Na łupkowe złoże trafiono przypadkiem w okolicach Zielonej Góry. Czy uda się uniezależnić od dostaw z Rosji?
Do roponośnych łupków dowierciła się spółka Miedź Copper, związana z kanadyjską grupą kapitałową Lumina Capital. W zeszłym miesiącu w okolicach Zielonej Góry rozpoczęła swój drugi odwiert. Chciała dostać się do złóż miedzi, by zbadać ich potencjał. Nim jednak wiertło dotarło do pokładów tego surowca, na głębokości około 1500 metrów trafiło na łupkową skałę.
Jak się okazało, bogato nasyconą w ropę. Kanadyjczycy o pomoc zwrócili się do firmy San Leon, która po sąsiedzku prowadzi właśnie poszukiwania niekonwencjonalnych surowców. Irlandczycy z San Leon byli zachwyceni wynikami badań. Oisin Fanning, prezes San Leon, nie ma wątpliwości: – Odwiert Jany C1 potwierdza występowanie w regionie dużej ilości łupkowej ropy.
Złoże ma grubość około 50 metrów. Nieoficjalnie się mówi, że jego parametry są podobne do formacji łupkowych, z których w USA prowadzi się już wydobycie ropy. Spółki nie zdradzają jednak więcej szczegółów. – Teraz musimy przeprowadzić testy złoża, by ocenić jego potencjał – podkreśla Fanning.
Jan Krasoń, światowej sławy geolog, twierdzi, że w innych regionach Polski, gdzie znajdują się pokłady miedzi, mogą występować podobne złoża ropy i gazu z łupków. KGHM już zapowiada, że też będzie chciał się do nich dokopać.
Państwowy Instytut Geologiczny szacuje, że Polska może mieć zasoby ropy łupkowej sięgające ok. 267,8 mln ton. To 10-krotnie więcej, niż zawierają nasze konwencjonalne złoża, z których produkujemy co roku 0,5 mln ton ropy. Jeśli kolejne odwierty potwierdzą przypuszczenia geologów, polskie rafinerie będą mogły nawet uniezależnić się od dostaw z Rosji i na kolejną dekadę całkowicie zastąpić import krajowym wydobyciem.

Poszukiwacze niekonwencjonalnych surowców na celownik biorą woj. lubuskie i Dolny Śląsk

To obszary, które leżą poza uważanym dotąd za najbardziej perspektywiczny pasem występowania gazu i ropy z łupków. Większość firm szuka ich bowiem na Pomorzu, Mazowszu i Lubelszczyźnie. Tymczasem – jak ocenia Jan Krasoń, geolog, który pracował m.in. dla amerykańskich koncernów – trzeba szukać też gdzie indziej.

– Zasoby tych surowców mogą się znajdować w bezpośrednim otoczeniu złóż miedzi – przekonuje ekspert. A te zlokalizowane są na Dolnym Śląsku i na zachodzie Polski. Odwiert wykonany w sierpniu przez spółkę Miedź Copper na terenie koncesji Nowa Sól w okolicach Zielonej Góry (woj. lubuskie) potwierdził te przypuszczenia. Firma, poszukując złóż metalu, przypadkowo natrafiła na łupki nasycone ropą. Irlandzki San Leon (należy do grona liderów łupkowych poszukiwań w naszym kraju), który został przez Kanadyjczyków zaproszony do współpracy, nie ukrywa, że wstępne wyniki badań są bardzo obiecujące. Na tyle, że obie firmy dzielą już skórę na niedźwiedziu. Uzgodniono, że San Leon zostanie operatorem odwiertu Jany C1, który trafił w złoże ropy, z kolei miedziowa spółka otrzyma 10 proc. przyszłych zysków z produkcji. Firmy mają też kooperować w trakcie dalszych poszukiwań w okolicach Zielonej Góry: będą się wymieniać wynikami badań i analiz.

Eksperci sądzą, że szanse na łupkowy sukces w tym regionie są spore. San Leon już w zeszłym roku oraz w pierwszej połowie tego roku przeprowadził badania na wywierconych przez siebie otworach Czesław-1 i Lelechów-1 (oddalone o kilkanaście kilometrów od otworu Jany C1), które potwierdzały istnienie roponośnych złóż łupkowych.

Jan Krasoń wskazuje na kolejne atrakcyjne lokalizacje, tym razem na Dolnym Śląsku. Według niego tam pod złożami miedzi należącymi do KGHM znajdują się pokłady gazu łupkowego. Chodzi o okolice Polkowic i Głogowa. – Formacje łupkowe są tam bardzo nasycone gazem – przekonuje specjalista. KGHM już się zainteresował wydobyciem, a odpowiednie zapisy mają się znaleźć w nowej strategii koncernu.

San Leon ropy z łupków szuka nie tylko w Lubuskiem, lecz również na Warmii. Na terenie koncesji Braniewo współpracuje z firmą Wisent Oil, związaną z Petrolinvestem. Przy okazji wiercenia otworu na głębokości niemal 3 tys. metrów oprócz gazu natrafiono już na ropę. Spółki przeprowadziły zabieg szczelinowania, a teraz szykują się do uruchomienia przepływu testowego i kolejnych szczelinowań.

Badania mają potwierdzić występowanie ropy łupkowej w ilości pozwalającej na jej opłacalne wydobycie. Przedstawiciele Wisent Oil przekonują, że skoro konwencjonalne złoża ropy występują m.in. w nieodległym obwodzie kaliningradzkim, to można się spodziewać, że łupki w woj. warmińsko-mazurskim też ją zawierają.

Analitycy uważają, że wydobycie ropy z łupków może być dla firm prowadzących poszukiwania bardziej atrakcyjne niż pozyskiwanie gazu. – W obu przypadkach trzeba zastosować technologię szczelinowania, jednak ropę można transportować np. cysternami, z kolei w przypadku gazu konieczne jest budowanie rurociągów. Poza tym ceny ropy nie są regulowane – wyjaśnia nam przedstawiciel jednego z koncernów prowadzących wiercenia.

Według Państwowego Instytutu Geologicznego zasoby ropy łupkowej sięgają 267,8 mln ton, choć w optymistycznym scenariuszu może to być nawet 535,5 mln ton (to ok. 45 proc. łupkowych zasobów naftowych Kanady).

Światowym liderem pod względem wydobycia niekonwencjonalnej ropy są Stany Zjednoczone. Dziennie produkcja sięga tam 1,5 mln baryłek, co zaspokaja ok. 10 proc. potrzeb. Według analityków PwC, jeśli wydobycie ropy łupkowej rozwinie się także w innych częściach świata, wzrost podaży surowca sprawi, że jego cena spadnie. W ciągu 20 lat obniżka może sięgnąć nawet 40 proc.