Wiceminister środowiska Piotr Woźniak zapowiada, że rząd wprowadzi podatki, dzięki którym Polska będzie najatrakcyjniejszym krajem do wydobywania gazu i ropy w Europie. Według niego PIS chce wprowadzić obciążenia, które zniechęcą firmy do wydobywania gazu w Polsce.
Woźniak, który jest również Głównym Geologiem Kraju, w wywiadzie dla PAP tłumaczy, że projekt ustawy dotyczący wydobycia węglowodorów nie został dotąd opublikowany, bo w rządzie wciąż trwa dyskusja o wysokości podatku od wydobycia. Liczy jednak na osiągnięcie porozumienie w tej sprawie tak, żeby ustawa weszła w życie od stycznia 2013 r. Dzięki temu - jak tłumaczy - w przyszłym roku wzrośnie liczba wierceń w poszukiwaniu gazu łupkowego. Wiceminister zapowiada też powołanie spółki skarbu państwa, która będzie miała udziały w koncesjach na wydobycie gazu z łupków. Dodaje jednak, że na niektórych koncesjach gaz może być wydobywany bez udziału skarbu państwa.

Prawo i Sprawiedliwość zarzuca rządowi, że blokuje projekt tej partii dotyczących gazu łupkowego. Jak pan ocenia ten dokument?

Piotr Woźniak: Opozycja ma oczywiście prawo forsować swoje rozwiązania. Osią całego pomysłu nie mogą być jednak obciążenia finansowe, jak to jest w przypadku projektu PiS. Proponowane w nim 40 proc. obciążenie przychodów z wydobycia gazu bez zachęt inwestycyjnych, to sposób na skuteczne zniechęcenie firm paliwowo-gazowych do wydobywania gazu w Polsce. To musi być znacznie niższa stawka i biorąca pod uwagę koszty wydobycia. Ponadto, w projekcie proponowanym przez opozycję brakuje koncepcji zarządzania wydobyciem gazu ze złóż należących do państwa - czy to w zakresie nadzoru administracyjnego nad wydawaniem i wykonywaniem koncesji, czy to w zakresie uczestnictwa państwa w wydobyciu. Zawarta w nim propozycja utworzenia specjalnej spółki skarbu państwa, która byłaby udziałowcem wszystkich spółek tworzonych dla obsługi koncesji wydawanych przez ministra środowiska, jest sensowna. To wypróbowany model europejski. Ale opozycja nie wskazuje, z czego ta spółka ma czerpać kapitał i w jakim trybie miałaby wchodzić na koncesje. To jest - delikatnie mówiąc - propozycja niedopracowana.

Rząd zakłada jednak, że podatki od wydobycia węglowodorów zostaną wprowadzone?

P.W.: To nie ulega żadnej wątpliwości. Obecnie w Polsce nie ma żadnych podatków od wydobycia węglowodorów - co w innych krajach jest standardem od lat - a tzw. opłata eksploatacyjna, która trafia głównie do gmin, jest niezwykle niska - firmy za 1 tys. metrów sześc. wydobytego gazu płacą ok. 6 zł. To musi wzrosnąć. Pamiętajmy jednak, że konkurujemy o inwestorów i kapitał z zagranicy. Dlatego nasz reżim podatkowy musi być konkurencyjny w stosunku do stawek duńskich, holenderskich, norweskich, niemieckich, francuskich, czy włoskich.

Jedyną zachętą dla inwestora zagranicznego do lokowania kapitału w Polsce w wydobycie gazu, nie może być tylko gigantyczna cena za surowiec, który importujemy z Rosji, ale przede wszystkim rozsądne rozwiązania regulacyjne i rozwiązania podatkowe. Powinny być one dodatkowo odroczone w czasie. Dlatego chcemy, by nowe opodatkowanie wydobycia zaczęło obowiązywać najwcześniej od początku 2016 r. W rządzie toczy się jeszcze dyskusja nad wysokością podatków od wydobycia węglowodorów i niedługo znajdziemy kompromis. Uważam, że nasz model podatkowy uczyni Polskę najbardziej atrakcyjnym krajem do wydobywania gazu i ropy w Europie. Ale podatki są tylko jednym i nie najważniejszym elementem całego rozwiązania systemowego.

Które zapisy są zatem najważniejsze w projekcie przygotowywanym przez rząd?

P.W.: Model zarządzania i nadzoru państwa nad wydobyciem gazu łupkowego w Polsce. Czyli z jednej strony wzmocnienie nadzoru administracyjnego nad prawidłowym wykonywaniem zobowiązań koncesyjnych oraz bezpiecznym dla państwa wtórnym obrotem koncesjami, a z drugiej strony powołanie państwowego udziałowca złóż, czyli Narodowego Operatora Kopalin Energetycznych(NOKE).

