Większość kredytów frankowych udzielona została dekadę temu, w czasie boomu w latach 2006–2008. Obecnie w sieci krąży wiele pytań na temat możliwości ich przedawnienia się. I wiele odpowiedzi – często niestety błędnych. Warto więc zastanowić się poważnie, co się przedawnia, kiedy i w jakim zakresie.
Sama instytucja przedawnienia ma na celu wyeliminowanie z obrotu prawnego roszczeń dotyczących stosunków prawnych, które zostały zawarte przed wieloma laty i uległy swoistej erozji. Dochodzenie roszczeń z tych stosunków byłoby więc z założenia niezasadne oraz bardzo utrudnione dowodowo (np. ze względu na niepamięć świadków). Ustawodawca ustalił, że potrzebna jest instytucja, która uniemożliwia dochodzenie przed sądem roszczeń starszych niż 10 lat, a w szczególnych przypadkach starszych niż 3 lata. Kwestie te są uregulowane szczegółowo w art. 117 i dalszych kodeksu cywilnego. Paragraf 2 wskazanego artykułu definiuje skutek przedawnienia: „Po upływie terminu przedawnienia ten, przeciwko komu przysługuje roszczenie, może uchylić się od jego zaspokojenia, chyba że zrzeka się korzystania z zarzutu przedawnienia...”. Oznacza to, iż przedawnione roszczenia nie wygasają, ale nie można skutecznie domagać się ich spełnienia w sądzie.
Odnosząc powyższe do umów kredytów hipotecznych, waloryzowanych kursem waluty lub denominowanych w walucie, zwanych potocznie kredytami frankowymi, można sformułować kilka istotnych wniosków.
Co się przedawnia i kiedy
Przedawniają się roszczenia majątkowe. Nie możemy więc mówić o tym, że przedawni się nam umowa kredytowa. Umowy nie przedawniają się nigdy, ale już roszczenia z nich tak. O jakie roszczenia w tym wypadku może chodzić? Upraszczając, będą to opłaty uiszczone przy podpisaniu umowy oraz poszczególne raty kredytu i ewentualne opłaty ponoszone w trakcie jej istnienia. Tylko „starość” tych roszczeń majątkowych należy badać w aspekcie chęci uniknięcia ewentualnego zarzutu przedawnienia. Data zawarcia samej umowy nie ma tu żadnego znaczenia. Ważny jest termin płatności (wymagalności) poszczególnych rat czy opłat. W tym miejscu ważna uwaga – przy umowach wieloletnich spłacanych sukcesywnie (najczęściej co miesiąc) przedmiotem analizy w zakresie daty ewentualnego przedawnienia będzie termin wymagalności każdej raty (opłaty) z osobna. Im więc dana osoba później zdecyduje się wystąpić do sądu, tym więcej rat jej kredytu skończy 10 lat. I jest bardzo prawdopodobne, że w aspekcie tych roszczeń usłyszy ona zarzut przedawnienia. Oczywiście roszczenia majątkowe młodsze niż dekada będą mogły być skutecznie dochodzone. Okres przedawnienia dla roszczeń z tytułu umowy kredytowej wynosi lat 10 dla osoby fizycznej (konsumenta). Dla banku okres ten jest inny i wynosi tylko 3 lata, bo dotyczy podmiotu prowadzącego działalność gospodarczą i roszczenia te są z nią związane. Warto zaznaczyć, że roszczenia z kredytu bankowego nie są świadczeniem okresowym. Gdyby tak było, wówczas i dla konsumenta okres przedawnienia wynosiłby 3 lata.
