Recepta na darmowe leki będzie szła za pacjentem. Będą ją mogli wystawiać również lekarze przyjmujący prywatnie – takie zmiany przygotowuje resort.

Dziś wydawanie recept regulują przepisy zgromadzone w 16 różnych aktach prawnych. Na to nakładają się przepisy o refundacji wprowadzające różne terminy realizacji recept czy ilości wydawanych leków. To wszystko ma porządkować nowy projekt, w którym będą też przepisy dotyczące darmowych leków. W planach nie ma dalszego poszerzenia listy uprawnionych do ich otrzymywania, mimo to dostępność rozwiązania może się zwiększyć – jeżeli zostaną przyjęte przepisy pozwalające wypisywać darmowe leki m.in. lekarzom, którzy nie współpracują z Narodowym Funduszem Zdrowia. Zmiany przygotowuje zespół w resorcie zdrowia powołany jeszcze pod rządami Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem ekspertów nowy rząd je przyjmie.

– Zmiana w końcu uporządkuje rynek, który jest chaotyczny. Do tego jest niezbędna, by nie doszło do problemów z realizacją recept – mówi Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. Dodaje, że w zespole jest ponad 30 osób, głównie przedstawicieli rynku – od lekarzy, przez farmaceutów, po producentów leków.

Lista uprawnionych do otrzymywania darmowych leków została powiększona od września o dzieci do 18. roku życia i osoby, które skończyły 65 lat. Głównym problemem przy realizacji nowego programu okazało się to, że nie każdy lekarz może wypisywać darmowe leki. W efekcie uprawnienia do nieodpłatnych preparatów zależą nie tylko od wieku pacjenta, lecz także od tego, jaki odwiedzi gabinet.

Interweniował w tej sprawie nawet rzecznik praw obywatelskich. A także Naczelna Izba Lekarska, która niedawno informowała, że wpływają do niej liczne apele o pilne zajęcie się problemem niesprawiedliwych ograniczeń uprawnień lekarzy w wystawianiu bezpłatnych recept dla uprawnionych pacjentów w wieku do 18. i po ukończeniu 65. roku życia.

Janusz Mielcarek, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu, przyznaje, że do tej pory specjaliści nie mogli wypisywać leków darmowych. Na kłopoty z tym związane, a przez to utrudniony dostęp do leków darmowych, wskazuje też Piotr Gołaszewski, rzecznik warszawskiego Szpitala Bródnowskiego. – Robili to tylko lekarze rodzinni – mówi.

Resort zdrowia tłumaczył, że chodziło o to, żeby nie doszło do nadmiarowego korzystania z leków, a lekarz rodzinny miał wgląd w pełną dokumentację i mógł zobaczyć, czy pacjent nie bierze ich za dużo.

– To się powinno wnikliwie analizować, bo jest tendencja, by brać leki tylko dlatego, że są za darmo. Co, jeżeli się okaże, że lek jest uczulający, a terapia zostanie zmieniona? Leki, które ktoś dostał na kilka miesięcy, zostaną zmarnowane – mówi Mikołaj Konstanty, do niedawna prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej.

– Teraz, gdy receptę będą mogli wypisywać wszyscy, nie tylko lekarze rodzinni, popyt na darmowe leki zwiększy się jeszcze bardziej – tłumaczy Mielcarek.

Resort zdrowia ani NFZ nie publikowały danych na temat dystrybucji darmowych leków. Na prośbę DGP analizę przygotowała PEX PharmaSequence, firma analizująca rynek ochrony zdrowia. Wynika z niej, że w sierpniu 2023 r. wydano z polskich aptek 6,9 mln opakowań bezpłatnych leków. To poziom zbliżony do ubiegłorocznego. Ale w październiku br. pacjenci otrzymali już 19,8 mln opakowań bezpłatnych leków wobec 7 mln opakowań przed rokiem.

Jarosław Frąckowiak, prezes PEX, nie wyklucza, że w dłuższej perspektywie program będzie miał wpływ na ogólny wzrost popytu na leki. Ale według niego na razie takiego efektu nie ma. W październiku br. kupiliśmy w aptekach niemal 65,5 mln opakowań leków na receptę, 36,2 mln zostało zrefundowanych. Rok wcześniej zrealizowaliśmy recepty na prawie 63,2 mln recept, z czego zrefundowano niemal 34,7 mln. ©℗