NFZ ogłosił odsłonięcie interaktywnej mapy aptek biorących udział w pilotażu antykoncepcji awaryjnej – jednej ze 100 obietnic na 100 dni rządu Koalicji Obywatelskiej. Na stale aktualizowanej mapie do wczoraj widniało ich 593. Najwięcej w województwie wielkopolskim – 117, najmniej na Podkarpaciu – 13.
Większość to uczestnicy szczepień przeciw COVID-19, spełniający wymóg posiadania odrębnego pomieszczenia, gwarantującego intymność podczas wywiadu farmaceutycznego. Ustawodawca dba, by pacjentka nie tłumaczyła się z życia intymnego przed całą kolejką. To pierwsza bariera ograniczająca liczbę aptek w programie, który słynie z… barier. Większość małych placówek, prowadzonych przez pojedynczych farmaceutów, gnieździ się w klitkach, wynajętych, gdy nikomu się nie śniło o izbie do szczepień czy wywiadu farmaceutycznego, wprowadzonego do polskiego prawa pod koniec drugiego dziesięciolecia XXI w., wraz z ustawą o zawodzie farmaceuty. I tak większość aptek oferujących receptę farmaceutyczną na antykoncepcję awaryjną znajdziemy w dużych miastach.
Na Mazowszu większość – 50 z 68 – w Warszawie i okolicach (z uwzględnieniem Wołomina, Nowego Dworu Mazowieckiego, Piaseczna czy Sulejówka), w Opolskiem 7 na 25 w Opolu, w Łódzkiem 22 na 31 wszystkich w Łodzi. Wiele to apteki sieciowe. A co z miejscowościami letniskowymi, które w lecie mogą liczyć na większe zainteresowanie taką poradą? W Zachodniopomorskiem co trzecia – 11 na 33 wszystkie – mieści się w Szczecinie, na Warmii i Mazurach – 5 na 15 w Olsztynie, na Podlasiu 7 na 13 w Białymstoku, na Pomorzu 8 na 24 w Trójmieście. W pilotażu nie ma apteki z Giżycka, Węgorzewa, Rucianego-Nidy.
Na Pomorzu nie uświadczymy jej w Stegnie, Dębkach czy we Władysławowie. A honoru wakacyjnych miejscowości Pomorza Zachodniego broni Resko i ewentualnie Koszalin, do którego jednak z Mielna trzeba jechać prawie 13 km w wakacje w długim korku. Załóżmy, że kobieta zagrożona niechcianą ciążą po pigułkę wyruszy 5. dnia po stosunku i nie zmieści się w oknie czasowym 120 godzin. Nawet jeśli zażyje pigułkę, dojdzie do owulacji i zapłodnienia.
Po dojechaniu i odstaniu w kolejce kobietę (lub dziewczynę!) czeka rozmowa z farmaceutą. I pytania o dzień cyklu, rodzaj ryzykownego stosunku oraz czas, jaki od niego upłynął. Następnie zaś wydatek około – bagatela – 90 zł za tabletkę ellaOne, bo tylko taką można przepisać w pilotażu (nie zaś trzy razy tańszy odpowiednik).
Pilotaż antykoncepcji awaryjnej ruszył na początku maja. Od tego czasu farmaceuci zrealizowali pewną liczbę wywiadów farmaceutycznych. Ile? Trudno powiedzieć, bo NFZ nie ma jeszcze takich danych. Na podstawie rozmów z farmaceutami zakładam, że od kilkuset do kilku tysięcy. – Pań było kilka – mówi farmaceuta, który recepty na pigułkę przepisał jeszcze przed przystąpieniem do pilotażu, uznając już wówczas, że niechciana ciąża jest – uprawniającym do tego – zagrożeniem zdrowia. Wszystkie otrzymały receptę i pigułkę. Choć otrzymałyby ją i bez pilotażu, w ramach którego farmaceucie przysługuje 50 zł z NFZ za wywiad farmaceutyczny, a pacjentce nierefundowana ellaOne. Mój rozmówca ma dwie apteki, ale udział w pilotażu bierze tylko jedna. Kierowniczka drugiej sprzeciwia się antykoncepcji, która wprawdzie, zgodnie z nauką, nie jest antyaborcyjna, a tylko zapobiega owulacji, ale zgodnie z nauką jej kościoła zabija. Gdy słucham podobnych historii, przypominam sobie słowa dr. Ryszarda Rutkowskiego, ginekologa, który od 45 lat przyjmuje na stołecznym Grochowie na NFZ kobiety ze wszystkich „warstw społecznych”: „Gdy w aptece wisi krzyż, trzeba uciekać. Restrykcyjne prawo zawsze uderza w najbiedniejsze, bez pieniędzy i dostępu do awaryjnej antykoncepcji”.
Wniosek? Pilotaż antykoncepcji awaryjnej to kpina, pochłaniająca czas, pieniądze i nadzieje kobiet. Prędzej kobieta w kłopocie znajdzie ginekologa, który pigułkę ellaOne (lub trzy razy tańszy odpowiednik) przepisze jej w gabinecie, lub farmaceutę, który za darmo, z przekonania, wypisze receptę farmaceutyczną, niż aptekę w pilotażu. A Koalicja Obywatelska nie odrobiła kolejnej lekcji, obiecując wyborcom antykoncepcję awaryjną, nie sprawdzając wcześniej ograniczeń legislacyjnych (farmaceuta nie może, bez zgody rodzica, wypisać recepty niepełnoletniej) i nie przewidując veta prezydenta Dudy. ©℗