Prace nad projektami liberalizującymi zasady terminacji ciąży będą trwać wiele miesięcy. Optymistyczne założenia mówią, że wspólny dokument może powstać przed wyborami prezydenckimi w 2025 r.

Projekt Lewicy zmian w kodeksie karnym zakładający odejście od karania za pomoc w aborcji może być jedyną propozycją, którą powołana w piątek komisja nadzwyczajna w Sejmie zdoła skierować do dalszych prac i głosowania na sali plenarnej. O wypracowanie wspólnej, szerszej propozycji, która liberalizowałaby zasady przerywania ciąży, może być bardzo trudno ze względu na rozbieżne poglądy w tej sprawie między Lewicą i KO a Trzecią Drogą.

Aborcja. Cztery propozycje ustaw

Po wielu tygodniach kłótni i przepychanek wewnątrz koalicji rządzącej w czwartek w Sejmie udało się wreszcie rozpocząć prace nad czterema propozycjami ustaw związanych z aborcją – dwóch autorstwa Lewicy (oprócz projektu dekryminalizującego pomoc w aborcji, także ustawy o bezpiecznym przerywaniu ciąży), projektu Koalicji Obywatelskiej ustawy o świadomym rodzicielstwie (obie propozycje zakładają legalną aborcję do 12. tygodnia), a także projektu Trzeciej Drogi, która chce przywrócenia tzw. kompromisu aborcyjnego, czyli przesłanki uprawniającej do przerwania ciąży, gdy płód jest ciężko i nieodwracalnie uszkodzony (przesłankę tę zakwestionował w 2020 r. Trybunał Konstytucyjny).

Choć nie było to pewne aż do momentu głosowania, Sejm zdołał w piątek wszystkie cztery propozycje zmian skierować do dalszych prac w specjalnie powołanej do tego komisji nadzwyczajnej złożonej głównie z posłanek (na 27 osób jest w niej tylko dwóch posłów – z Koalicji Obywatelskiej). Prace komisji ruszyły jeszcze tego samego dnia, wybrano prezydium na czele z Dorotą Łobodą z KO.

O ile w piątek koalicji rządzącej udało się utrzymać względną spójność i doprowadzić do tego, że pierwszy raz od niemal 30 lat projekty łagodzące prawo do przerywania ciąży nie zostały odrzucone już na etapie pierwszego czytania w Sejmie, o tyle dalsze prace nad nimi wcale nie będą łatwe.

O zgodę nie będzie łatwo

Lewicy i KO zależy na tym, by wspólny komisyjny projekt zakładał, tak jak ich propozycje, legalną aborcję do 12. tygodnia ciąży. Trzecia Droga, a zwłaszcza konserwatyści z PSL, obstają jednak przy tym, by przywrócić tzw. kompromis aborcyjny, a później rozpisać referendum. Dlatego – jak słyszymy m.in. od posłanek Lewicy i KO, ale też liderki Strajku Kobiet Marty Lempart – w pierwszej kolejności komisja może się zająć projektem dekryminalizującym pomoc w aborcji. – Być może jest to jakiś pomysł – mówi Dorota Łoboda. – Dla nas kwestia depenalizacji jest fundamentalna – dodaje Anna Maria Żukowska z Lewicy, jedna z wiceprzewodniczących komisji.

To właśnie ona, wraz z Dorotą Olko, podczas czwartkowej debaty w Sejmie prezentowała projekt swojego klubu. Obie podkreślały, że art. 152 kodeksu karnego, który przewiduje do trzech lat więzienia za pomoc w terminacji ciąży, uderza nie tylko np. w aktywistki, które pomagają kobietom zdobyć tabletki poronne, ale też w ich bliskich, jeśli zdecydują się choćby zorganizować swej żonie czy córce wyjazd na zabieg za granicą.

Pomimo spodziewanych trudności posłanki z komisji nadzwyczajnej liczą, iż szerszy projekt dotyczący zasad przerywania ciąży uda się uzgodnić jeszcze przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi. – Uważam, że pytanie o ewentualne poparcie takiego projektu powinni usłyszeć wszyscy kandydaci na prezydenta – mówi DGP Urszula Pasławska z PSL. Żaneta Cwalina-Śliwowska (Polska 2050) uważa z kolei, że w tej sprawie „sprawdzam” mógłby usłyszeć jeszcze Andrzej Duda. – Dajmy szansę panu prezydentowi, żeby pokazał, czy jest po stronie kobiet – podkreśla posłanka. Z wcześniejszych deklaracji obecnego prezydenta wynika, że nie należy się spodziewać, by podpisał jakąkolwiek ustawę liberalizującą obecne prawo.

Optymizm co do dalszych prac nad projektami starał się zachować w piątek premier Donald Tusk. – Czeka nas pewnie jeszcze niełatwa droga, ale wierzę, że finałem będzie taka zmiana prawa, która da poczucie polskiej kobiecie, że nie jest obiektem ataku, pogardy czy lekceważenia, tylko że staje się naprawdę podmiotem, który decyduje o sobie – mówił szef rządu po piątkowych głosowaniach.

Hołownia bez złudzeń: Potrzebne referendum

Złudzeń wydaje się nie mieć za to marszałek Sejmu Szymon Hołownia. – Ten Sejm jest bardzo konserwatywny w porównaniu – jak patrzymy na badania – z całością społeczeństwa – ocenił w piątek lider Polski 2050. Dlatego – jak przekonywał – najlepszą opcją byłoby rozpisanie referendum. – Jeżeli okaże się, że w komisji nie da się wypracować porozumienia, to wtedy, za jakiś czas, jako Trzecia Droga, zaproponujemy komisji uchwałę o przygotowaniu referendum – zapowiedział Hołownia i dodał, że to właśnie komisja mogłaby wówczas przygotować propozycję pytań referendalnych.

Żadnego z ewentualnych projektów liberalizujących prawo do aborcji nie poprą PiS i Konfederacja. Posłanki Prawa i Sprawiedliwości postanowiły w piątek zbojkotować prace prezydium komisji nadzwyczajnej i nie zgłosiły tam swojej przedstawicielki. – Opowiadamy się za życiem, nie chcemy firmować prac tej komisji – tłumaczyła w rozmowie z DGP była minister rodziny Marlena Maląg. Zapowiedziała jednak, iż posłanki PiS będą się przyglądać pracom komisji i zgłaszać poprawki do projektów ustaw. ©℗