Polsce grożą wielomilionowe kary za brak odpowiedniej ochrony Puszczy Białowieskiej. Dziś w Brukseli rozmowy o jej przyszłości.
We wtorek rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE Yves Bot wydał negatywną dla Polski opinię, stwierdzając, że podczas wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej doszło do naruszenia prawa UE. Opinia ta nie jest wiążąca dla składu orzekającego trybunału w Luksemburgu, ale często jego wyroki pokrywają się z opiniami rzeczników.
Kornik nie jest groźny, drwale tak
Po odwołaniu Jana Szyszki ze stanowiska szefa resortu ochrony środowiska wycinka drzew w Puszczy Białowieskiej ustała. Według płynących z Brukseli sygnałów to wystarczyło, by Komisja Europejska odstąpiła od wnioskowania o nałożenie na Polskę kar finansowych. Kary te miały być tylko tymczasowym środkiem, mającym na celu powstrzymanie dalszej wycinki drzew do czasu zakończenia postępowania przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości. Ten może wydać wyrok w sprawie puszczy jeszcze w marcu.
Jeżeli i tym razem będzie on zbieżny z opinią rzecznika generalnego, Polska zostanie zobligowana do spełnienia unijnych zaleceń. Wyrok może wskazywać działania, które rząd będzie musiał podjąć, by zapewnić puszczy zgodną z unijnym prawem ochronę. Bo choć wycinka została wstrzymana, nadal w mocy są umożliwiające wyrąb drzew decyzje.
Za niewdrożenie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości grozi kara ryczałtowa. W przypadku Polski jej minimalna wysokość to 4,3 mln euro. Dodatkowo trybunał może też nałożyć kary za każdy dzień nieprzestrzegania wyroku – kilka tysięcy euro dziennie.
Bot w swojej opinii stwierdził, że władze polskie nie mogą tłumaczyć wycinki w puszczy bezprecedensowym wzrostem występowania kornika drukarza, bo w tej sprawie jest duża rozbieżność opinii naukowych. Puszcza od ponad 10 lat jest objęta szczególną ochroną w ramach unijnego programu Natura 2000. Jego podstawą są dwie unijne dyrektywy – ptasia i siedliskowa – które mają na celu ochronę ekologicznego charakteru terenu.
Rzecznik generalny TSUE uznał, że Polska uchybiła zobowiązaniom spoczywającym na niej na mocy obu dyrektyw. Nie dopełniła obowiązku oceny, jak podejmowane działania wpłyną na chroniony obszar. Według niego w momencie przystąpienia do wycinki nie brano pod uwagę potencjalnego ryzyka naruszenia integralności chronionego obszaru, a decyzja dyrektora Lasów Państwowych z 2017 r. o usuwaniu drzew zasiedlonych przez korniki lub stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego umożliwiła wycinkę bez ograniczeń.
Polska zastosuje się do wyroku
Po wydaniu opinii rzecznika minister Henryk Kowalczyk zapewnił, że Polska zastosuje się do wyroku trybunału. „Puszcza Białowieska jest dla Polski obszarem wyjątkowo cennym, a wszelkie dotychczasowe działania podejmowane były tylko z troski o zachowanie go w jak najlepszym stanie dla obecnych i przyszłych pokoleń” – podkreślił Kowalczyk.
O dobrych intencjach rządu nie są w pełni przekonane organizacje pozarządowe.
– Minister Szyszko odszedł, ale nadal obowiązuje wprowadzony przez niego aneks do planu urządzania lasu nadleśnictwa Białowieża z marca 2016 r., który trzykrotnie zwiększył limit cięć. Puszcza nie będzie bezpieczna, dopóki nie zostanie on uchylony – powiedziała DGP prawniczka Agata Szafraniuk z organizacji ClientEarth.
W mocy jest także wskazana w opinii rzecznika trybunału decyzja dyrektora Lasów Państwowych Konrada Tomaszewskiego, który w połowie stycznia został odwołany przez ministra Kowalczyka. Strona społeczna wskazuje, że oba dokumenty umożliwiają dalsze wyręby.