NOKE będzie strategiczną spółką w 100 proc. należącą do skarbu państwa. Chcemy by NOKE miało udziały - jako inwestor kapitałowy - w konsorcjach wydobywających gaz ze złóż. NOKE będzie obserwował, jako współwłaściciel koncesji, czy wydobywanie surowców ze złóż odbywa się w sposób racjonalny geologicznie, ale z drugiej strony czy nie dochodzi do opóźniania wydobycia oraz czy konsorcja wydobywcze prowadzą swoją działalność zgodnie z interesami finansowymi państwa. Te regulacje, w przeciwieństwie do podatków, powinny wejść jak najszybciej w życie.

Jaki będzie udział państwa poprzez NOKE w złożach gazu?

P.W.: Chcemy, żeby był zróżnicowany np. w zależności od rodzaju złoża. Ale możliwe będą też koncesje bez udziału NOKE. Minister Środowiska ustali minimalny udział NOKE dla danego złoża, a następnie wystawi to złoże na przetarg o koncesję. Uważamy, że udział skarbu państwa za pośrednictwem NOKE w koncesji np. wraz ze średniej wielkości firmą wydobywczą sprawi, że wiarygodność kredytowa takiej firmy automatycznie mocno wzrośnie. Czyli pozwoli to na pozyskanie większego kapitału i przyspieszenie wierceń. Będzie to model, który świetnie sprawdził się w Norwegii. Chcemy, żeby NOKE zostało powołane niezwłocznie po wejściu w życie ustawy.

Projekt rządu miał zostać opublikowany w czerwcu. Tymczasem mamy już październik. Jak opóźnienia mogą płynąć na rozwój wydobycia gazu łupkowego?

P.W.: Ustawa ma szansę zacząć obowiązywać na początku 2013 r. Jeśli opublikujmy projekt jeszcze w tym lub następnym miesiącu, firmy paliwowo-gazowe będą miały szansę przygotować swoje plany biznesowe na następny rok w oparciu o przejrzyste reguły gry. Dzięki temu wzrośnie liczba wierceń poszukiwawczych gazu łupkowego w roku 2013 i latach następnych. I to jest nasz cel, bo im więcej odwiertów poszukiwawczych, tym lepsze dane o zasobach i tym bliżej jest faza wydobycia na skalę przemysłową. Odczuwamy też presję ze strony biznesu na jak najszybsze wprowadzenie tych regulacji. Jeśli będą kolejne opóźnienia, utrudnimy życie firmom gazowo-paliwowym.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości zarzucili na poniedziałkowej konferencji prasowej, że spośród 110 koncesji wydanych przez resort środowiska na poszukiwaniach węglowodorów niekonwencjonalnych aż 35 to koncesje, które nie zobowiązują firm do wykonania żadnych odwiertów.

P.W.: Wyjaśnijmy to: wydano 111 koncesji poszukiwawczych za gazem łupkowym 19 grupom kapitałowym. Tylko trzy grupy nie mają w ogóle zobowiązań do wykonania odwiertów na swoich kilkunastu koncesjach. Ale są to przecież koncesje poszukiwawcze, które co prawda nie zobowiązują do prowadzenia odwiertów, ale zobowiązują do badań np. geofizycznych na powierzchni. Następnie właściciele takich koncesji mogą złożyć wniosek o przekształcenia jej z poszukiwawczej w rozpoznawczą. Wtedy zobowiązują się do wykonania odwiertów. Przedwczoraj jedna z tych firm złożyła dwa wnioski o przekształcenie koncesji i wykonanie odwiertów. A więc liczba koncesji poszukiwawczych bez odwiertów stopniowo się zmniejsza.

Czy projekt wprowadzi zmiany w zasadach dotyczących udzielania koncesji?

P.W.: Faza poszukiwawcza, czyli prace bez odwiertów, zostanie zderegulowana - doprowadzimy do większej konkurencji. Wprowadzimy jednocześnie ciągłość inwestycyjną między fazą rozpoznawczą i wydobywczą. Wzmocnimy kontrolę nad wtórnym obrotem koncesjami z punktu widzenia bezpieczeństwa Państwa oraz nadzór administracyjny nad prawidłowym przebiegiem prac wykonywanych na koncesjach. Będziemy uważnie weryfikować tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, jak inwestorzy realizują na złożach te prace, do których się zobowiązali w koncesji. Jeśli konkretna firma nie będzie ich realizowała i bezpodstawnie przedłużała koncesję, resort środowiska będzie odbierał takie koncesje, aby udzielić ich tym którzy będą faktycznie prowadzić prace.

Łukasz Osiński