najszybszy kontakt z problemami na rynku. Sieć oznaczać może także współpracę z organami ścigania – prokuraturą, policją czy CBA w przypadku zmów przetargowych.

Amber Gold się powtórzy?

Dołożymy wszelkich starań, by tak się nie stało.

A co z ochroną konkurencji?

Tu także stawiam na ewolucję, ale zmiany w tym przypadku będą dotyczyły zwłaszcza sprawności podejmowania decyzji wewnątrz urzędu. Zależy nam na tym, by analiza ekonomiczna zarówno w przypadku decyzji z zakresu ochrony konsumenta, jak i konkurencji była wzmocniona. Dlatego podniesiona zostanie ranga stanowiska głównego ekonomisty, który wejdzie do kierownictwa urzędu. Oprócz tego w sprawach konkurencji istotną kwestią będzie także terminowość i dialog z przedsiębiorcami.

Pana pomysł na zmiany to na razie projekt, bo zmieniony statut urzędu będzie jeszcze konsultowany. Kiedy urząd zacznie działać według nowych reguł?

Jest dobrym obyczajem, wprawdzie świata korporacyjnego, że poważne zmiany zaczynają funkcjonować w ciągu 100 dni. Mam nadzieję, że pokażemy, że sektor publiczny jest w stanie dorównać prywatnemu.

Uchwalona ostatnio przez Sejm nowelizacja prawa antymonopolowego wprowadza kary finansowe dla menedżerów, którzy doprowadzili do udziału firmy w kartelu. To rozwiązanie nie podoba się biznesowi.

Po pierwsze, kary będą możliwe tylko w przypadkach umyślnego złamania prawa. Po drugie, w naszej ocenie, ale także w ocenie ekspertów, te przepisy o karaniu nie są nadmiernie restrykcyjne.

Dwa miliony złotych to dość wysoka kara.

To maksymalny wymiar, przewidziany dla przypadków karteli wyjątkowo szkodliwych dla konsumentów i całej gospodarki. Proszę zauważyć, że w większości systemów europejskich istnieje taka forma karania.

Ale czy tam wysokość kar dla menedżerów jest porównywalna do tych w Polsce?

Przedsiębiorcom nie podoba się nie tyle wysokość tej kary, ile w ogóle pomysł wprowadzenia jakiejś „osobistej” sankcji. Warto więc zastanowić się, kto w dzisiejszym systemie w rzeczywistości płaci za zmowy. Jeżeli kartel zostanie wykryty, to kara stanowi koszty dla przedsiębiorstwa, ponoszone przez jego akcjonariuszy, a nie przez tych, którzy są faktycznie odpowiedzialni za złamanie prawa. Jest tu pewna dysproporcja. Ustawa domyka tę kwestię.

Co ma pan na myśli?

Powołam się na przykład zmów przetargowych, gdzie ten system jest już domknięty. Obecnie za uczestniczenie w zmowie przetargowej grozi sankcja karna, czyli jest osobista odpowiedzialność, ponadto UOKiK dysponuje narzędziem ukarania przedsiębiorstwa. Odpowiedzialność za uczestnictwo w zmowie przetargowej ponosi zarówno menedżer, jak i przedsiębiorstwo.

To skąd się wzięła ta panika?

Myślę, że istnieje obawa, że prezes UOKiK będzie na prawo i lewo te kary nakładał.

A nie będzie?

Chciałbym mocno podkreślić, że karanie samo w sobie nie jest celem urzędu. Jest nim zapobieganie sytuacjom patologicznym na rynku, a jeśli już do nich doszło – jak najszybsze eliminowanie. Mam nadzieję, że świadomość istnienia takiej kary spowoduje, iż w tych firmach, gdzie jeszcze tego nie zrobiono, wprowadzi się wewnętrzne kodeksy, zapobiegające łamaniu prawa antymonopolowego.

Aby osiągnąć taki skutek, potrzeba jednak dużej świadomości prawnej po stronie biznesu. A przecież większość polskich firm nie ma nawet pojęcia, że uczestniczy w nielegalnym porozumieniu.

Zdaję sobie sprawę, że to może być problem. Są jednak organizacje, instytucje, które mają za zadanie tę kulturę prawną wśród przedsiębiorców podnosić. Chętnie im pomożemy.

Czy UOKiK wyda wytyczne, z których będzie wynikało, w jaki sposób będzie obliczana wysokość kary w konkretnym przypadku? Coś na kształt wytycznych w sprawie kar za stosowanie praktyk naruszających konkurencję?

Nie widzę przeszkód, aby takie wytyczne powstały. Jednak zamiast koncentrować się na tym, ile można zaoszczędzić na wysokości kary, wolałbym, by przedsiębiorcy zadbali o to, by nie dochodziło do sytuacji, gdy te kary muszą być nakładane.

W nowych przepisach przewiduje się również wprowadzenie leniency plus. Liczy pan, że to zachęci firmy, aby częściej przyznawały się do udziału w kartelach?

W innych państwach to, że przedsiębiorca uczestniczący w jednej zmowie ujawni kolejną, a tym samym zagwarantuje sobie w tym drugim postępowaniu całkowite zwolnienie od kary, jest dużą zachętą. Daje to nam szansę na zwiększenie wykrywalności karteli. Przy zmowach, zwłaszcza tych poziomych, kluczem jest uzyskanie naprawdę twardych dowodów. I właśnie leniency plus pozwala na ich zdobycie.

Nowe prawo daje też możliwość wytknięcia przedsiębiorcy uchybień jeszcze w trakcie badania sprawy. Ich usunięcie ma zapewnić pozytywną decyzję urzędu.

Naszym celem jest jak najszybsze eliminowanie z rynku niezgodnych z prawem praktyk. Żadnego z nowych narzędzi nie będziemy preferować, liczy się skuteczność. Jeśli najlepszym rozwiązaniem będzie sankcja finansowa, to będziemy ją stosować. Jeśli perswazja – to będzie perswazja. Za każdym razem naszym podstawowym celem będzie identyfikowanie zagrożeń i próba przywrócenia uczciwej konkurencji na rynku.

W ustawie znalazły się rozwiązania, które mają wzmocnić ochronę konsumentów. Mówię o ostrzeżeniach, które prezes UOKiK będzie mógł upublicznić jeszcze przed decyzją w konkretnej sprawie.

Podanie do publicznej wiadomości ostrzeżenia o nieuczciwym przedsiębiorcy będzie możliwe już po postawieniu zarzutu naruszenia zbiorowych interesów konsumentów. Pozwoli to urzędowi szybciej i skuteczniej reagować na sytuacje patologiczne. Obecnie do zakończenia postępowania wielu konsumentów może zostać pokrzywdzonych.

Czy urząd będzie często korzystał z tego rozwiązania?

Będziemy z niego korzystali przede wszystkim w tych sprawach, w których wielu konsumentów może zostać narażonych na straty finansowe.

Pojawiły się głosy – Grzegorz Napieralski złożył interpelację w tej sprawie – że pana wybór był bezprawny.

Startowałem w konkursie i ten konkurs wygrałem zgodnie z obowiązującymi przepisami.

Jako były członek rządu może pan iść rządowi na rękę w ważnych dla niego sprawach.

To spekulacje niemające żadnego związku z rzeczywistością. Startowałem w konkursie, by zrealizować misję, jaka wynika z ustawy.