Samo istnienie deliktu sankcjonowanego karą pieniężną nie może wykluczyć uznania naruszenia prawa za znikome – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.

Sprawa zaczęła się w 2015 r., gdy Centralne Biuro Antykorupcyjne weszło do gabinetu prowadzonego przez skarżącą – obecnie prezeskę Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Powodem miało być rzekome wyłudzanie refundacji z Narodowego Funduszu Zdrowia. Jedna z gazet spekulowała wówczas, że śledztwo było spowodowane toczącym się procesem związanym z mężem skarżącej. Był on jednym z czterech lekarzy pozwanych przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę za rzekome przyczynienie się do śmierci jego ojca (po 11 latach sprawa zakończyła się ich uniewinnieniem).
Podczas śledztwa CBA zebrało materiał dowodowy, z którego wynikało, że psychiatra wydawała swoim pacjentom leki w gabinecie, czyli krótko mówiąc, prowadziła aptekę bez wymaganego zezwolenia. Zgodnie z art. 127 ust. 2 prawa farmaceutycznego (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1977 ze zm.) grozi za to grzywna nawet do 500 tys. zł.
W 2020 r. ustaleniami CBA zainteresował się główny inspektor farmaceutyczny. Nałożył on na kobietę karę w wysokości 10 tys. zł. Jej zachowanie uznał za szczególnie naganne z uwagi na wykonywany przez nią zawód zaufania publicznego.
Powódka zaskarżyła decyzję GIF do WSA. Ten zgodził się z inspekcją farmaceutyczną, że lekarka dystrybuowała w gabinecie leki bez zezwolenia na prowadzenie apteki. Mimo to uchylił decyzję o nałożeniu na nią kary (uzasadnienie rozstrzygnięcia niedawno się ukazało, a jako pierwszy opisał je branżowy portal mgr.farm).
WSA zwrócił uwagę, że sprawa mogła się przedawnić (okres wynosił pięć lat od naruszenia albo wystąpienia jego skutków). Inspekcja w swojej decyzji powoływała się na zeznania jednego ze świadków przesłuchiwanych przez CBA. Zasugerował on, że otrzymywał medykamenty podczas wizyt, które zaczęły się w 2011 r. i skończyły w 2016 r. Zdaniem WSA nie potwierdza to dostatecznie, iż powódka faktycznie wydawała leki pacjentom jeszcze w 2016 r., a zatem w okresie, w którym naruszenie nie było przedawnione.
Co więcej, zdaniem WSA główny inspektor farmaceutyczny nie wziął pod uwagę tego, że wagę naruszenia należy badać z punktu widzenia zagrożenia dla realizacji celu ustawowego. W tym przypadku – zagrożenia dla reglamentacji obrotu produktami leczniczymi.
W ocenie WSA działanie lekarki polegało jedynie na wyręczaniu wieloletnich pacjentów w osobistym realizowaniu recept. WSA wskazał, że „potrzeba wyjątkowo złej woli, by takie zachowanie (…) ocenić jako zagrażające ratio legis prowadzenia apteki ogólnodostępnej wyłącznie na podstawie zezwolenia”. A nawet gdyby zachowanie skarżącej nie było znikomym naruszeniem prawa, to kara w wysokości 10 tys. zł stanowi zbyt dużą dolegliwość.
Dlatego sąd uchylił decyzję GIF.

orzecznictwo

Wyrok WSA w Warszawie z 20 lipca 2022 r., sygn. akt V SA/Wa 2810/21 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia