Według ekspertów na liście substancji narkotycznych, na które nie można uzyskać pierwszej recepty poprzez teleporadę, zabrakło dwóch ważnych pozycji.

Fentanyl, morfina, oksykodon, tramadol, tapentadol, buprenorfina to leki, na które lekarz wypisze receptę tylko po osobistym zbadaniu pacjenta – przewiduje projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie środków odurzających, substancji psychotropowych i prekursorów kat. 1, który trafił do konsultacji publicznych, a o którym pisaliśmy we wtorkowym wydaniu DGP. Za pośrednictwem teleporady receptę na nie będzie mógł wystawić swojemu pacjentowi tylko lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), który potwierdzi w historii choroby, że pacjent rzeczywiście ich potrzebuje.

To pierwsza bomba zrzucona przez resort zdrowia w wojnie, jaką po zatrzymaniu pod koniec czerwca handlarza fentanylem o pseudonimie Duch, premier Donald Tusk wypowiedział sprzedawcom opioidów. To też cios w tzw. receptomaty, gdzie receptę na wiele z tych substancji można było do tej pory uzyskać nawet bez internetowego kontaktu z lekarzem.

Tramadol kością niezgody?

Eksperci chwalą ograniczenia dotyczące silnie uzależniających fentanylu, oksykodonu, buprenorfiny i morfiny, ale co do tramadolu zdania są podzielone. Jak tłumaczy prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej (NRA) Marek Tomków, tramadol jest powszechnie stosowany szczególnie przez osoby starsze i takie ograniczenie może się odbić negatywnie na seniorach. Joanna Zabielska-Cieciuch, specjalistka medycyny rodzinnej i ekspertka Porozumienia Zielonogórskiego, doskonale rozumie, dlaczego w rozporządzeniu znalazł się akurat tramadol: – Obserwujemy mnóstwo uzależnionych od tego środka. Niedawno mieliśmy przypadek 30-latka, który obszedł osiem białostockich poradni POZ. W każdej mówił, że pracuje w Warszawie i podczas pobytu w domu dopadła go rwa kulszowa. Oczywiście kłamał. Prosił o dwa opakowania i w kilku miejscach je dostał. Teraz przekazujemy sobie informacje o takich pacjentach – mówi lekarka. Dodaje jednak, że o ile lekarze są czujni, to przez receptomat tramadol można zdobyć dość łatwo. – Dlatego takie ograniczenie jest potrzebne – zaznacza.

Również ortopeda Filip Płużański zauważa, że wielu pacjentów nadużywa tramadolu. – Proszą, bym im go przepisał nawet wtedy, gdy nie mają wskazań. Tymczasem jest to lek do doraźnego stosowania przy silnych bólach kręgosłupa czy dyskopatiach. Nie przepisuję go w innych sytuacjach – zaznacza ortopeda.

Joannie Zabielskiej-Cieciuch nie przeszkadza ograniczenie dla recept na fentanyl, morfinę czy oksykodon. Fentanylu i morfiny nie przepisuje nigdy, oksykodon sporadycznie, np. gdy pacjent z zaawansowaną chorobą nowotworową czekał trzy tygodnie na hospicjum i nic innego mu nie pomagało. Wyjątkiem jest buprenorfina, którą stosuje u starszych pacjentów ze zwyrodnieniami: – Jest w plastrach, a więc, w przeciwieństwie do doustnych środków przeciwbólowych, nie uszkadza nerek, co jest dużym problemem wśród starszych pacjentów. Można ją też wygodnie dawkować, tnąc plaster na mniejsze – tłumaczy.

W rozporządzeniu zabrakło jej jednak benzodiazepin i tzw. zetek, czyli zolpidemu, zopiklonu i zaleplonu, silnie uzależniających i przeznaczonych do leczenia bezsenności krótkotrwałej. – To ogromny problem wśród pacjentów, kończący się uzależnieniami i mający na pacjentów i ich rodziny podobny wpływ jak uzależnienie od alkoholu – zaznacza.

Receptomaty stały się łatwym źródłem dla osób uzależnionych

Problem uzależnienia od tramadolu, „zetek” i benzodiazepin widzą „z perspektywy pierwszego stołu”, czyli z okienka w aptece, także Paulina i Mikołaj Frontowie, farmaceuci prowadzący dwie apteki pod Krakowem. Zauważają, że wiele recept na te środki pochodzi właśnie z receptomatów, i cieszą się z ograniczenia.

Na liście brakuje benzodiazepin i marihuany

Brak w rozporządzeniu benzodiazepin, ale przede wszystkim medycznej marihuany, dziwi Naczelną Radę Lekarską (NRL) oraz Naczelną Radę Aptekarską (NRA), które zaproponowały obie substancje na etapie prekonsultacji projektu nowelizacji rozporządzenia. – To dla mnie zupełnie niezrozumiała decyzja, bo dla wszystkich jest jasne, że jeśli w ciągu pierwszej połowy roku wyczerpany zostaje cały roczny zapas suszu konopnego przewidziany dla Polski na cały rok, to znaczy, że nie jest on wykorzystywany na potrzeby chorych, ale osób korzystających z marihuany w sposób rozrywkowy i, jak wynika z obserwacji farmaceutów, pozyskujących go właśnie za pośrednictwem receptomatów, i to z najbłahszych powodów – argumentuje prezes NRA Marek Tomków.

Farmaceutka Paulina Front, która problem nadużywania marihuany medycznej obserwuje z perspektywy apteki, rozumie jednak, dlaczego w ministerialnym projekcie mogło zabraknąć konopi: – Z farmakologicznego punktu widzenia potencjał uzależniający i ryzyko przedawkowania opioidów są nieporównywalnie większe niż medycznej marihuany. Opioidy łatwo przedawkować przy najmniejszej ilości, a nie jesteśmy w stanie jednorazowo zażyć śmiertelnej dawki konopi. Jednak jestem przekonana, że ograniczenie wypisywania recept na medyczną marihuanę poprzez teleporadę jest bardzo potrzebne. Być może resort chce je zawrzeć w osobnym rozporządzeniu – zastanawia się farmaceutka.

I choć naczelnik Wydziału do Zwalczania Zorganizowanej Przestępczości Narkotykowej Centralnego Biura Śledczego Policji (CBŚP) podinsp. Michał Aleksandrowicz mówił w wywiadzie dla DGP, że medyczna marihuana nie jest konkurencją dla tej z czarnego rynku ze względu na wysokie ceny, członkowie samorządu aptekarskiego są przekonani, że odurzający się nią ludzie znaleźli w receptomatach łatwe źródło narkotyku.

Dlatego, podobnie jak samorząd lekarski, zamierzają się upomnieć o dopisanie suszu do wyrobu medycznej marihuany w uwagach do projektu. Czasu mają niewiele, bo ze względu na konieczność pilnych działań konsultacje publiczne projektu zostały skrócone do siedmiu dni. ©℗