Wirus małpiej ospy został opisany w latach 70. i aż do 2022 r. był uważany za chorobę endemiczną dla krajów Afryki Środkowej i Zachodniej. WHO ogłosiła kilka dni temu rozprzestrzenianie się nowego szczepu wirusa zagrożeniem dla globalnego zdrowia, co jest procedurą konieczną do uruchomienia dodatkowych pieniędzy na walkę z chorobą.
Rozpoczyna się ją w przypadkach, gdy jakaś choroba w sposób nieoczekiwany rozprzestrzenia się międzynarodowo i wymaga skoordynowanej reakcji państw. − Wirus ospy małpiej, pochodzący z Afryki, został tam zaniedbany, a następnie spowodował globalną epidemię w 2022 r. Nadszedł czas, aby podjąć zdecydowane działania, aby zapobiec powtórzeniu się historii − powiedział w poniedziałek prof. Dimie Ogoina, przewodniczący komitetu WHO zajmującego się tym problemem. To drugi raz w ciągu dwóch lat, kiedy WHO podnosi alarm związany z małpią ospą. Liczba przypadków choroby zgłoszonych do tej pory już przekroczyła zeszłoroczną. To 15 600 chorych i 537 zgonów. Dane te są najprawdopodobniej niedoszacowane. Choć epicentrum choroby stanowi Demokratyczna Republika Konga (DRK), już widać, że zarówno nowy, jak i stary szczep wirusa zaczął się przemieszczać międzynarodowo. Jak twierdzą eksperci WHO − głównie za pośrednictwem kontaktów seksualnych, choć nie wyłącznie.
Sekretariat WHO określił ryzyko dla DRK i krajów sąsiednich jako wysokie, a dla reszty krajów, w tym dla Europy, jako umiarkowane. Na Starym Kontynencie najwięcej zachorowań w ciągu dwóch ostatnich lat odnotowano w Hiszpanii, we Francji, w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Według WHO w Polsce były 223 zachorowania. Doktor Hans Kluge, dyrektor WHO na Europę, zaznaczył we wtorek na konferencji prasowej, że nie ma mowy o nowej pandemii. ©℗