- Cała polityka zdrowotna powinna być ukierunkowana na to, żeby przekierowywać osoby, które nie chcą rzucić palenia na produkty o niższej toksyczności. Ludzie są uzależnieni od nikotyny, bynajmniej nie od kilku tysięcy toksyn, które zawiera dym tytoniowy. Jeżeli możemy dostarczyć im nikotynę i ograniczyć albo w ogóle wyeliminować dostarczanie bardzo szkodliwych substancji, które znajdują się w dymie papierosowym, to bez wahania zróbmy to – mówi dr Krzysztof Łanda, ekspert oceny technologii medycznych.
Jak kształtować politykę zdrowotną w przypadku osób uzależnionych od nikotyny?
Dr Krzysztof Łanda: Bardzo ważne jest, żeby kształtować tę politykę przede wszystkim w oparciu o dowody naukowe. Jeżeli istnieją takie dowody, to należy je zgromadzić i przedstawić wnioski, które z nich płyną. Dopiero to powinno podlegać debacie. Należy wykorzystywać mechanizmy i instrumenty, które sprawdziły się w innych krajach.
A co sprawdziło się w innych krajach?
Wielka Brytania i Szwecja są na bardzo dobrej drodze, żeby zostać krajami „wolnymi od dymu tytoniowego”. W Szwecji palacze stanowią jedynie 5,6 proc. społeczeństwa. Skorzystajmy z wzorców i instrumentów, które tam wdrożono. Z całą pewnością w ograniczaniu liczby palaczy Szwedom bardzo pomógł snus, czyli saszetki nikotynowe, przygotowywane na bazie tytoniu. Zachęcając ludzi do stosowania tych saszetek zamiast palenia papierosów, w Szwecji osiągnięto fantastyczne efekty np. pod względem obniżenia zapadalności na raka płuc. Skorzystajmy z tych doświadczeń, tym bardziej, że w tej chwili są dostępne saszetki, które zawierają czystą nikotynę i które nie mają nic wspólnego z tytoniem, ale z całą pewnością redukują szkody w porównaniu do palenia papierosów. Wykazaliśmy to zresztą w naszym systematycznym przeglądzie dowodów naukowych.
Wspomniany przegląd to analiza dowodów naukowych w zakresie wpływu niektórych produktów nikotynowych na zdrowie. Co wykazała?
Potwierdziła, że istnieje coś takiego, jak „tobacco harm reduction” (redukcja szkód spowodowanych paleniem tytoniu – red.). Z całą mocą pokazała też, że kontinuum ryzyka, czyli gradacja szkodliwości różnych produktów dostarczających nikotynę, jest faktem. Przeanalizowaliśmy trzy tory oceny: tor związany z zawartością substancji chemicznych w dymie lub w saszetkach, tor biomarkerowy i tor kliniczny. Wyniki wszystkich trzech torów oceny są spójne i wskazują, że konsumpcja produktów do podgrzewania tytoniu w porównaniu z paleniem tradycyjnych papierosów, prowadzi do redukcji toksyn, które trafiają do organizmu palacza, zmniejsza liczbę biomarkerów w organizmie i przyczynia się do spadku częstości występowania chorób odtytoniowych. Mamy już na to wiarygodne badania o odpowiednio długim okresie obserwacji. W tym kontinuum ryzyka jeszcze mniej toksyczne są e‑papierosy, a jeszcze mniej saszetki zawierające farmakopealnie czystą nikotynę.
Dlatego chcemy, żeby ludzie, którzy nie chcą zrezygnować z przyjmowania nikotyny, odchodzili od palenia zwykłych papierosów w kierunku konsumpcji produktów podgrzewanych i e-papierosów, a jeszcze lepiej saszetek nikotynowych. Nikotynowa terapia zastępcza (NTZ) też ma jakąś skuteczność i oczywiście trzeba ją zalecać palaczom, natomiast z pewnych przyczyn nie jest w Polsce refundowana. Skuteczność NTZ jest niezadowalająca w stosunku do ich ceny. W NTZ stosuje się też niewielką ilość nikotyny i w związku z tym nie daje ona zdeterminowanym palaczom odpowiedniej satysfakcji.