Jak się bronić przed przedawnieniem
Bieg terminu przedawnienia można przerwać. Aby zrobić to skutecznie, można wybrać jedną z opcji wyartykułowanych w art. 123 k.c. Precyzując, w przypadku kredytów frankowych będzie to „każda czynność przed sądem lub innym organem powołanym do rozpoznawania spraw lub egzekwowania roszczeń danego rodzaju albo przed sądem polubownym, przedsięwziętą bezpośrednio w celu dochodzenia lub ustalenia albo zaspokojenia lub zabezpieczenia roszczenia”. W praktyce oznacza to najczęściej wystąpienie do sądu z pozwem, wystąpienie do sądu z tzw. zawezwaniem do próby ugodowej oraz wystąpienie do rzecznika finansowego. Opcja wystąpienia z wnioskiem do RF, patrząc z perspektywy kosztów, jakie musimy ponieść, będzie opcją najtańszą. Opłata za wniosek do RF wynosi obecnie tylko 50 zł. Skuteczne przerwanie biegu przedawnienia przez wszczęcie postępowania we wskazanym powyżej zakresie oznacza, że biegnie ono na nowo od początku (po zakończeniu danego postępowania – w trakcie nie biegnie).
Unieważnienie umowy a przedawnienie
W przypadku pozwów przeciwko bankom z tytułu umów kredytów frankowych mamy najczęściej do czynienia z podwójnym roszczeniem. Po pierwsze ustalamy „zasadę”, a więc wnioskujemy o uznanie umowy za nieważną lub uznanie klauzul dotyczących przeliczenia/indeksacji do waluty CHF w tej umowie za abuzywne. Wyrok sądu unieważniający umowę kredytową ma skutek deklaratoryjny od daty zawarcia umowy (stwierdza, że umowa była nieważna od samego początku). Ustaleniu, że umowa jest nieważna, towarzyszy roszczenie o zwrot nienależnych kwot na podstawie np. bezpodstawnego wzbogacenia. Czy będzie miał tu zastosowanie 10-letni okres przedawnienia liczony od daty wymagalności każdej raty kredytowej według umowy, która została unieważniona (a więc nie istnieje i to ze skutkiem na dzień, kiedy była podpisana)? Brak tu jednoznacznej odpowiedzi. Jeśliby przyjąć, że przedawnienie liczone jest od daty wydania wyroku w zakresie bezpodstawnego wzbogacenia, to pozwoliłoby to dochodzić skutecznie roszczeń teoretycznie przedawnionych.
I ku takiemu stanowisku przychyla się judykatura. Przykładowo można przytoczyć wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z 22 lipca 2015 r. o sygnaturze I ACa 9/15. Stwierdzono w nim, że: „Przepisy regulujące instytucję bezpodstawnego wzbogacenia, a więc i nienależnego świadczenia, nie określają terminu, w jakim nastąpić ma wykonanie obowiązku zwrotu nienależnego świadczenia. Nie można też wyznaczyć tego terminu, odwołując się do natury zobowiązania, z którego świadczenie wynika. Zobowiązania te mają więc charakter bezterminowy”.
Podobnie orzekł Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z 30 marca 2017 r. (sygn. akt I ACa 1066/16): „Wymagalność roszczenia z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia z art. 405 k.c. następuje z chwilą uprawomocnienia się orzeczenia co do uznania czynności dłużnika za bezskuteczną w stosunku do wierzyciela. Wówczas wierzyciel bowiem uzyskuje możliwość żądania zaspokojenia swojej wierzytelności.” Co to oznacza w praktyce dla frankowiczów? Orzeczenie przez sąd zwrotu świadczeń z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia, np. przy unieważnieniu umowy, niweluje uprawnienie strony przeciwnej do podnoszenia zarzutu przedawnienia. Bank w takim przypadku nie będzie więc mógł powołać się na to , że minęło już ponad 10 lat od dnia podpisania umowy bądź spłaty poszczególnej raty kredytu.
Oczywiście najbezpieczniej z punktu widzenia ostrożności procesowej nie dopuścić, aby doszło do przedawnienia rat z tytułu umowy kredytu bankowego. Wówczas niezależnie od ram interpretacyjnych przedawnienia taki zarzut procesowy podniesiony przez stronę przeciwną będzie niedopuszczalny i będziemy mieli jasną sytuację procesową w przypadku procesu z bankiem.