Wydawanie tabletek „dzień po” na podstawie recept farmaceutycznych miało zwiększyć dostępność antykoncepcji awaryjnej. Tymczasem NFZ chce, by aptekarze sprzedawali ich tyle, ile w ubiegłym roku.
„Proszę zmniejszyć liczbę wywiadów farmaceuty, jaką deklaruje pan we wniosku” – usłyszał w oddziale NFZ na północy Polski kierownik apteki z 10-tysięcznego miasteczka. – Zadeklarowałem miesięcznie 15 wywiadów, na podstawie których będę mógł wypisać receptę farmaceutyczną na tabletkę „dzień po”, ale urzędnik zalecił mi wpisać 8, bo tyle tabletek sprzedałem w ubiegłym roku – mówi aptekarz. Podobne wytyczne otrzymali farmaceuci przystępujący do pilotażu tabletki „dzień po” z innych województw.
Program pilotażowy, obowiązujący od 1 maja na podstawie rozporządzenia ministra zdrowia z 29 kwietnia 2024 r. w sprawie programu pilotażowego w zakresie usług farmaceuty dotyczących zdrowia reprodukcyjnego (Dz.U. z 2024 r. poz. 662) przewiduje możliwość sprzedawania antykoncepcji awaryjnej na receptę farmaceutyczną wystawianą w aptece, po przeprowadzeniu z klientką wywiadu. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, kwotę limitującą liczbę wywiadów farmaceuty dopisano do rozporządzenia regulującego wydawanie tabletek „dzień po” w ostatniej chwili, po interwencji departamentu budżetu i finansów MZ. Wcześniej projekt nie przewidywał ograniczeń.
– Zaczynam się zastanawiać, czy ktoś w NFZ nie sabotuje programu rządowego, bo zamiast rozwiązywać problemy, on je mnoży i przeczy obietnicom minister zdrowia – mówi dr n. med. Michał Bulsa, ginekolog-położnik, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie. – Moim zdaniem tabletki ellaOne i Escapelle powinny być dostępne bez recepty, tak jak w wielu krajach na świecie. Zakup bezpiecznej tabletki niedopuszczającej do zapłodnienia obwarowany jest absurdalnymi ograniczeniami – dodaje.
Radca prawny Kajetan Komar-Komarowski z Ogólno polskiego Związku Zawodowego Lekarzy dodaje, że wymuszanie przez NFZ wpisania konkretnej liczby wywiadów można traktować jak zmuszanie do poświadczenia nieprawdy. – We wnioskach farmaceuci powinni podawać prawdziwą liczbę wywiadów, jakie mogą przeprowadzić, a nie uzależniać ją od sprzedaży tabletek w zeszłym roku – mówi.
Nie wszystkim farmaceutom NFZ wskazuje konkretne liczby. Alina Kilian, kierowniczka apteki w Porąbce koło Bielska-Białej, usłyszała, że nie musi na razie deklarować liczby tabletek. Zrobi to później. Przyczynę poznała we wtorek wieczorem podczas webinaru organizowanego przez Naczelną Radę Aptekarską (NRA). – Dyrektor departamentu gospodarki lekami w NFZ Iwona Kasprzak tłumaczyła, że nie będzie problemów z zapłatą za nadwykonania, czyli tabletki wydane ponad wpisany we wniosku limit. Trzeba tylko będzie zgłosić, że już kończy się limit i aneksować umowę. To rozwiązanie kuriozalne, bo wiadomo, że limit szybko się wyczerpie. Zwłaszcza że chodzi o to, by sprzedać więcej tabletek, a nie tyle, ile w zeszłym roku – irytuje się Alina Kilian.
