Dochowanie terminu
Skuteczne powiadomienie
Alternatywa dla likwidacji
Nowe warunki pracy
Najczęstsze nieprawidłowości przy likwidacji szkoły
● niepodejmowanie uchwał
● niedochowanie 6-miesięcznego obowiązkowego terminu powiadomienia rodziców
● niezapewnienie dzieciom dojeżdżającym do szkół bezpiecznych warunków oczekiwania na środek transportu
● nieokreślenie sieci i obwodów szkół publicznych po dokonanej likwidacji
● niewystarczające działania zmierzające do zagospodarowania nieruchomości po zlikwidowanych szkołach
Prawo zmusza samorządy do zamykania placówek oświatowych
Jak samorząd może uniknąć likwidacji szkoły?
W zależności od tego, jaki status posiada samorząd, czy jest to gmina, powiat, czy też miasto na prawach powiatu, może poszukiwać rozwiązań w ramach swoich kompetencji i obowiązkowych zadań, które pozwolą utrzymać szkołę mimo zmniejszenia liczby uczniów. Myślę np. o wydzielaniu części budynku do pełnienia innych funkcji, np. filii biblioteki miejskiej, poradni psychologiczno–pedagogicznej, warsztaty terapii. W Niemczech np. zwiedziłam szkoły, w których – z powodów zmniejszania się liczby uczniów – wydzielono część budynku dla organizacji pozarządowych. Można też szkoły łączyć, by ograniczyć koszty bieżące, powoływać placówki filialne. W przypadku szkół ponadgimnazjalnych tworzyć atrakcyjne oferty edukacyjne, które przyciągną uczniów spoza gminy. Szkoły do 70 uczniów można przekazać np. organizacji pozarządowej bez procedury likwidacyjnej. Gminy mogą również pozyskiwać środki unijne. Są jednak granice racjonalności utrzymania szkoły, wyznaczają je koszt i kwota, jaką do subwencji oświatowej musi dopłacać organ prowadzący. Gdy koszt jednego ucznia zaczyna sięgać zupełnie niewyobrażalnych sum, gmina musi szukać rozwiązań, które sprowadzą go do rozsądnej wysokości.
Do wprowadzenia w ubiegłym roku zmian do ustawy o systemie oświaty, tych, które niosą obowiązek przekształcenia oddziałów „0” przy szkołach w przedszkola (wrzesień 2016 r.) i zapis o prawie 4-latków (wrzesień 2015 r.) i 3-latków (wrzesień 2017 r.) do opieki przedszkolnej, gminy muszą projektować sieć przedszkoli także na podstawie budynków szkół. Stworzenie zespołu przedszkolno–szkolnego może również uchronić szkołę przed likwidacją.
Co powinno się zrobić z nauczycielami pracującymi w szkole wytypowanej do zamknięcia?
Przed podjęciem uchwały o zamiarze likwidacji dobrze jest przeprowadzić pełną analizę dotyczącą sytuacji wszystkich pracowników, myślę o stażu pracy, uprawnieniach emerytalnych, łączeniu zatrudnienia w innych placówkach. W przypadku likwidacji nauczyciele zwalniani są w trybie art. 20 Karty nauczyciela, mogą też wybrać stan nieczynny. Zdarza się, że część korzysta z 6 miesięcznej odprawy, którą łączy z 3-miesięczną odprawą emerytalną. Jak wspomniałam wcześniej, gdy samorząd prowadzi wiele placówek może wcześniej po analizie zatrudnienia w pozostałych znaleźć etaty z nadgodzin czy części etatów w pozostałych placówkach i przenieść nauczycieli (w porozumieniu z dyrektorami) do innych szkół. Łatwiej jest monitorować zatrudnienie pracowników administracji i obsługi, gdyż jest ich mniej i mogą pracować w placówce każdego typu.
