Ubezpieczyciel nie przedstawił niezwłocznie oferty samochodu zastępczego? Masz prawo skorzystać z usług dowolnej firmy. Nawet jeśli jest droższa.
Auto na wagę złota / Dziennik Gazeta Prawna
Problemy związane z najmem pojazdów zastępczych to jedne z najczęstszych sporów ubezpieczeniowych. Warszawskie sądy gospodarcze są nimi wręcz zalane. I to pomimo uchwały Sądu Najwyższego z 17 listopada 2011 r. (sygn. akt III CZP 5/11), z której jasno wynika, że ubezpieczyciel musi poszkodowanemu w wypadku komunikacyjnym zwrócić koszt wynajmu samochodu. Poszkodowany zaś, który jeździł polonezem, nie może wypożyczyć sobie ferrari. Tyle teorii. Bo w praktyce uchwała niewiele zmieniła. Towarzystwa ubezpieczeniowe nadal niechętnie wypłacają pieniądze, a ubezpieczeni często starają się ponad miarę wykorzystać to, że ich pojazd ucierpiał w wypadku.
Za droga doba
Zakłady ubezpieczeń coraz częściej zawierają umowy z firmami zajmującymi się wynajmem aut. Dzięki efektowi skali mogą liczyć na lepsze stawki niż klient indywidualny. Ale osoba, która pozostała bez samochodu i przysługuje jej pojazd zastępczy, może skorzystać z usług innej firmy niż ta, z którą współpracuje towarzystwo ubezpieczeniowe. Z zastrzeżeniem, że jeśli będzie ona droższa, to różnicę w cenie musi pokryć poszkodowany.
Problem w tym, że wielu ubezpieczycieli nie informowało klientów o tym, że współpracują z konkretnymi podmiotami, w momencie zgłaszania szkody, lecz później. Tak było m.in. w przypadku, który rozstrzygał Sąd Okręgowy w Łodzi. Mężczyzna zgłosił szkodę w zakładzie ubezpieczeń i zawarł umowę z firmą wynajmującą pojazdy. Płacił za auto 150 zł za dobę. Zakład ubezpieczeń już po wynajęciu pojazdu stwierdził, że sugeruje skorzystanie z oferty innego podmiotu, który auta udostępnia po 85 zł za dobę. Poszkodowany tego nie uczynił. Powstała wątpliwość: czy ubezpieczyciel musi zwrócić mu pełną kwotę, czy oddać jedynie pieniądze odpowiadające wartości, którą przyjmował za maksymalną. Sąd Okręgowy w Łodzi nie miał wątpliwości: trzeba oddać wszystko. Byłoby inaczej, gdyby informacja o firmie współpracującej i stawkach wynajmu została udzielona jeszcze przed zawarciem przez poszkodowanego kontraktu z inną firmą.
„Zakład ubezpieczeń powinien przedstawić poszkodowanemu swoje warunki najmu samochodu zastępczego niezwłocznie po zgłoszeniu szkody, pod rygorem utraty możliwości późniejszych ingerencji w samodzielnie ukształtowane przez poszkodowanego z podmiotami trzecimi stosunki obligacyjne, których przedmiotem jest najem samochodu zastępczego, którego to problemu ubezpieczyciel w odpowiednim czasie nie rozwiązał” – stwierdził sąd w uzasadnieniu wyroku. I dodał, że nie można wymagać od klientów, by zmieniali pojazd zastępczy po otrzymaniu spóźnionej informacji. Byłoby to dla nich zbyt uciążliwe. I nie ma powodu, by to oni ponosili konsekwencje braku profesjonalizmu po stronie przedsiębiorcy.
Dwa wyjątki
Paweł Wawszczak, główny specjalista w Biurze Rzecznika Finansowego, w pełni zgadza się z wyrokiem łódzkiego sądu. – W naszej opinii odszkodowanie za wydatki poniesione przez poszkodowanego na najem pojazdu zastępczego z tytułu polisy OC może ulec pomniejszeniu jedynie w dwóch przypadkach – komentuje. Pierwszy z nich ma miejsce, gdy ubezpieczyciel udowodni, że poszkodowany skorzystał z usługi najmu po rażąco wygórowanej cenie (istotnie odbiegającej od najwyższych cen obowiązujących na lokalnym rynku). Przykładowo nie można zamienić kompaktowego auta na luksusową limuzynę.
Drugi przypadek to udowodnienie przez ubezpieczyciela, że poszkodowany bez uzasadnienia odrzucił ofertę pomocy, która została złożona przed wynajęciem samochodu zastępczego po wyższej cenie. – Oraz że ta oferta była realna, czyli zapewniała poszkodowanemu rzeczywistą możliwość korzystania z pojazdu zastępczego przez czas potrzebny do naprawy uszkodzonego pojazdu lub zakupu nowego. A także nie wiązała się z koniecznością poniesienia przez klienta dodatkowych kosztów, jak opłata za dostarczenie samochodu – wylicza Paweł Wawszczak.
Wyrok łódzkiego sądu jest prawomocny. Nie wiąże ubezpieczycieli w analogicznych sprawach, ale powołanie się na niego w sądzie może być mocnym argumentem.
ORZECZNICTWO
Wyrok SO w Łodzi z 31 października 2017 r., sygn. akt XIII Ga 917/17.