Student czy absolwent, który ubiega się o pieniądze na badania naukowe z konkursu Diamentowy Grant, nie ma prawa odwołać się od decyzji ministra – tak twierdził przez trzy lata resort nauki. Tezę tę obalił Naczelny Sąd Administracyjny (NSA). 34 mln zł resort nauki rozdzielił na podstawie zasad niezgodnych z prawem. Poszkodowani zapowiadają falę odwołań.
Student czy absolwent, który ubiega się o pieniądze na badania naukowe z konkursu Diamentowy Grant, nie ma prawa odwołać się od decyzji ministra – tak twierdził przez trzy lata resort nauki. Tezę tę obalił Naczelny Sąd Administracyjny (NSA). 34 mln zł resort nauki rozdzielił na podstawie zasad niezgodnych z prawem. Poszkodowani zapowiadają falę odwołań.
Studenci i absolwenci już zapowiadają, że szykuje się fala skarg. Gra toczy się o wysoką stawkę. Rozdzielonych zostało prawie 34 mln zł, jeden grant wynosi do 200 tys. zł.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) twierdzi, że prawo do odwołania w konkursie o Diamentowy Grant ma tylko jednostka naukowa (wydział). Nie przysługuje ono studentom czy absolwentom, którzy są pomysłodawcami i wykonawcami badania. Wydział jedynie pośredniczy w jego realizowaniu, np. użyczając laboratoriów.
Tę argumentację obalił NSA. W wyroku m.in. z 5 lutego 2014 r. (sygn. akt II GSK 9/13) postanowił, że student i absolwent ma interes prawny do wniesienia skargi w sprawie Diamentowego Grantu.
Rozstrzygana sytuacja dotyczyła m.in. Pawła Sobotki, absolwenta Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie (UWM). Ten złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) w Warszawie na bezczynność ministra nauki. Sąd I instancji ją odrzucił. Podzielił stanowisko MNiSW, zgodnie z którym skarżący nie był stroną postępowania. Paweł Sobotko złożył skargę kasacyjną od powyższego postanowienia, wnosząc o jego uchylenie. NSA wskazał, że student ma interes prawny do wniesienia odwołania do sądu administracyjnego w sprawie Diamentowego Grantu. Skierował sprawę ponownie do WSA w Warszawie. Czeka na rozpatrzenie.
Ten z kolei w podobnej sprawie w orzeczeniu z 4 marca 2014 r. (sygn. akt V SAB/Wa 4/14) zobligował ministra nauki do merytorycznego rozpatrzenia wniosku innego studenta, Przemysława Brzuszczaka z Uniwersytetu Warszawskiego. Postanowienie to zostało wydane po uprzednim analogicznym wyroku NSA.
MNiSW nie dostrzega skali problemu.
– Rozstrzygnięcie w tej sprawie ma charakter jednostkowy i nie odnosi się do innych, już zakończonych postępowań w ramach programu – wyjaśnia Łukasz Szelecki, rzecznik prasowy MNiSW.
Eksperci nie zgadzają się z tą argumentacją.
– Nie można zgodzić się z często powtarzanym w takich sytuacjach frazesem, że rozstrzygnięcie ma charakter jednostkowy. Wręcz przeciwnie. Dostrzegam ukształtowaną i jednolitą już linię orzeczniczą w tym przedmiocie – wskazuje Piotr Brzozowski, prawnik, Kancelaria Civitas et Ius.
Dodaje, że stanowisko NSA jest wyraźnym sygnałem dla ministra nauki i szkolnictwa wyższego, że należy uwzględnić interes prawny studentów i absolwentów aspirujących do otrzymania środków na badania naukowe w ramach Diamentowego Grantu.
– Ci młodzi ludzie mają po prostu prawo brać czynny udział w tym postępowaniu. Należy uwzględniać ich wnioski i dowody oraz doręczać decyzje. Nie sądzę, aby obecnie jakikolwiek skład orzekający WSA odstąpił od klarownej i gruntownie uzasadnionej oceny prawnej zawartej w tym orzeczeniu NSA – uzupełnia.
Podkreśla, że postępowanie w ramach Diamentowego Grantu było i jest nadal prowadzone z istotnym naruszeniem przepisów.
– Nie chcemy chyba ich uczyć, że minister nie respektuje konstytucyjnego prawa do wniesienia przez stronę odwołania od każdego rozstrzygnięcia. Nie możemy nie dostrzegać tego problemu lub go trywializować – wyjaśnia Piotr Brzozowski.
W grę mogą wchodzić roszczenia kilkuset osób, które bez własnej winy nie brały udziału w postępowaniu w pierwszej, jak i drugiej edycji programu Diamentowy Grant. W ciągu dwóch pierwszych konkursów do resortu nauki wpłynęły 664 wnioski. Pieniądze zostały przyznane 189 z nich. Łącznie rozdysponowano prawie 34 mln zł, grant dla jednego laureata mógł wynosić nawet 200 tys. zł.
– Nawet jeśli środki zostały już rozdysponowane, to nie sposób wykluczyć, że część osób (szczególnie tych znajdujących się wysoko na liście rankingowej) wystąpi następnie z roszczeniami odszkodowawczymi – uważa Piotr Brzozowski.
Co ważniejsze jednak, należy za wszelką cenę uchronić obecny III etap programu przed wadami, które wytknął NSA.
– Skutkować to może falą skarg do sądu administracyjnego składanych przez młodych naukowców – twierdzi.
Resort nauki deklaruje, że te zasady się zmienią.
– W trwającej edycji decyzja o przyznaniu lub odmowie środków finansowych kierowana będzie zarówno do jednostki, jak i do studenta. Podobnie będzie z umową o finansowaniu. Chcemy, aby też była trójstronna – mówi Łukasz Szelecki.
Odwołanie studenta jednak nadal będzie musiało być poparte wnioskiem jednostki naukowej.
Studenci również domagają się naprawienia ministerialnego programu.
– Prawo do odwołania powinno przysługiwać, dlatego resort musi zmienić zasady przydzielania pieniędzy – uważa Piotr Müller, przewodniczący Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej.
Przemysław Brzuszczak dodaje, że uczelnie niechętnie wchodzą w spór z resortem nauki, dlatego nie składają odwołań w imieniu studentów.
– Mój wniosek o grant przygotowywałem przez kilka miesięcy, po czym okazało się, że resort nauki zmienił zasady i o pieniądze nie mogą się ubiegać osoby na V roku studiów – wskazuje.
Nie przeszedł on nawet procedury formalnej.
– A wokół tych badań układałem swoje plany życiowe. Jeszcze rok wcześniej zasady konkursu dopuszczały do udziału w nim osoby na tym etapie studiów. Zgodnie z ustawą o pieniądze mogą się ubiegać absolwenci – dodaje.
Inni zachęceni tymi wyrokami deklarują, że będą się odwoływać. Piotr Müller wskazuje, że ok. 50 poszkodowanych osób zamierza złożyć wniosek w tej sprawie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama