Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zapowiada istotne zmiany w systemie ubezpieczeń chorobowych. Reforma, która obejmie zasiłki wypłacane przez ZUS od pierwszego dnia choroby, może przynieść korzyści wielu pracownikom, jednak nie dla wszystkich będzie to dobra wiadomość. Pracodawcy i niektóre grupy pracowników mogą na tym rozwiązaniu stracić. Co dokładnie planuje rząd?
Przygotowywana reforma ma swoje podstawy prawne w projekcie nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw (nr UD114 w wykazie prac legislacyjnych). Zakłada ona, że zasiłek chorobowy będzie wypłacany od pierwszego dnia przez ZUS, co oznacza likwidację obowiązku wypłacania wynagrodzenia chorobowego przez pracodawcę w pierwszych 33 lub 14 dniach niezdolności do pracy. Planowany termin wprowadzenia reformy to trzeci kwartał 2024 roku.
Zmiany w wypłatach L4 – kto za nie zapłaci?
Aktualnie wynagrodzenie chorobowe wypłaca pracodawca przez określony czas. Po reformie ten obowiązek przejdzie na ZUS. Reforma przewiduje:
- ZUS będzie odpowiedzialny za wypłatę zasiłku od pierwszego dnia niezdolności do pracy.
- Zamiast wynagrodzenia chorobowego pracownik będzie otrzymywać zasiłek.
- Kwota zasiłku to 80% podstawy wymiaru, chyba że sytuacja dotyczy ciąży, wypadku przy pracy lub dawstwa organów, wtedy wynosi ona 100%.
To rozwiązanie może zmniejszyć obciążenia pracodawców, ale dla niektórych pracowników, którzy dotychczas korzystali z wyższych świadczeń, może oznaczać niższe dochody.
Rewolucja w L4 w 2025 r. Kto straci na zmianach w zasiłkach?
Nie wszyscy skorzystają na nowym systemie. Na reformie mogą stracić pracownicy, którzy obecnie otrzymują wyższe wynagrodzenia chorobowe. Przepisy pozwalają pracodawcom podwyższać standardowe 80% wynagrodzenia. I nierzadko zdarza się, że pracodawcy oferują swoim pracownikom wynagrodzenie chorobowe w wysokości 100% jako dodatkowy benefit.
Zmiana przepisów spowoduje, że świadczenia te zostaną zastąpione zasiłkiem ZUS na poziomie 80%, co może wpłynąć negatywnie na wynagrodzenia chorych pracowników. Zwiększenie zasiłku do 90% lub 100%, o którym mówi ministerstwo, nie zostało jeszcze bowiem prawnie zatwierdzone. Oznacza to, że osoby, które dotychczas korzystały z pełnego wynagrodzenia podczas choroby, mogą odczuć finansowy dyskomfort. Chyba że pracodawcy, którzy zechcą utrzymać ten benefit w jakiejś dodatkowej formie, np. dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego czy funduszu wspierającego pracowników w trakcie choroby.
Wynagrodzenie na L4. Jak działa obecny system?
Zasiłki i wynagrodzenia chorobowe wypłacane są na podstawie określonych reguł. Obecnie obowiązuje dwustopniowy system wypłat:
- Pracownik otrzymuje wynagrodzenie chorobowe od pracodawcy przez pierwsze 33 dni choroby (lub 14 dni dla osób po 50. roku życia).
- Po tym okresie, zasiłek chorobowy wypłaca ZUS w wysokości 80% podstawy wymiaru.
Wyjątkami od tej reguły są przypadki związane z wypadkami przy pracy, ciążą lub dawstwem organów, które gwarantują wypłatę 100% zasiłku.
Chorobowe na L4. Jak długo trzeba być ubezpieczonym?
Prawo do wynagrodzenia i zasiłku chorobowego przysługuje po tzw. okresie wyczekiwania. Wymagania to:
- 30 dni nieprzerwanego ubezpieczenia chorobowego dla pracowników objętych obowiązkowym ubezpieczeniem.
- 90 dni dla osób ubezpieczonych dobrowolnie, np. zleceniobiorców.
Są jednak wyjątki. Osoby, które przechodzą wypadek przy pracy, posiadają co najmniej 10-letnie obowiązkowe ubezpieczenie chorobowe lub są absolwentami szkół, mogą skorzystać z prawa do świadczeń od pierwszego dnia zatrudnienia.
Podsumowując, planowana reforma systemu ubezpieczeń chorobowych może przynieść korzyści, odciążając pracodawców, ale jednocześnie wpłynąć negatywnie na pracowników, którzy dotychczas otrzymywali pełne wynagrodzenie chorobowe. Rząd pracuje nad zwiększeniem zasiłku do 90% lub 100%, ale zmiany te jeszcze nie weszły w życie. Ostateczny kształt reformy zostanie ustalony po zakończeniu prac legislacyjnych, które planowane są na trzeci kwartał 2024 roku.