Do okręgowych komisji egzaminacyjnych wpłynęło już prawie 7000 podań o wgląd w prace. Sprawiedliwości przy ocenianiu szukają przede wszystkim przyszli lekarze, najczęściej w Warszawie.
Nie wszyscy maturzyści uwierzyli obwieszczeniom CKE na temat jakości swojej pracy. Ci, którzy podejrzewali błędy sprawdzających, zgłaszali się do okręgowych komisji. I wielu z nich dzięki takiej interwencji zdało maturę lub poprawiło swoje wyniki.
Najczęściej robili to uczniowie warszawskich szkół. W stolicy padł rekord – 1256 podań. – To zdecydowanie najwyższy wynik od lat. Dla porównania w ubiegłym roku wniosków było 831, a dwa lata temu – 769 – informuje Anna Frenkiel, dyrektor OKE w Warszawie. Więcej podań niż rok wcześniej było też we Wrocławiu (921 w 2014 r., podczas gdy w 2013 r. – 826), w Gdańsku (617, rok wcześniej – 604), w Krakowie (1486, rok wcześniej – 1017) i w Łodzi (421, rok wcześniej – 287). Odwrotny trend zanotowano jednak w Jaworznie (1150, rok wcześniej – 1269), Poznaniu (674, rok wcześniej – 800) czy Łomży (369, rok wcześniej – 433).
Komisje spodziewały się prawdziwego zalewu podań. Jak podała Centralna Komisja Egzaminacyjna, co trzeci maturzysta z 294 tys. zdających oblał egzamin. 19 proc. nie zaliczyło jednego przedmiotu i może podejść do sierpniowej poprawki. Pozostali, którym nie powiodło się przy dwóch lub więcej przedmiotach, zdawać mogą najwcześniej za rok.
– Po tym, gdy dowiedzieliśmy się, że matura poszła wyjątkowo słabo, przygotowaliśmy się na lawinę wniosków. Tymczasem prawdopodobnie będzie ich mniej niż w ubiegłym roku – twierdzi Roman Dziedzic, szef OKE w Jaworznie. Prawdopodobnie, bo prawo do wglądu przysługuje przez sześć miesięcy od ogłoszenia wyników egzaminu. Dyrektorzy OKE zapewniają jednak, że zmiany w statystykach będą już tylko kosmetyczne. – Więcej niż 90 proc. wniosków spływa do nas na początku lipca. Uczniowie walczą o dodatkowe punkty, gdy na wielu uczelniach wciąż trwa pierwszy etap rekrutacji. W kolejnych miesiącach prace sprawdzą nieliczni – wyjaśnia dyrektor Anna Frenkiel.
Kto najczęściej wnosił o wgląd? Wcale nie uczniowie, którym matura poszła bardzo słabo.
– Zgłaszały się do nas przede wszystkim osoby walczące o wyższą punktację z biologii i chemii. Na medycynie liczy się każdy punkt. Jeśli komuś go zabraknie, próbuje szukać u nas – tłumaczy Roman Dziedzic.
Potwierdzają to dane okręgowych komisji. Biologia i chemia, które z reguły weryfikowane są jednocześnie, łącznie z matematyką stanowiły zdecydowaną większość wniosków. We Wrocławiu wspomniane trzy przedmioty sprawdzano w 1193 z 1600 wszystkich arkuszy. – 400 wniosków dotyczyło biologii, a 350 chemii. Najwięcej było matematyki – 443 – wylicza Jadwiga Korpanty, wicedyrektor OKE w stolicy Dolnego Śląska. Dodaje, że wysoka liczba wniosków o wgląd do matematyki to efekt zmian w rekrutacji na wrocławskim Uniwersytecie Medycznym – od tegorocznego naboru królową nauk można wliczać do punktacji zamiast fizyki. W dalszej kolejności sprawdzane były język polski i język angielski. Jeszcze rzadziej uczniowie weryfikowali geografię, historię, WOS, fizykę i pozostałe przedmioty nieobowiązkowe.
Zdarzało się, że ponowne sprawdzenie pracy uratowało niejednego maturzystę, przesądzając o tym, czy zdał egzamin (czyli przekroczył granicę 30 proc. z każdego przedmiotu obowiązkowego na poziomie podstawowym). Takie sytuacje miały miejsce w większości komisji. W Jaworznie było ich 9, we Wrocławiu – 6, w Łodzi – 5, w Gdańsku i Poznaniu – po 1.
Liczba osób, które tylko poprawiły w ten sposób swoje wyniki, była jednak znacznie wyższa. W samym Wrocławiu udało się to 139 maturzystom, w Warszawie – 51, a Jaworznie – 22.
W każdym z tych przypadków matury przed udostępnieniem uczniom były ponownie przeglądane przez egzaminatorów OKE. Zasada jest jedna: jeśli zostanie znaleziony błąd, to maturzysta jest o nim powiadamiany jeszcze przed terminem wglądu. Natychmiast drukowane jest też nowe świadectwo. W trzech przypadkach zdarzyło się też, że po udostępnieniu pracy do wglądu maturzysta został uprawniony do sierpniowej poprawki – po uwzględnieniu złego podliczenia punktów z matematyki i języka rosyjskiego. Wszystkie miały miejsce w Łodzi.
Okazuje się przy tym, że najczęstszym powodem błędnej oceny pracy w pierwszym terminie było złe przenoszenie punktów przez egzaminatorów – i tak np. w Warszawie stanowiło to 90 proc. wszystkich weryfikacji. Rzadziej był to błąd przy sprawdzeniu zadania. Zdarzały się również pomyłki przy przesyłaniu wyników egzaminów ustnych ze szkół do OKE oraz wpisywaniu np. miejsca zamieszkania lub nazwiska ucznia na świadectwie. Przedstawiciele komisji zapewniają nas, że starają się eliminować tego typu błędy i na bieżąco weryfikują pracę egzaminatorów m.in. poprzez ponowne sprawdzanie wybranych prac.
– Weryfikacja prac to jedna strona medalu. Najwięcej błędów wiąże się z przenoszeniem punktów na kartę ocen i na tym etapie brakuje kontroli – przyznaje Anna Frenkiel. – Przydałaby się weryfikacja techniczna, czyli specjalnie wyznaczona osoba, która sprawdzałaby, czy dane zostały właściwie przepisane i dodane do karty. W ten sposób liczba błędów mogłaby spaść do minimum – dodaje.