Banki stosują wysokie opłaty dodatkowe i będą mogły robić to nadal, bo projektowane limity na tego typu koszty mają ich nie dotyczyć.
Bank Pocztowy oferuje Szybką pożyczkę. Ma nominalne oprocentowanie w wysokości 0 proc., ale to nie znaczy, że klienci za nią nie płacą. Koszt finansowania ukryty jest w prowizji, która wynosi... 20 proc.! Niezależnie od tego, na jaki okres jest zaciągana. Pożyczając np. 1000 zł na miesiąc, oddajemy 1200 zł, a wtedy rzeczywista roczna stopa oprocentowania wynosi kilkaset procent.
Kredyt z zerowym oprocentowaniem ma też w ofercie mBank. Propozycja kierowana jest do klientów, którzy zdecydują się spłacić zobowiązanie w ciągu 12 miesięcy. Niestety tu także jest wysoka prowizja w wysokości nawet 12,49 proc.

10 proc. aktualny limit na wysokość oprocentowania kredytów

Z kolei Alior oferuje pożyczkę z oprocentowaniem 5 proc., ale w zamian daje gwarancję najniższej raty. Nic dziwnego, że rata jest niska, skoro większość kosztów obsługi zadłużenia ukrytych jest w tzw. opłacie przygotowawczej. Bank w tabeli opłat i prowizji podaje, że jej wysokość jest wyliczana indywidualnie dla każdego klienta. Jednak w przykładzie prezentowanym na stronie internetowej przy kredycie na kwotę ok. 9 tys. zł spłacanym w 32 ratach opłata przygotowawcza wynosi ok. 1,6 tys. zł, czyli prawie 18 proc.
Takie działania banków to odpowiedź na rekordowo niskie stopy procentowe i obowiązujący limit oprocentowania nominalnego, który wynosi obecnie 10 proc. – Banki muszą obniżyć oprocentowanie nominalne, ale marżę realizują na innych opłatach, które nie wchodzą do oprocentowania – twierdzi Tomasz Bursa, zarządzający w Opti TFI.
Ministerstwo Finansów wypowiedziało wojnę ukrywaniu faktycznych kosztów pożyczek w dodatkowych opłatach poza oprocentowaniem, przygotowując odpowiedni projekt ustawy. Tyle że ma on regulować działalność tylko pozabankowych firm pożyczkowych, banki zostały z niego wyłączone. Jeśli przepisy wejdą w życie, firmę pożyczkową będą obowiązywały limity na te koszty w wysokości: 25 proc. wartości całej pożyczki plus 30 proc. rocznie.

137,8 mld zł wartość kredytów konsumpcyjnych udzielonych przez banki (według stanu na koniec marca)

Zdaniem Jerzego Bańki, wiceprezesa Związku Banków Polskich, działanie banków jest wymuszone brakiem nadzoru nad firmami pożyczkowymi. – Instytucje te nie przestrzegają ustawowych limitów maksymalnego oprocentowania nominalnego pożyczek, ukrywając koszty w różnych opłatach. Najnowsze oferty banków są więc odpowiedzią na sytuację panującą na rynku – ocenia Bańka. Jego zdaniem jeżeli ustawa o nadzorze nad firmami pożyczkowymi wejdzie w życie i koszty pozaodsetkowe oferowanych przez nie produktów zostaną objęte limitem, banki same zrezygnują ze sprzedaży kredytów z niskim oprocentowaniem, a nienaturalnie wysokimi prowizjami. – Jeżeli miałoby być inaczej, ZBP przygotuje odpowiednią rekomendację w tej sprawie – deklaruje Bańka.
Sytuacji przygląda się też Komisja Nadzoru Finansowego, choć nie podaje w tej sprawie żadnych informacji do publicznej wiadomości. – W toku sprawowanego nadzoru weryfikujemy praktyki rynkowe banków. Na bieżąco prowadzimy inspekcje i wszelkie wątpliwości wyjaśniamy indywidualnie z nadzorowanymi podmiotami – mówi Maciej Krzysztoszek z biura prasowego KNF.

3 mld zł szacowana wartość pożyczek pozabankowych

Dla przedstawicieli pozabankowych firm pożyczkowych ukrywanie kosztów kredytów przez banki w dodatkowych opłatach to najlepszy dowód na to, że i one powinny być objęte ustawowymi limitami kosztów pozaodsetkowych. – Zapis ustawy w sposób niesprawiedliwy dzieli sektor finansowy, faworyzując banki. Argument, że regulacje KNF są w tym przypadku wystarczające, jest nietrafiony, ponieważ mówimy tu o koszcie pożyczki dla klienta, którego planowane ograniczenie po prostu banków nie będzie dotyczyć – mówi Aleksander Rutkowski, dyrektor zarządzający w Kreditech Polska. Menedżer nazywa „realnym zagrożeniem dla konsumentów” wyłączenie spod projektowanego limitu dla kosztów pozaodsetkowych bankowych kart kredytowych i pożyczek w ROR. – To realne zagrożenie dla tych, którzy są nieświadomi wysokości kosztów nisko oprocentowanych, promocyjnych kredytów. Zwykle okazują się one znacznie wyższe od ponoszonych przy pożyczkach udzielanych na standardowych zasadach. Pożyczka i kredyt to wyjątkowo wrażliwy dla konsumentów produkt, obojętnie czy udziela jej bank, czy firma pożyczkowa – powinny być zrozumiałe, a nie oparte na złudnych reklamowych informacjach i ukrytych kosztach – podkreśla Aleksander Rutkowski.
Szef polskiego oddziału Kreditechu zwraca przy tym uwagę, że przy takich zapisach limit będzie można łatwo obejść, uzyskując licencję bankową na zasadzie paszportu europejskiego, np. na Malcie. Podobnego zdania jest Marcin Borowiecki, dyrektor zarządzający Wonga.com w Polsce. Jak ocenia, firmy pożyczkowe, uzyskując taką licencję, będą mogły oferować konsumentom pożyczki „opakowane” np. w karty kredytowe. – Największym zagrożeniem takiego zapisu jest tworzenie fałszywego poczucia bezpieczeństwa dla klienta, którego ochrona była głównym celem przyświecającym tworzeniu ustawy – mówi Borowiecki. I dodaje, że firma będzie zabiegała o uszczelnienie zapisów projektu na dalszym etapie prac nad nim.