Jest pierwszy wyrok dla lekarki zatrudnionej w internetowych receptomatach i zarzut dla doktora, który bił rekordy w wystawianiu recept.

Ograniczenie wykonywania zawodu poprzez zakaz udzielania świadczeń zdrowotnych za pośrednictwem systemów teleinformatycznych lub systemów łączności na dwa lata, nagana i upomnienie – to wyrok, jaki zapadł w Okręgowym Sądzie Lekarskim w Lublinie. Usłyszała go lekarka, która za pośrednictwem tzw. receptomatów, w ilościach hurtowych, bez kontaktu z pacjentem, wyłącznie na podstawie skromnej ankiety na stronie internetowej wystawiała zwolnienia. Sprawa toczyła się z zawiadomienia, jakie DGP złożył do Okręgowej Izby Lekarskiej w Lublinie po tym, jak udało nam się w kilka minut kupić przez jeden z portali takie dokumenty.

Przypomnijmy: przed rokiem DGP postanowił sprawdzić, jak wygląda proceder kupowania recept i zwolnień w sieci. Udało nam się uzyskać te dokumenty kilkukrotnie, zawsze według jednego schematu: wystarczyło wpisać do ankiety dane osobowe oraz liczbę dni zwolnienia, by otrzymać „usługę” w czasie od kilku minut do kilku godzin po opłacie blikiem. Nigdy nie było kontaktu ze strony lekarza, choć to medyk firmował nazwiskiem zwolnienie lub receptę.

Zastępca okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy w Lublinie domagał się surowszej kary, ale sąd, jak ustaliliśmy, wziął pod uwagę skruchę pani doktor oraz fakt, że mogła być pod presją pracodawcy (podmiotu prowadzącego receptomat, o którym pisaliśmy już w DGP, że z tej działalności czerpie milionowe zyski). Z orzeczenia sądu wynika, że obwiniona naruszyła godność zawodu lekarza m.in. poprzez wyrażenie zgody na takie jego wykonywanie, jakiego oczekiwał pracodawca. Miał on oświadczyć lekarce, by nie telefonowała do pacjentów, bo nie jest to dobrze widziane. A także informował ją, że w tym miejscu nie leczy się pacjentów, tylko wystawia zwolnienia lekarskie. Sąd zauważył, że zawierając umowę o świadczenie usług telemedycznych z podmiotem X, lekarka wyraziła zgodę na warunki stawiane przez pracodawcę. W efekcie np. w grudniu 2022 r. wystawiła tam ponad 2,6 tys. zwolnień lekarskich, w styczniu 2023 r. – 2,7 tys. W ocenie sądu tak wysoka liczba uniemożliwiała rzetelne zapoznanie się ze stanem zdrowia pacjenta. Brak jakości opieki oznacza nie tylko naruszenie kodeksu etyki lekarskiej, ale również ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty.

Osoby działające nieetycznie

Z OIL w Lublinie słyszymy, że ten wyrok ma duże znaczenie dla procesu oczyszczania się środowiska z osób działających nieetycznie. – To sygnał, że taka działalność nie pozostanie bezkarna – mówi nasz rozmówca.

Jednak jak nieoficjalnie słyszymy w samorządzie lekarskim, wyrok jest rozczarowujący. – Dobrze, że jest. Bo to pierwszy i jednak piętnujący takie działania, ale za taki proceder powinno się zawiesić prawo wykonywania zawodu przynajmniej czasowo – przekonuje jeden z naszych rozmówców.

To pierwszy wyrok, ale niedługo mogą być następne, m.in. w warszawskiej izbie. Tamtejszy zastępca rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy zdecydował w lutym o przedstawieniu zarzutu lekarzowi, który wystawił nam preskrypcję za pośrednictwem receptomatu. W toku ustaleń wyszło na jaw, że znajduje się w gronie receptowych rekordzistów w skali kraju. Jak mówi DGP dr Marek Stopiński, który był biegłym w tej sprawie, teleporady powinny być tylko przy kontynuacji leczenia albo w takiej formule, które zapewniają możliwość rzetelnego wywiadu medycznego.

Z izb lekarskich płynie też teraz jasny przekaz: działamy, ale bez wsparcia przepisów będziemy reagować tylko po fakcie, a liczba spraw może zablokować funkcjonowanie sądów lekarskich. Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej, podkreśla, że środowisko czeka na zmianę przepisów, które by ograniczyły działanie receptomatów, szczególnie tych, które są nastawione nie na leczenie, ale na biznes. Tak aby móc zamykać nieetyczną firmę, a nie tylko karać poszczególnych lekarzy. Bo dziś receptomatowi biznesmeni pozostają bezkarni. Nie ma też faktycznie możliwości kontroli tych podmiotów, bo jako istniejące wyłącznie wirtualnie nie muszą spełniać norm sanitarnych, przeciwpożarowych itp. Resort zdrowia pracował nad standardem teleporady, który by wprowadzał m.in. obowiązek rozmowy z pacjentem. Temat jednak, jak słyszymy z MZ, nie należy do priorytetów.

Sprawą zajmuje się także rzecznik praw pacjenta, który wydał kilkanaście decyzji, wzywając podmioty handlujące receptami i zwolnieniami do zaniechania działań, mogących stanowić naruszenie zbiorowych praw pacjenta. Została też nałożona już pierwsza kara, ponad 230 tys. zł, na firmę sprzedającą recepty. Podmiot zapłacił, jednak złożył odwołanie do sądu administracyjnego. Sprawa może się ciągnąć latami – nawet jak WSA wyda decyzję, strony mają prawo złożyć odwołanie do NSA.

Dlatego, zdaniem Pawła Grzesiewskiego z Biura Rzecznika Praw Pacjenta, bez zmiany przepisów i odgórnego ukrócenia nieetycznych działań trudno o skuteczną walkę z biznesem nastawionym na zyski, a nie zdrowie pacjentów. ©℗

Sprostowanie

Sprostowanie Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego:

31 stycznia 2024 r. w artykule „Po pierwsze rodzina, po drugie pieniądze” Pauliny Nowosielskiej redakcja „Dziennik Gazeta Prawna” podała nieprawdziwe informacje. NW nie podlegał ministrowi kultury, tylko Przewodniczącemu Komitetu do spraw Pożytku Publicznego. Z kolei Wojciech Kaczmarczyk jest cały czas Dyrektorem NIW-CRSO od 2017 r.