Na absurdy takiego rozwiązania wskazuje także Michał Kachnic, wiceprezes Okręgowej Rady Aptekarskiej w Opolu, prowadzący w Prudniku dwie apteki, które mają wziąć udział w pilotażu: – Już samo to, że we wniosku mamy wpisać nie deklarowaną liczbę tabletek, ale tę z poprzedniego roku, jest dziwne. Przecież NFZ ma te dane, bo przy każdym sprzedanym leku wysyłamy elektroniczny dokument realizacji recepty. To zbędne dokładanie nam obowiązków. Podobnie jak zmuszanie nas do aneksowania kontraktów przed końcem limitu. Teraz będziemy musieli pilnować liczby tabletek, wypełniać kolejne formularze i martwić się, kiedy dostaniemy pieniądze – dodaje Kachnic.
NFZ tłumaczy, że usługa wywiadu farmaceuty, określonego w pilotażu tabletki „dzień po” nie jest limitowana.
– We wniosku o zawarcie umowy apteka określa propozycję liczby usług, które w oparciu o swoje zasoby kadrowe (liczbę farmaceutów) oraz dostępność miejsca udzielania usługi jest w stanie wykonać. Każdorazowo w przypadku osiągnięcia lub przekroczenia kwoty zobowiązania w umowie oddział wojewódzki NFZ na wniosek apteki zwiększy pierwotnie ustaloną kwotę zobowiązania – mówi Andrzej Troszyński z NFZ.
Zdaniem prezesa NRA Marka Tomkowa takie ograniczenia zniechęcą farmaceutów do pilotażu: – Jeśli ktoś ma przeprowadzić dwa czy trzy wywiady miesięcznie, to nie będzie sobie zawracał głowy wypełnianiem wniosków czy aneksowaniem umów. Poza tym taki algorytm premiuje duże apteki sieciowe albo te, które znajdują się blisko gabinetów ginekologicznych, a także takie, które w ubiegłym roku mogły sobie pozwolić na dumping cenowy, a niekoniecznie te, które znajdują się w rejonach ze słabym dostępem do lekarzy – zauważa Marek Tomków.©℗
Nie ograniczajmy farmaceutów, bo mają też edukować
Ograniczenie liczby wywiadów prowadzonych przez farmaceutę, jakich może udzielić dana apteka, jest nieuzasadnione. Jeśli pilotaż ma zwiększyć dostęp do tabletek „dzień po”, nie można uzależniać liczby wywiadów od liczby leków sprzedanych w poprzednim roku.
Najprawdopodobniej nie mówimy o wielosetmilionowym wydatku, więc takie ograniczenia ze strony płatnika wydają się nadmiarowe. Pamiętajmy też, że sam charakter świadczenia nakłada na nie pewne bariery. Po pierwsze, dziewczyna czy kobieta, która potrzebuje antykoncepcji awaryjnej, musi udać się do apteki i chcieć porozmawiać o swoim problemie. Wiadomo, że przyjdą tylko te, które tego leku naprawdę potrzebują. Drugą barierą dla nieuzasadnionych wydatków jest recepta farmaceutyczna, którą farmaceuta musi wystawić, a więc też wziąć za nią odpowiedzialność. Trzecią, może najważniejszą barierą, jest cena. Escapelle kosztuje około 70 zł, ellaOne 100–120 zł. To nie są kwoty, które wydaje się lekką ręką.
Wywiadów farmaceuty nie powinno się ograniczać jeszcze z jednego ważnego powodu – mają one wymiar edukacyjny. Przez wiele lat państwo zaniedbało ważny obszar edukacji seksualnej prowadzonej przez szkołę i wielu osobom, nie tylko nastolatkom, brakuje wiedzy na temat zdrowia reprodukcyjnego oraz sposobów zabezpieczania się przed niechcianą ciążą, a także chorobami przenoszonymi drogą płciową. Zapewne nie każdy wywiad farmaceuty skończy się wypisaniem recepty. Nie tylko dlatego, że od stosunku upłynęło za dużo czasu, by lek mógł zadziałać, ale też z tego powodu, że aktywność seksualna mogła nie doprowadzić do ciąży. Wierzę, że farmaceuci mają do spełnienia także misję edukowania o zachowaniach prozdrowotnych. Są do tego znakomicie przygotowani.