Wspomniał pan o badaniach o odpowiednio długim okresie obserwacji. Czy nie potrzeba kilkudziesięciu lat, żeby ocenić faktyczny wpływ określonych produktów na zdrowie?
Większość ludzi, którzy zaczynają palić teraz, zachoruje dopiero po kilkudziesięciu latach. Żeby uchwycić efekt populacyjny, trzeba by więc przeprowadzić badania w okresie dwudziestu, trzydziestu i więcej lat. Czy to oznacza, że musimy czekać ze zmianami w polityce zdrowotnej na wyniki takich badań, których nikt zresztą nie przeprowadzi, bo byłyby zbyt kosztowne, a przy tym obarczone wieloma potencjalnymi błędami? Nie. Mamy badania średniookresowe i krótkookresowe, z których wynika, że „tobacco harm reduction” ma sens. Im więcej osób odejdzie od palenia zwykłych papierosów, tym zdrowsze będziemy mieli społeczeństwo. I to pokazała już Szwecja, gdzie mamy do czynienia z ogromną redukcją zapadalności na raka płuc. Jakich więcej dowodów potrzebujemy? Żadnych. Potrzebujemy tylko te dowody omówić i przygotować odpowiednie rozwiązania systemowe.
Problem polega na tym, że w Polsce nie potrafimy się nawet dogadać co do tego, jakie powinny być cele w polityce redukcji konsumpcji tytoniu i produktów zawierających nikotynę. Jeżeli nie potrafimy się dogadać co do celów, to i rozwiązania nie mogą być ani skuteczne, ani akceptowane społecznie. Ostatnio można zauważyć, że stosuje się politykę zakazów, choć nie tędy droga. Zakazać można wszystkiego, ale lepiej jest pokazać ludziom alternatywne sposoby postępowania. Zakazy doprowadziły do fatalnych rezultatów społecznych, podobnie jak kiedyś prohibicja w USA, to jest: wzrostu przestępczości, nielegalnego handlu przemytu, wzrostu sprzedaży dopalaczy i innych groźnych substancji itd.
Jakie powinny być zatem cele w polityce zdrowotnej w zakresie redukcji nikotynizmu?
Cała polityka zdrowotna powinna być ukierunkowana na to, żeby przekierowywać osoby, które nie chcą rzucić palenia na produkty o niższej toksyczności. Ludzie są uzależnieni od nikotyny. Paleniu papierosów towarzyszą elementy związane z socjalizacją, potrzebami psychologicznymi i nawykami behawioralnymi, ale głównym mechanizmem, który popycha ludzi do tej czynności, jest uzależnienie od nikotyny. A ta sama w sobie nie jest substancją szkodliwą. Nikotyna może być toksyczna, jeżeli przekroczymy pewien poziom jej zawartości w organizmie, ale idąc tym torem rozumowania, zatruć można się każdą substancją, nawet wodą. Ludzie są uzależnieni od nikotyny, bynajmniej nie są uzależnieni o tych kilku tysięcy toksyn, które zawiera dym tytoniowy. Jeżeli możemy dostarczyć im nikotynę i ograniczyć albo w ogóle wyeliminować dostarczanie bardzo szkodliwych substancji, które znajdują się w dymie papierosowym, to zróbmy to. Drugim celem powinno być wprowadzenie mechanizmów, które zredukują inicjację nikotynową u młodych osób.
W jaki sposób osiągnąć ten drugi cel? Działania marketingowe, które mają skłonić palaczy do przejścia na produkty alternatywne mogę jednocześnie przyczynić się do inicjacji nikotynowej u młodzieży.
Marketing można ucywilizować i okiełznać. To nie jest żaden problem. Nie robiłem przeglądu systematycznego dowodów naukowych na temat tego, jakie metody powinny być stosowane, żeby zapobiegać inicjacji nikotynizmu u ludzi młodych, ale mamy w Polsce rządowy organ – Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Minister Zdrowia powinna zlecić Agencji przeprowadzenie analizy metod stosowanych w innych krajach i dowodów na ich skuteczność, a następnie w oparciu o wyniki tej oceny przygotować wachlarz rozwiązań do wdrożenia w Polsce.
Wywiad zrealizowany w ramach Światowego Dnia bez Tytoniu i okazjonalnego spotkania i rozmów przy okrągłym stole Forum Zdrowia Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
DO