- Potrzebujemy szerokiej, gęstej siatki szpitali i innych placówek medycznych, które umożliwią realizowanie potrzeb związanych z kryzysem militarnym - mówi Marcelina Zawisza z partii Razem, wiceprzewodnicząca sejmowej komisji zdrowia.
Ustawa o restrukturyzacji szpitali spadła we wtorek z posiedzenia rządu ze względu na kontrowersje związane z zapisami art. 82 a-v, które umożliwiają przekształcenie samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej (SPZOZ) w spółki kapitałowe. Pani zdaniem to droga do prywatyzacji szpitali?

To krok do ich częściowej prywatyzacji, powrót do mentalności lat 90. I krok w stronę ograniczenia dostępu do świadczeń ochrony zdrowia. Wymowny jest komentarz Rządowego Centrum Legislacji do tych zmian: „przepisy nie zawierają jakichkolwiek regulacji mających zapewnić kontrolę podmiotu tego organu (założycielskiego) na realizację przez spółkę kapitałową działalności zgodnej z interesem publicznym i zapewnienie dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej”. SPZOZ-y powinny zostać podmiotami publicznymi. Przypominam, że nie zadłużają się dlatego, że są źle zarządzane, tylko przez żenująco niską wycenę świadczeń medycznych. Związek szpitali powiatowych wielokrotnie mówił, że najmniejsze szpitale, które mają porodówkę, pediatrię, internę, SOR i chirurgię ogólną, nie mają szansy wyjść na plus.

Czyim pomysłem była możliwość przekształcenia SPZOZ w spółkę kapitałową?

Będę o to pytała na najbliższej komisji minister zdrowia. Wiem, że pomysł pojawił się po konsultacjach. To nie jest jedyne moje pytanie do niej. Myślę, że Rada Ministrów powinna usiąść i zastanowić się, skąd wziąć środki na ochronę zdrowia. Bo jak to jest, że gdy banki i deweloperzy notują krociowe zyski, ministrowie finansów rozkładają ręce i twierdzą, że pieniędzy na zdrowie nie ma? Nie możemy sobie pozwolić na to, by publiczny system opieki zdrowotnej się zwinął.

A zwija się?

Jeśli pozamykamy ośrodki zapewniające dostęp do systemu ochrony zdrowia w mniejszych miejscowościach, to duża część społeczeństwa zostanie wykluczona z dostępu do leczenia. Nie możemy sobie na to pozwolić także ze względu na wojnę w Ukrainie. Oczekiwałabym, że w obecnej sytuacji geopolitycznej ministerstwa zweryfikują swoje plany i pomysły pod kątem bezpieczeństwa obywateli. Potrzebujemy szerokiej, gęstej siatki szpitali i innych placówek medycznych, które umożliwią realizowanie potrzeb związanych z kryzysem militarnym. Nasz system już raz w ten sposób zadziałał. Gdyby nie gęsta sieć szpitali, z pandemią poradzilibyśmy sobie o wiele gorzej. Chcę też zapytać minister, czy ma jakikolwiek pomysł na dofinansowanie ochrony zdrowia, bo bez tego ani rusz.

Minister Leszczyna wielokrotnie skarżyła się, że po PiS odziedziczyła fatalne decyzje, jak przeniesienie finansowania ratownictwa z budżetu państwa do NFZ, co wydrenowało jego fundusz zapasowy, czy uwolnienie limitów, np. na endoprotezoplastykę czy rezonans.

I miała 11 miesięcy, by te decyzje odwrócić. Nie ma znaczenia, czy pieniądze są w NFZ, czy w budżecie państwa. One po prostu powinny się znaleźć. Tymczasem może i ministra Leszczyna nie płaci szpitalom za wykonania potrzebnych procedur, jak endoprotezoplastyki czy operacje zaćmy, ale za to planuje odwrócić reformę psychiatrii, mówiąc, że centra zdrowia psychicznego, które realnie pomagają tysiącom ludzi w miejscu ich zamieszkania, są nadfinansowane. W sytuacji, w której mamy do czynienia z plagą problemów psychicznych, chce wrócić do systemu fee for service, który sprawi, że świadczenia psychiatryczne w ogóle nie będą dostępne, a nie – jak obecnie – trudno dostępne.

A porodówki? Tu minister zdrowia powtarza pomysł PiS, by finansować tylko te, które odbierają co najmniej 400 porodów rocznie.

Tyle że na to również nie możemy sobie pozwolić. Minister mówi, że porody przejmą większe szpitale. Ale czy te szpitale budują nowe sale porodowe? Nowe skrzydła? Bez tego kobiety będą rodzić na korytarzach. Albo w nieprzeznaczonych do tego karetkach – bez znieczulenia, bo ratownicy już dziś skarżą się na to, że nie mają warunków do jego wykonywania. Minister i rząd powinni poważnie zweryfikować związek swoich pomysłów z rzeczywistością. ©℗

Rozmawiała Karolina Kowalska