Aptekarze i branża krytykują opieszałość rządu w wyborze głównego inspektora farmaceutycznego.
Do 14 czerwca jest czas na zgłaszanie kandydatur na stanowisko głównego inspektora farmaceutycznego (GIF). To już trzeci konkurs. Poprzednie dwa unieważniono, jak tłumaczy minister zdrowia Izabela Leszczyna, z powodu błędów formalnych. Choć zdążyła zarekomendować premierowi kandydaturę Wojciecha Owczarka, po pięciu tygodniach konkurs został anulowany.
Obecny został rozpisany błyskawicznie, biorąc pod uwagę to, że ostatnia główna inspektor farmaceutyczna Ewa Krajewska 27 listopada 2023 r. została powołana na ministra zdrowia w trzecim rządzie Mateusza Morawickiego. GIF od ponad sześciu miesięcy funkcjonuje bez szefa. A ten ma dwie, kluczowe dla pacjentów, misje: zapewnienie bezpieczeństwa stosowania leków i ich dostępności.
– Poza tym sprawuje nadzór nad rynkiem wartym ok. 52 mld zł. Tak ogromny okręt nie powinien pozostawać bez kapitana, bo to pole do nadużyć. Dzisiaj ten urząd dryfuje – uważa Marek Tomków, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej,
Choć obowiązki GIF pełni dyrektor generalny Marcin Wójtowicz, farmaceuci narzekają na brak decyzyjności. I podają konkretne przykłady. – W lutym była seria wyroków wojewódzkiego sądu administracyjnego, na mocy których siedem aptek powinno przestać działać. Ich właściciel, sieć, nie zastosował się do wyroków, a wojewódzkie inspektoraty boją się zareagować. Gdybyśmy mieli GIF, z decyzją nie byłoby problemu – mówi Marcin Wiśniewski, prezes Związku Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek.
To niejedyny kłopot: – Jakiś czas temu spotkałem się z pracownikami inspektoratu, by porozmawiać o lekach opioidowych i ich wywozie. W prywatnej rozmowie przyznali, że GIF jest kompletnie zblokowany, jeśli chodzi o koncepcję działania. Bo to od głównego inspektora zależy wyznaczanie celów, strategii, kierunków działań i ich koordynacji. Można to zobrazować stwierdzeniem, że jeżeli nie ma kapitana statku, to wszyscy starają się, by ten tylko utrzymywał się na wodzie, ale nikt nie podejmie decyzji, w którą stronę ma płynąć. Nawet dyrektor generalny, który pełni obowiązki GIF, unika długofalowych decyzji, gdyż nie wie, czy nowo wybrany inspektor będzie akceptować jego strategię – mówi Łukasz Pietrzak, farmaceuta w Zespole Pomocy Humanitarno-Medycznej i kierownik apteki w Warszawie, który został wyłoniony w drugim konkursie na GIF i kandyduje w trzecim.
Kłopoty mają także hurtownicy. Osoba z tej części rynku opowiada, jak brak decyzyjności o mało nie kosztował jej firmy wielu milionów złotych. – W hurtowni producenckiej, do której przewozimy nasze leki z fabryki za granicą, jedna z serii leku okazała się wadliwa. Trzeba było ją odesłać, ale chodziło o lek z listy antywywozowej. Na taki wywóz potrzeba zezwolenia, o którym pracownik zapomniał i całej naszej hurtowni cofnięto zezwolenie na obrót hurtowy. Gdyby działał GIF, szybko zdołalibyśmy się wytłumaczyć. Ale go nie było, dyrektor generalny miał urlop, a szef działu prawnego zdawał egzamin. Skończyło się pomyślnie, zezwolenia nam nie cofnięto, ale gdyby do tego doszło, płacilibyśmy horrendalne odszkodowanie za niedostarczenie na rynek leków refundowanych, bo i takie mamy w naszym portfolio – opowiada rozmówca DGP. Zaznacza, że straciliby także pacjenci, bo jego firma dostarcza do Polski m.in. leki bez odpowiedników.
Zajmująca się prawem farmaceutycznym adwokat Ewa Rutkowska, wspólniczka w kancelarii KRK Kieszkowska Rutkowska Kolasiński, przyznaje, że działanie tak ważnego organu jak GIF bez osoby na czele utrudnia życie podmiotom nadzorowanym przez ten organ. – Dla organizacji branżowych, które je reprezentują, brak decydenta oznacza osłabienie możliwości dialogu z organem w licznych tematach dotyczących wytwarzania i obrotu lekami. Wiele przepisów w tym obszarze pozostawia pole do interpretacji, od której zależy kwestia dostępności leków na polskim rynku. Jej wypracowanie korzystne dla pacjentów leży w interesie i państwa, i branży, a do tego potrzeba rozmowy z osobami decyzyjnymi – mówi. ©℗