W marcu 2015 r. SO orzekł o dopuszczalności prawnej pozwu zbiorowego przeciw Skarbowi Państwa, ministrowi pracy i polityki społecznej, a także ZUS i kilku towarzystwom emerytalnym.
Zdaniem ponad 50 osób, które przystąpiły do pozwu, rządowa reforma OFE doprowadziła do wywłaszczenia obywateli. Pozew wychodzi z założenia, że Otwarte Fundusze Emerytalne dysponowały prywatnymi środkami obywateli na zasadzie powiernictwa. "Skoro udziały umorzono i środki przekazano do ZUS, to naszym zdaniem doszło do naruszenia konstytucyjnego prawa własności" - mówił w SO pełnomocnik powodów mec. Paweł Kowalczyk. Wywłaszczenie na cele fiskalne państwa nie jest w Polsce możliwe - dodawał.
Według Kowalczyka roszczenie dotyczy ustalenia nieważności dwóch czynności prawnych: umorzenia jednostek i przeniesienia środków na rachunki w ZUS. "Ponadto żądamy ustalenia odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państwa w związku z wykonaniem tych czynności" - mówił. Przesądzenie tego przez SO umożliwiłoby dochodzenie konkretnych kwot odszkodowań w oddzielnych procesach przez każdego z powodów - już indywidualnie.
Adwokat twierdzi, że ZUS był tylko beneficjentem, a nie sprawcą szkody powodów. Wyjaśniał, że pozwano ZUS oraz kilka towarzystw emerytalnych, gdyż działania tych podmiotów były konieczne do umorzenia jednostek i przeniesienia środków przyszłych emerytów. Pozew wnosił m.in. o skierowanie przez sąd pytania prawnego do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie reformy OFE.
Wszyscy pozwani wnosili w SO, by pozew zbiorowy sąd odrzucił. Wskazywali, że zgodnie z ustawą o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym, w tym trybie dochodzone mogą być roszczenia jednego rodzaju - co najmniej 10 osób - oparte na tej samej lub takiej samej podstawie faktycznej. "W naszej ocenie elementem jednakowej podstawy musi być też jednolity przeciwnik procesowy" - mówił w SO Mikołaj Wild, ówczesny radca Prokuratorii Generalnej (od niedawna wiceminister skarbu). Tymczasem, jak wskazują pozwani, poszczególne osoby z grupy miały środki w różnych funduszach emerytalnych.
SO uznał, że pozew jest dopuszczalny, bo podstawa faktyczna roszczeń jest tożsama i "jednorodzajowa". Jak uzasadniał sędzia Grzegorz Tyliński, sąd uznał, że mimo odmiennej podstawy odpowiedzialności pozwanych, kumulacja roszczeń jest dopuszczalna. Według sądu w tej sprawie można mówić o roszczeniu konsumenckim, bo powodowie zawierali obligatoryjne umowy. "Był to przymus, inaczej byłoby losowanie" - dodał sędzia.
Zażalenie do SA złożyła Prokuratoria Generalna, która ponowiła wniosek o odrzucenie pozwu, gdyż - według PG - nie spełnia on wymogów formalnych. Powodowie wnosili o nieuwzględnienie zażalenia. SA uznał, że zażalenie jest niezasadne. Jak podała sędzia Trębska, sporządzenie uzasadnienia odroczono.
Efektem ustawy o zmianach w systemie emerytalnym, która (z pewnymi wyjątkami) weszła w życie 1 lutego 2014 r., było m.in. przeniesienie ponad połowy emerytalnych składek Polaków z OFE do ZUS. Aktywa te były warte ok. 153,15 mld zł. Fundusze przekazały do ZUS aktywa o wartości odpowiadającej sumie umorzonych jednostek rozrachunkowych.
W listopadzie 2015 r. pełny skład Trybunału Konstytucyjnego niejednogłośnie uznał za zgodne z ustawą zasadniczą: możliwość przeniesienia środków finansowych z OFE do ZUS; zakaz inwestowania OFE w papiery wartościowe emitowane lub gwarantowane przez Skarb Państwa oraz nakaz inwestowania w akcje dużej części zgromadzonych przez OFE pieniędzy. Za niekonstytucyjny TK uznał tylko zakaz reklamy OFE. Składki przekazane do OFE to środki publiczne, oddane funduszom w zarząd, a nie prywatne - podkreślił TK.
Wniosek do TK złożył b. prezydent Bronisław Komorowski, który podpisał reformę, ale w styczniu 2014 r. zakwestionował m.in. zakaz inwestowania w obligacje, nakaz inwestowania w akcje i zakaz reklamy OFE. TK połączył ten wniosek ze skargą b. RPO Ireny Lipowicz.
Możliwość składania pozwów zbiorowych, pozwalających osobom poszkodowanym dochodzić roszczeń w jednym grupowym postępowaniu cywilnym, przewiduje ustawa, która weszła w życie w 2010 r. Pozew taki może złożyć już 10 osób; warunkiem jego dopuszczalności prawnej jest oparcie go na jednakowej podstawie prawnej. Wszystkie te osoby może reprezentować jeden pełnomocnik, a opłata sądowa jest niższa (przy pozwie indywidualnym wynosi ona 5 proc. wartości roszczenia; a w tym przypadku – 2 proc.). Pozew taki nie może dotyczyć ochrony dóbr osobistych.
Niedawno RPO Adam Bodnar zwracał uwagę, że przepisy o pozwach zbiorowych nie działają dobrze: ich większość jest odrzucana bez merytorycznego rozpatrzenia, z powodu uchybień formalnych.
Przez pięć lat obywatele złożyli 172 pozwy grupowe. Jak wynika z danych Ministerstwa Sprawiedliwości, choć wiele spraw jest w toku, to większość została zakończona bez merytorycznej oceny. Powodem są sformalizowane i rygorystyczne przesłanki dopuszczalności pozwu grupowego. Żadna ze spraw przeciwko dużym instytucjom finansowym, np. bankom, nie doczekała się pozytywnego rozstrzygnięcia dla powodów. Dlatego RPO spytał Ministra Rozwoju, czy nie widzi potrzeby zmiany przepisów, tak by obywatele mogli korzystać ze stworzonego dla nich narzędzia.