Już 10 czerwca podczas targów E3 w Los Angeles odbędzie się wielka premiera konsoli PlayStation 4. Tymczasem dziś polski oddział Sony oraz studio Naughty Dog zaprezentowali jeden z ostatnich ekskluzywnych tytułów na poprzedniczkę nowej konsoli Sony. Czego możemy spodziewać się po „The Last Of Us”? Mrocznego klimatu, znakomitej oprawy audiowizualnej i wielu godzin doskonałej rozgrywki. Sony nie mogło godniej pożegnać się z konsolą, która przez ostatnie siedem lat dostarczyła graczom wielu emocji.

Ostatni, którzy przetrwali…

Gra przenosi nas do mroków postapokaliptycznego świata, który zmaga się z konsekwencjami tajemniczej zarazy. W ciągu dwudziestu lat zdziesiątkowała ona ludzkość i sprawiła, że każdy dzień jest walką o przetrwanie. Ci, których nie dosięgła choroba utworzyli tzw. strefy kwarantanny, gdzie pod ścisłą kontrolą wojska próbują prowadzić „normalne” życie. Za murami grasują natomiast zainfekowani, którzy zrobią wszystko, aby całkowicie zniszczyć ludzkość.

W The Last Of Us śledzimy losy dwójki bohaterów – przemytnika Joela, który pamięta jeszcze świat sprzed zarazy, oraz 14-letniej Ellie, dla której otaczająca rzeczywistość jest jedyną, którą zna. Joel otrzymuje zadanie przetransportowania Ellie ze strefy kwarantanny, do innej miejscowości opanowanej przez frakcję Świetlików – ludzi, którzy zbuntowali się przeciwko rygorom narzucanym przez wojsko. Rozpoczyna się wędrówka, która na zawsze zmieni życie dwójki bohaterów.

Klimat przez duże K

Twórcy The Last Of Us określają grę jako survival-action. Mechanika rozgrywki oparta jest na sprawdzonych rozwiązaniach z poprzednich tytułów Naughty Dog, przede wszystkim serii – Uncharted. Ci, którzy liczą na powtórkę z przygód zawadiackiego Nathana Drake’a – srogo się jednak rozczarują. Grę wypełnia ciężki, mroczny klaustrofobiczny klimat, który otacza minimalistyczna, ale i doskonale dopasowana ścieżka dźwiękowa. Kierując losami Joela i Ellie, musimy zastanawiać się nad każdym postawionym krokiem, gdyż zagrożenie może pojawić się dosłownie z każdej strony - zarówno zainfekowanych, jak i innych ludzi, którzy tak jak nasi bohaterowie starają się przetrwać w postapokaliptycznym świecie.

Podczas dzisiejszej prezentacji, Rick Cambier kilkakrotnie podkreślił, że nie ma jednego idealnego sposobu na ukończenie gry, a to jak poprowadzimy rozgrywkę będzie zależeć od naszej pomysłowości. Możemy obrać bardziej agresywną strategię i atakować wszystko, co się porusza lub też starać się bezszelestnie przemierzać poszczególne lokacje.

Obrana przez nas strategia będzie również zależeć od tego, jak wykorzystamy zebrane podczas rozgrywki surowce. Z tych samych przedmiotów będziemy bowiem mogli przygotować koktajl mołotowa, który pomoże nas w masowej eksterminacji wrogów lub apteczkę pierwszej pomocy, która pozwoli nam po prostu przetrwać. W tym miejscu ważna informacja: twórcy gry postanowili zrezygnować z autoregeneracji zdrowia, która jest ostatnio plagą gier akcji. Jedynym sposobem na wyleczenie bohaterów jest więc sporządzenie lub odnalezienie apteczek, które w świecie gry pojawiają się dość rzadko.

Zainfekowani, z którymi będziemy spotykać się dość często, dzielą się na trzy grupy - zależne od postępującej fazy infekcji. Przeciwnicy znajdujący się w początkowej fazie choroby będą niezwykle szybcy, ale i stosunkowo najłatwiejsi do pokonania. Ostatnia grupę będą stanowić najbardziej dotknięci przez wirusa przeciwnicy, którzy choć najwolniejsi – mogą przysporzyć nam najwięcej kłopotów.

Autorom „The Last Of Us” świetnie udało się wyważyć proporcje pomiędzy eksploracją (całkiem sporego) obszaru gry a walką. W grze nie ma miejsca na nudę. Jeśli przez kilka minut na ekranie naszego telewizora nic się nie dzieje, to znak że zaraz rozpęta się prawdziwe piekło.

Ekipie Naughty Dog świetnie udało się również zaznaczyć relacje pomiędzy głównymi bohaterami gry oraz targające nimi emocje. To właśnie psychologiczny aspekt rozgrywki – sytuacja, w której dwójka obcych sobie ludzi zbliża się do siebie w obliczu ciągłego zagrożenia – jest jedną z największych wartości gry.

Wizualnie pięknie, ale…

Oprawa graficzna The Last of Us prezentuje się bardzo przyzwoicie, choć wyraźnie widać, że mamy do czynienia z grą na konsolę, która najlepsza lata ma już za sobą. Trzeba jednak oddać autorom, że maksymalnie wykorzystali potencjał PS3. Na więcej musimy poczekać do premiery kolejnej konsoli japońskiego giganta.

Doskonale prezentuje się również ścieżka dźwiękowa – szczególnie jeśli gramy na słuchawkach. Muzyka jest idealnie dopasowana do sytuacji, w której aktualnie znajdują się Joel i Ellie. Momentami przywodzi ona na myśl soundtrack z dwóch pierwszych części legendarnego Fallouta.

Podczas dzisiejszego pokazu, twórcy zaprezentowali nam jedyne wycinek świata gry, w postaci dwóch grywalnych wersji demonstracyjnych. Jednak już ten niewielki fragment całości pozwala na stwierdzenie, że The Last of Us, to jeden z najpoważniejszych kandydatów do miana gry roku. Nawet jeśli dzieło Naughty Dog ma jakieś wady (które podczas zabawy z wersją demonstracyjną gry nie sposób było odnaleźć), to nikną one w zderzeniu z niesamowitym klimatem postapokaliptycznego świata.

The Last Of Us trafi do sklepów już 14 czerwca i ukaże się w pełnej polskiej wersji językowej – oczywiście tylko na konsolach PS3. W sprzedaży pojawią się dwie edycje gry – standardowa oraz „Edycja Ellie”, wzbogacona o dodatki specjalne.