Koalicja przestraszona kosztami, PiS uspokaja. Chodzi o wczorajsze doniesienia Dziennika Gazety Prawnej, że Pfizer pozwał Polskę za niewywiązanie się z umowy szczepionkowej w sprawie COVID-19. Gra toczy się o 6 mld zł.
W maju 2022 r. Polska zawiesiła umowę z głównym dostawcą szczepionek Pfizerem, odmawiając przyjęcia 60 mln preparatów do walki z COVID-19. Głównym powodem było to, że szczepionki nie będą wykorzystane, więc zapłacimy za produkty, które zostaną wyrzucone do kosza. Premier Mateusz Morawiecki oraz ówczesny minister zdrowia Adam Niedzielski odwoływali się do „siły wyższej”, czyli wojny w Ukrainie, z powodu której musieliśmy przyjąć uchodźców i otoczyć ich opieką, w tym medyczną. Pfizer dopiero po półtora roku złożył sprawę do sądu w Brukseli (umowę ramową podpisywała Komisja Europejska, co oznacza, że podlega ona pod belgijskie prawodawstwo).
– Nikt nie zmuszał Polski do podpisywania umowy w takiej wersji, a ewidentnie zamówiliśmy za dużo szczepionek, na co wskazywał raport NIK analizujący działania rządu w czasie pandemii. Teraz zostaliśmy z problemem w wysokości 6 mld zł jako spadkiem po poprzednim rządzie – mówi Beata Libera-Małecka, senatorka KO i była wiceminister zdrowia za rządów PO.
Jej zdaniem uratować mogą nas jedynie negocjacje. Tym bardziej że budżet na zdrowie jest bardzo napięty, a 6 mld zł to niemal jedna trzecia wszystkich wydatków na refundację leków. Do sprawy odniosła się również obecne minister Katarzyna Sójka. – Jest pewne światełko, dające szansę na to, by w dobry sposób zakończyć ten proces. Jest to oczywiście trudna sprawa i nie dotyczy tylko Polski – mówiła Sójka, pytana przez TVN24. I dodawała, że „jest nadzieja, że żądania Pfizera w takiej formie nie zostaną zrealizowane”.
Carlo Martuscelli, dziennikarz Politico, mówi DGP, że sprawa jest wyjątkowo interesująca, bowiem nadal nie wyjaśniono powodów, dla których Komisja zamówiła tak duża liczbę szczepionek. Jak dodaje, toczy się postępowanie wyjaśniające, m.in. prowadzone przez prokuraturę europejską. – Polska była jednym z pierwszych krajów, który głośno zaprotestował przeciw zakupowi tak dużej liczby szczepionek, które się marnują – mówi. I dodaje, że było to niewygodne dla Komisji Europejskiej, która chciała, żeby zakup szczepionek był powodem do dumy. – Prawda jest taka, że dla Ursuli von der Leyen, która pragnie pozostać szefową Komisji, ten temat jest niewygodny. Inną sprawą jest to, że obecnie wszyscy chcą zapomnieć o pandemii. Żyją bardziej aktualnymi tematami jak Izrael czy Palestyna – mówi. I dodaje, że wynik procesu może być bardzo ciekawy. Tym bardziej że – jego zdaniem – Pfizer będzie walczył ostro i to nie z powodu 6 mld zł, tylko tego, by nie było precedensu i by inne kraje nie poszły w ślady Polski.
Nie wiadomo, dlaczego KE zamówiła tak dużą liczbę szczepionek
O tym, jak firma walczyła o każdy cent, świadczą kontrakty, które zawierała m.in. w Afryce. Na jaw wychodzą zaporowe warunki, którymi obwarowane były umowy szczepionkowe. Do publikacji podpisanych kontraktów zmusili rząd południowoafrykańscy aktywiści. „Pfizer, Johnson & Johnson i Instytut Serum w Indiach obwarowały umowy jednostronnymi warunki tajności, ograniczeniami dystrybucji dawek do innych krajów i cenami, które w niektórych przypadkach przekraczały te, którymi obwarowane zostały znacznie bogatsze państwa” – napisał Health Justice Initiative (HJI) w raporcie analizującym umowy.
Kontrakt wymagał płatności z góry za dostawy szczepionek do RPA. Chodziło o 40 mln dol. Co jednak kluczowe, nie gwarantował, że te zostaną dostarczone w konkretnym terminie ani że… zostaną dostarczone w ogóle. W przypadku niedostarczenia RPA otrzymałaby tylko 50 proc. zwrotu środków. Władze w Kapsztadzie zgodziły się za każdą dawkę płacić 10 dol. To mniej niż UE (15 dol.) i USA (18 dol.), ale więcej niż Unia Afrykańska, w przypadku której cena wyniosła 6,75 dol. za szczepionkę.
Odtajnione dokumenty stanowią rzadki wgląd w proces, który w większości państw pozostaje tajemnicą. „Odkryliśmy, że we wszystkich czterech umowach zauważalne są zastraszanie przez koncerny farmaceutyczne i twarda ręka sojuszu szczepionkowego Gavi” – czytamy w raporcie. A Fatima Hassan, dyrektorka HJI, stwierdziła, że „RPA została zmuszona do przekazania niewyobrażalnych sum pieniędzy na zbyt drogie dawki”. Dodając, że kraj był „zastraszany”, a umowy „niesprawiedliwe i nie demokratyczne”.
Matthew Herder, kanadyjski ekspert z Uniwersytetu Dalhousie, który przeanalizował kontrakt Pfizera, uznał, że RPA „nie mogła dzielić się dawkami z sąsiednimi krajami, które były w potrzebie bez uprzedniej i pisemnej zgody Pfizera”. – Koncern, w przeciwieństwie do innych umów, mógł wstrzymać swoją zgodę z uwagi na jakikolwiek powód – tłumaczył. ©℗