Narodowy Fundusz Zdrowia ma zacząć monitorować jakość opieki zdrowotnej w szpitalach. Do konsultacji publicznych trafił projekt rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie wskaźników tej jakości precyzujący, jakie kryteria będą oceniane przez Fundusz. Podzielono je na trzy obszary: kliniczny, który ma mierzyć efekt leczenia, konsumencki, rozumiany jako wyniki badań opinii pacjentów, i zarządczy, mierzący efektywność kierowania placówką. Fundusz chce je stale monitorować, by móc porównać ze sobą 27 261 placówek wykonujących działalność leczniczą, a te, które w tym porównaniu wypadną najlepiej, motywować finansowo.
Wśród wskaźników klinicznych wymieniono efekt leczniczy, powtórne hospitalizacje z tej samej przyczyny, śmiertelność po zabiegach w trakcie hospitalizacji, w okresie 30 dni, 90 dni oraz roku od jej zakończenia, doświadczenie w wykonywaniu określonych świadczeń i strukturę procedur medycznych wykonywanych w przypadku określonych problemów zdrowotnych. Zdaniem prof. Macieja Banacha, byłego wieloletniego dyrektora Instytutu Centrum Zdrowia Matki Pol ki (ICZMP) w Łodzi, takie porównanie ma sens, pod warunkiem że porównywane będą szpitale i oddziały o podobnych poziomach referencyjności: – Trudno porównywać oddział kardiologii dziecięcej ICZMP, gdzie trafiają najtrudniejsze przypadki wad serca z całej Polski, takie jak hipoplazja (niedorozwój) serca czy wady wrodzone pod postacią przełożenia pni, niosące ze sobą największe ryzyko powikłań i zgonów, z jakąkolwiek inną kliniką kardiochirurgii dziecięcej. Albo leczenie powikłań w ciąży na oddziale w szpitalu powiatowym i w ICZMP – tłumaczy prof. Banach.
Również Anna Gołębicka, ekonomistka i ekspertka Centrum im. Adama Smitha, zwraca uwagę, że nie można według takich samych kryteriów porównywać ze sobą placówek o różnych stopniach referencyjności, bo te leczące trudniejszych pacjentów z wielochorobowością siłą rzeczy będą miały większą liczbę ponownych hospitalizacji. Z kolei w przypadku wskaźników konsumenckich zabrakło jej określenia szczegółów i narzędzi badania: – Tu diabeł tkwi w szczegółach. Ważne jest, kto, gdzie i w jakich warunkach przeprowadza takie badanie, jak są zadawane pytania dotyczące danego zjawiska i czy te same pytania będą obowiązywały w całej Polsce. Brakuje mi też oceny satysfakcji pracowników – zwraca uwagę ekspertka.
Zdaniem Anny Gołębickiej, która cieszy się z rozpoczęcia konkretnych działań związanych z jakością w ochronie zdrowia, największego uszczegółowienia wymagają wskaźniki zarządcze: – Brakuje mi szerszego wyjaśnienia co do ich intencji. Wiemy, że niekoniecznie duża liczba wizyt jest optymalna dla pacjenta, bo czasem jego problem dałoby się rozwiązać podczas jednej wizyty, a musi przyjść cztery razy, bo w ten sposób zostanie lepiej rozliczony przez NFZ – podkreśla ekspertka.
Z kolei prof. Banach dziwi się, że wśród elementów zarządczych zabrakło wyniku finansowego: – Jeśli dany podmiot ma międzynarodowe akredytacje, takie jak ISO, które znalazły się wśród wskaźników zarządczych, to powinien mieć także właściwy wynik finansowy, a przynajmniej nie mieć wyniku ujemnego. Uważam, że takie kryterium również powinno zostać wzięte pod uwagę. ©℗