W 2014 roku w pierwszych klasach podstawówek mogą się spotkać dzieci z aż trzech roczników. – Od roku szkolnego 2014/2015 opiekunowie będą mogli zapisać pięciolatka do szkoły po uzyskaniu pozytywnej opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej – wyjaśnia Paulina Klimek, zastępca rzecznika prasowego Ministerstwa Edukacji Narodowej.
I tu zaczyna się problem. Bo zgodnie z założeniami reformy w tym samym czasie obowiązkowo do pierwszej klasy pójdą siedmiolatki i sześciolatki. Między najstarszym a najmłodszym pierwszoklasistą różnica wieku może więc wynieść nawet trzy lata.
Zdaniem ekspertów rodzice pięciolatków nie powinni wtedy mieć prawa zapisania dziecka do szkoły.
Taka możliwość powinna być przywrócona dopiero w roku kolejnym, gdy do pierwszej klasy trafią tylko sześciolatki.
Z danych resortu edukacji narodowej wynika, że przed wprowadzeniem reformy obniżania wieku szkolnego rodzice z roku na rok zapisywali coraz więcej sześciolatków. W 2006 roku było ich 2771, rok później 2979, a w 2008 r. blisko 3,5 tys.
– Rzeczą oczywistą jest, że samorządy nie stworzą oddzielnych klas dla poszczególnych roczników, bo nie mają fizycznie takiej możliwości. Dodatkowo nauczyciel będzie musiał poświęcać więcej uwagi pięciolatkowi, a to z kolei odbije się na jakości kształcenia pozostałych uczniów – mówi Tomasz Elbanowski, prezes Stowarzyszenia „Ratuj Maluchy”.
Jego zdaniem po raz kolejny okazuje się, że reforma obniżenia wieku szkolnego jest nieprzemyślana.
Szefowie poradni psychologiczno-pedagogicznych przyznają, że rodzice decydują się na zapisanie o rok młodszego dziecka z przynajmniej trzech powodów.
– Po pierwsze – ambitni opiekunowie uważają, że ich dzieci są wybitnie zdolne i powinny wcześniej rozpocząć naukę. Po drugie – rodzice chcą, aby młodsze rodzeństwo uczyło się ze starszym. I po trzecie – osoby mniej zamożne, posyłając podopiecznych do szkoły, unikają w ten sposób opłat za przedszkole – wylicza Katarzyna Okulicz-Kozaryn, dyrektor poradni psychologiczno-pedagogicznej w Warszawie.
Podkreśla, że cała nadzieja w tym, że rodzice nie będą chcieli narażać za dwa lata swoich dzieci na ogromny stres związany z podwójnym rocznikiem uczniów i zrezygnują z ich wcześniejszego zapisania do pierwszej klasy.
Co ciekawe, poradnie już obecnie sprzeciwiają się wcześniejszemu posyłaniu maluchów do szkoły. Nie przekonują argumenty, że w innych krajach europejskich dzieci jeszcze wcześniej rozpoczynają naukę.
– Dostrzegamy w klasach mieszanych sześciolatków z siedmiolatkami, że ci pierwsi nie pod względem intelektualnym, lecz głównie emocjonalnym mają poważne problemy. Jeśli do tego dodamy pięciolatków, to będzie tragedia dla tych najmłodszych – alarmuje Małgorzata Słomka, wicedyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 2 w Krakowie.
Zaznacza, że jeszcze przed reformą opiekunowie, którzy wcześniej zapisywali swoje dzieci do szkoły, po kilku miesiącach zgłaszali się z prośbą o cofnięcie przez poradnie decyzji.
Badanie dziecka w poradni psychologiczno-pedagogicznej trwa trzy godziny. Pod uwagę brana jest m.in. szybkość wykonywania zleconych zadań, samodzielność i więź emocjonalna z rodzicem.
Politycy podchodzą do problemu w różny sposób.
– Pewnie przypadki trzech roczników w jednej klasie będą występować, ale zbytnio bym się tego nie obawiał. Obecnie przecież mamy problem z przekonaniem rodziców do wysyłania sześciolatków do pierwszej klasy – przekonuje Edmund Wittbrodt, senator PO i były minister edukacji narodowej.
Innego zdania jest klub poselski Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
– Za dwa lata sześciolatki i siedmiolatki będą w większości uczyć się razem, a między nimi jest ogromna przepaść. Dlatego nie można dopuścić do tego, aby wtedy jeszcze rodzice pięciolatków mieli prawo umieszczać swoich podopiecznych w szkole – argumentuje Krystyna Łybacka, poseł SLD, była minister edukacji narodowej.
Podkreśla, że obecnie MEN konsultuje założenia do nowelizacji ustawy o systemie oświaty, która przewiduje dotacje do przedszkoli, i jest jeszcze dużo czasu, aby zmienić przepisy i wprowadzić na rok wyłączenie dla pięciolatków.
– Jeśli tego nie zrobi rząd, to klub Sojuszu Lewicy Demokratycznej zgłosi taką poprawkę w trakcie prac nad projektem – dodaje.
Rodzic, zapisując wcześniej dziecko do szkoły, powinien zwrócić uwagę na to, czy:
● toalety są przystosowane do wzrostu dziecka,
● są ciepła woda i środki higieniczne,
● w klasie dokonano podziału sali na część dydaktyczną i kącik zabaw,
● nauczyciele będą pozwalali dzieciom na zabawę poza nauką,
● nauczyciele ukończyli specjalne kursy do pracy z maluchami,
● przed szkołą jest plac zabaw,
● dzieci będą uczyć się w systemie dwuzmianowym,
● po zajęciach dzieci mają zapewnioną opiekę świetlicową.