Przyznać trzeba, że mniej uczniów, a także oddziałów powoduje, że w małej gminie coraz trudniej jest, i będzie, zapewnić zatrudnienie nauczycielom z likwidowanych szkół. W lepszej sytuacji są nauczyciele, którzy mają uprawnienia np. nie tylko do nauki jednego przedmiotu i są gotowi także do podjęcia pracy np. w świetlicy szkolnej. W ostatnich latach z racji zwiększenia liczby klas „0” w szkołach podstawowych, a także podejmowania przez rodziców 6-latków decyzji o wyborze kl. I znacząco rośnie liczba etatów nauczycieli świetlic.
Czy subwencja oświatowa wspiera szkoły, w których jest niewielu uczniów?
Od lat pogłębia się dysproporcja między wysokością subwencji oświatowej a rzeczywistym kosztem utrzymania szkół. Samorządy dokładają dziesiątki milionów złotych, które w skali kraju stają się miliardami złotych, co i tak nie pozwala budować standardu marzeń, a jedynie zapewnia przyzwoite minimum. Ciągle gonimy czas, by w infrastrukturze oświatowej spełniać zmieniające się przepisy – myślę o wymaganiach sanepidu dotyczących standardów kuchni szkolnych i przepisach straży pożarnej (wyjścia ewakuacyjne, oddymianie klatek schodowych itp.). A przecież nawet w największych miastach budżety oświaty stanowią co najmniej 30 proc. rocznego budżetu. To samorządy kreują oferty edukacyjne swoich szkół, chciałyby wyposażać je w nowoczesne technologie i zapewnić możliwie najwyższą jakość edukacji. Dlatego też tak straszliwie irytują absurdy systemu zrodzone z niewiedzy lub politycznej desperacji. Myślę o sposobie obliczania średnich wynagrodzeń, podkreślam nie o zasadę chodzi, a o sposób obliczania, o systemie rejestrowania i dotowania placówek niepublicznych, szczególnie dla dorosłych, o słynnej przedszkolnej złotówce. Myślę również o zapisie obligującym gminy do tworzenia klas liczących nie więcej niż 25 uczniów. Co zrobić, gdy do szkoły zgłosi się 79 uczniów? Trzeba stworzyć 4 klasy 19-osobowe? Średnio w Gdyni w szkołach podstawowych klasy są 22-osobowe, ale też 27-osobowe i 19-osobowe. Analizując więc wprowadzane przepisy, można odnieść wrażenie, że regulacje prawne mają zmuszać gminy do ucieczki od prowadzenia szkół i przedszkoli, inaczej zagrozi im katastrofa budżetowa.
Czy tworzenie spółek komunalnych lub przekazywanie placówki do prowadzenia przez stowarzyszenie to dobra decyzja?
Według mojej opinii nie ma podstawy prawnej do przekazywania szkół spółkom komunalnym. Ministerstwo Edukacji Narodowej jednak wykreśliło taki zapis, który w wersji z sierpnia 2013 r. znajdował się w projekcie zmian do ustawy o systemie oświaty. Z kolei w przypadku b. małych szkół (do 70 uczniów) gmina może bez procedury likwidacyjnej przekazać je innym podmiotom. Wprowadzona w wolnej Polsce możliwość funkcjonowania szkół niepublicznych miała służyć wzbogaceniu czy też uzupełnieniu oferty szkół publicznych. W dobrze funkcjonującym systemie ich działanie jest wartością, pozwala rodzicowi na swobodny wybór, daje możliwość – w przypadku szkół niepublicznych za dodatkowe pieniądze rodzica (czesne) na szczególny komfort i wyjątkowość oferty. Podstawę systemu powinna stanowić jednak edukacja publiczna, nakładająca odpowiedzialność za jakość i dostęp do kształcenia, na możliwość wyrównywania szans. Dziś konstrukcja systemu powoduje ucieczkę samorządów od ponoszenia kosztów, których nie są w stanie udźwignąć. Zdumienie może więc budzić zaufanie MEN do samorządów w sprawie tak znaczącego udziału ich w finansowaniu oświaty i kompletny brak zaufania do przekazywania kompetencji, które dawałyby swobodę działania i nie dusiły tak straszliwie rozrastającą się biurokracją. Myślę np. o zasadach przyjęć do przedszkoli, systemie obliczania średnich wynagrodzeń, uregulowaniach dot. maksymalnej liczby uczniów w klasie.