Krzysztof Cibor z Greenpeace przekonuje, że cała puszcza powinna zostać uznana za park narodowy, by zapewnić jej pełną ochronę przed wycinką w przyszłości.
Rzecznik Ministerstwa Środowiska pytany, czy minister Kowalczyk uchyli kontrowersyjny aneks, powiedział DGP, że szef resortu wsłuchuje się we wszystkie argumenty. – O decyzjach będziemy informować. Na razie one nie zapadły – podkreślił Brzózka.
Ministerstwo Środowiska zapowiedziało już wcześniej opracowanie specjalnego planu dla puszczy. W środę szef resortu Henryk Kowalczyk będzie o tym rozmawiać w Brukseli z komisarzem ds. środowiska Karmenu Vellą.
– Pan minister będzie chciał porozmawiać o przyszłości puszczy, żeby działania, które my będziemy prowadzić w Polsce, były zgodne z prawem europejskim – powiedział DGP rzecznik ministerstwa. Według niego chodzi o „przedyskutowanie pomysłu ministra, by powołać specjalny zespół, który przygotowałby całościowy, spójny plan dla Puszczy Białowieskiej”.
Będzie wyrok za pyły w powietrzu
W czwartek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) ma wydać wyrok w sprawie przekroczeń norm pyłu PM10 w powietrzu w Polsce. Z raportu NIK „Ochrona powietrza przed zanieczyszczeniami” z 2014 r. wynika, że kary mogą sięgnąć nawet 4 mld zł.
Skargę na niedotrzymanie wymogów prawa unijnego w zakresie stężeń pyłu zawieszonego w powietrzu wniosła w czerwcu 2016 r. Komisja Europejska. Zarzuciła Polsce przekroczenia dobowych norm dla pyłu PM10, brak odpowiednich działań określonych w programach ochrony powietrza oraz nieprawidłową transpozycję art. 23 dyrektywy w sprawie jakości powietrza i czystszego powietrza dla Europy.
– Obawiamy się, że TSUE wyda wyrok niekorzystny dla Polski. Działania władz na rzecz czystego powietrza określają trzy słowa: nieskuteczne, niewystarczające, opieszałe. Programy ochrony powietrza są zbyt ogólne, nadal nie ma wymagań jakościowych dla paliw stałych, a normy dla kotłów dotyczą tylko nowych instalacji – mówi DGP radca prawny organizacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi Agnieszka Warso-Buchanan. – Polacy stracą podwójnie: nie dość, że muszą oddychać brudnym powietrzem, to jeszcze ich kraj może przegrać sprawę sądową przed unijnym sądem – dodaje.
Warto przypomnieć, że w kwietniu 2017 r. TSUE wydał wyrok skazujący w analogicznej sprawie przeciwko Bułgarii. W obydwu krajach głównym źródłem zanieczyszczeń jest spalanie paliw stałych.
– Od czasu, gdy złożony został pozew, w Polsce zaszły pewne zmiany w prawie, które są niewystarczające dla poprawy jakości powietrza – mówi nam Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego. Na razie działają uchwały antysmogowe w siedmiu województwach oraz rozporządzenie dotyczące jakości kotłów. – Wciąż nie obowiązują ani normy jakości węgla sprzedawanego do gospodarstw domowych, ani certyfikaty jakości węgla. Obietnice ich wprowadzenia padają ze strony rządu od stycznia 2017 r. Pozostaje mieć nadzieję, że groźba kary finansowej zmobilizuje rząd do szybszych działań – dodaje Siergiej.
Wczoraj raport smogowy opublikował Polski Komitet Energii Elektrycznej. Wynika z niego, że za przekroczenia emisji PM10 odpowiadają m.in. w 40 proc. gospodarstwa domowe, w 11 proc. energetyka zawodowa, a w 5 proc. transport drogowy.