Konieczność przygotowania nowych podręczników dla uczniów klas I, IV i VII szkoły podstawowej wynika z wprowadzanej reformy edukacji. To właśnie uczniowie tych klas od 1 września 2017 r. pierwsi będą się uczyć zgodnie z nową podstawą programową kształcenia ogólnego.
"Na 183 wnioski o dopuszczenie podręczników - już 71 wniosków zostało pozytywnie zaakceptowanych. W związku z tym już są oferty w szkołach. Myślę, że ostatni tydzień będzie właśnie taki: w klasach I, IV i VII nauczyciele, dyrektorzy i dzieci będą wiedzieli, jakie będą mieć podręczniki" - powiedziała minister edukacji, pytana na konferencji, czy uczniowie dowiedzą się przed końcem roku szkolnego, z jakich podręczników będą się uczyć jesienią.
Minister przypomniała, że nowe podręczniki w tym roku będą mieli tylko uczniowie trzech roczników. W pozostałych będą korzystać z obecnie obowiązujących.
Aby przygotowana przez wydawców książka stała się podręcznikiem, musi zostać dopuszczona do użytku szkolnego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Procedura jest wieloetapowa. Tak zwany prototyp podręcznika jest wysyłany do MEN, które wyznacza trzech recenzentów. Każdy z nich po otrzymaniu tekstu podręcznika ma 30 dni na sporządzenie opinii. Opinie mogą być pozytywne, pozytywne warunkowe (może zostać ona zmieniona na pozytywną po naniesieniu zmian wskazanych przez recenzenta) i negatywne. W wypadku, gdy recenzent ma uwagi do podręcznika, wydawnictwo wprowadza poprawki oraz wysyła ponownie podręcznik do recenzenta, a ten ma 14 dni na sporządzenie opinii końcowej. Procedura dopuszczenia kończy się otrzymaniem numeru dopuszczenia.
Minister edukacji była pytana także m.in. o liczbę nauczycieli, którzy w związku z reformą edukacji stracą pracę. Podała, że w bazie miejsc pracy dla nauczycieli prowadzonych przez kuratoria oświaty w szczytowym momencie było 21 tys. ofert pracy. "W tej chwili jest to ponad 14 tys.; w Warszawie 1140, a na Mazowszu ponad 2340" - poinformowała. Jak zaznaczyła, dane, którymi dysponuje MEN, pochodzą bezpośrednio od dyrektorów szkół i samorządów. "Ufam instytucjom, które są za to odpowiedzialne, czyli kuratoriom oświaty" - podkreśliła.
Przypomniała, że we wrześniu tzw. arkusze organizacyjne pracy szkół, przygotowane przez nie do końca maja i przekazane kuratorom do zatwierdzenia, będą jeszcze aneksowane. "Mam nadzieję, że będziemy mogli z satysfakcją podać, że w związku z przekształceniem nie dojdzie do zwolnień nauczycieli" - dodała.
Proszona o komentarz do danych przedstawionych w ubiegłym tygodniu przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, z których wynika, że wskutek reformy edukacji 1 września pracę straci co najmniej 6 tys. nauczycieli, a 10 tys. nie będzie miało pełnego etatu, odpowiedziała: "Nie mogę się odnieść do danych, których nie znam" - powiedziała. "Poczekajmy do września. W październiku System Informacji Oświatowej bezwzględnie wszystko nam pokaże" - dodała.
Rzeczniczka prasowa MEN Anna Ostrowska pytana przez dziennikarzy, ile spośród ofert pracy w bazie to oferty dla nauczycieli na co najmniej pół etatu, podała, że jest takich obecnie ponad 5,5 tys.
Pytania do minister edukacji dotyczyły także gimnazjum działającego przy 13. LO w Szczecinie. W ubiegłym tygodniu "Gazeta Wyborcza" napisała, że jest jedyną szkołą w Polsce, która otrzymała prawo przekształcenia się w szkołę podstawową, prowadzącą tylko klasy VII i VIII.
"Ta szkoła, tak jak każda inna szkoła, szczególnie przekształcane gimnazja, ma 5 lat na to, by stać się szkołą podstawową 8-klasową, 8-ciągową. I ta klasa, i ta szkoła również" - powiedziała Zalewska.
Jak podała, jest to szkoła podstawowa, która w klasach VII i VIII ma specjalny program matematyczny. Dodała, że w związku z tym, tak jak w szkołach podstawowych, które w klasie VII i VIII mają mieć klasy dwujęzyczne, będzie możliwe rekrutowanie uczniów spoza obwodu szkoły. "To eksperyment, który jest również kierowany do wszystkich innych wybitnych szkół, które mają swoje osiągnięcia. Jest takie narzędzie zapisane w Prawie Oświatowym. W uzasadnieniu jest napisane, że ten eksperyment jest dany, ale nie jest dany na zawsze. Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji (...), że np. nie będzie się tam odbywało tworzenie szkoły podstawowej, eksperyment zostanie zabrany" - zaznaczyła minister.
Poinformowała, że do MEN wpłynęło kilkanaście różnych wniosków dotyczących eksperymentu. "Do końca maja każdy miał prawo poprosić o taki eksperyment" - stwierdziła Zalewska. "Być może został on za mało wypromowany. To moje zadanie, by w następnym roku pojawiły się również inne eksperymenty. Myślę, że za tydzień, dwa będziemy mogli mówić o tym, jakie inne szkoły również otrzymały pozytywną opinię" - dodała.