Unia Metropolii Polskich (UMP) alarmuje, że samorządy mają trudności z zapewnieniem uczestnictwa osób wykonujących zawody medyczne w interwencjach w sprawie dzieci krzywdzonych przez rodziców.
Podnoszony przez organizację problem dotyczy realizacji art. 12a ustawy z 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu przemocy domowej (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 424 ze zm.). Zgodnie z tym przepisem w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia dziecka spowodowanego przemocą stosowaną przez członka rodziny pracownik socjalny zapewnia mu ochronę poprzez umieszczenie go u innego krewnego lub w pieczy zastępczej. Decyzję w tej sprawie podejmuje on wspólnie z policjantem oraz jednym z wymienionych w przepisach przedstawicieli służby zdrowia: lekarzem, pielęgniarką albo ratownikiem medycznym, i nie później niż w ciągu 24 godzin powiadamia o tym sąd.
Odmowa przyjazdu
Jednak jak informują miasta zrzeszone w UMP, zdarza się, że osoby wykonujące zawody medyczne odmawiają udziału w czynnościach prowadzonych na podstawie art. 12a. Organizacja zwraca uwagę, że rozwiązaniem nie jest wezwanie zespołu ratownictwa medycznego, bo ten może być wysłany do pacjentów będących w stanie nagłego zagrożenia życia lub zdrowia. Jeśli więc dziecko, które należy zabezpieczyć, nie jest w takim stanie, to dyspozytor medyczny odmawia skierowania karetki na miejsce przeprowadzania interwencji. Przybycia odmawiają też lekarze i pielęgniarki ze znajdujących się w pobliżu tego miejsca przychodni. Takie decyzje są najczęściej uzasadniane tym, że dziecko nie jest pacjentem tej placówki, nie może to być potraktowane jako wizyta domowa albo że lekarz nie może wyjść, bo ma kolejkę pacjentów do zbadania.
UMP podaje też, że czasem do stosowania art. 12a ustawy dochodzi w placówkach oświatowych, których pracownicy uznają, że dziecko doświadcza przemocy zagrażającej jego życiu lub zdrowiu, ale pielęgniarki szkolne nie zgadzają się na uczestnictwo w podjęciu decyzji o odseparowaniu dziecka od stosujących przemoc rodziców. Bywa i tak, że nawet gdy służby medyczne przyjadą na miejsce interwencji, to odmawiają podjęcia wspólnej decyzji, argumentując, że nie taka jest ich rola i nie chcą podpisywać jakichkolwiek dokumentów, takich jak protokół potwierdzający zgodność decyzji o konieczności zabrania dziecka.
Zdaniem UMP takie zachowanie służb medycznych powoduje, że interwencje na mocy art. 12a nie przebiegają w sposób właściwy i pogłębia się poziom stresu zarówno u dzieci, dla których jest to traumatyczne przeżycie, jak i u osób, które zajmują się zapewnieniem im ochrony przed przemocą. Ponadto naraża to pracowników socjalnych i funkcjonariuszy na konsekwencje prawne i zarzut uchybień formalnych.
– Niektóre samorządy starają się radzić sobie w takich sprawach na własną rękę. Przykładowo Leszno podpisało umowę z pielęgniarką, która uczestniczy we wszystkich interwencjach. Są też gminy, które zawierają umowy z pogotowiem i z własnych środków pokrywają koszty przyjazdu karetki. Są to jednak działania doraźne i prowizoryczne, potrzebne zaś jest rozwiązanie systemowe, czyli zmiana przepisów ustawy, która doprecyzuje zasady uczestnictwa służb medycznych w procedurze z art. 12a – podkreśla dr Grzegorz Wrona, adwokat, członek działającego przy Ministerstwie Sprawiedliwości zespołu ds. analizy zdarzeń, w skutek których małoletni poniósł śmierć lub doznał ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Poszukiwanie rozwiązania
Dlatego właśnie UMP zgłosiła wniosek o zajęcie się tym tematem przez zespół ds. ochrony zdrowia i polityki społecznej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Na jego ostatnim posiedzeniu odbyła się dyskusja w tej kwestii, a stronę rządową reprezentowała Anna Mazurczak, dyrektor departamentu ds. równego traktowania kancelarii premiera, podległego Katarzynie Kotuli, minister ds. równości (od 1 lipca przejęła od Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zadania związane z realizacją ustawy antyprzemocowej). Przyznała, że kłopoty z zaangażowaniem osób wykonujących zawody medyczne dotyczą nie tylko procedury określonej w art. 12a, ale całego systemu przeciwdziałania przemocy domowej.
– Nie bierzemy pod uwagę całkowitego wyeliminowania udziału przedstawicieli służby zdrowia w procesie decyzyjnym, bo tylko ona ma odpowiednie kompetencje do stwierdzenia stanu zagrożenia życia lub zdrowia dziecka, stanowiącego przesłankę ustawową. Zastanawiamy się natomiast, jak wyegzekwować obowiązki – mówiła Anna Mazurczak.
Jednocześnie zadeklarowała, że prace nad rozwiązaniem tego problemu będą prowadzone wspólnie z Ministerstwem Zdrowia i podczas kolejnego posiedzenia zespołu, które odbędzie się we wrześniu, mają być przedstawione propozycje zmian.©℗